Brytyjska sieć domów towarowych Debenhams zostanie zlikwidowana, przez co pracę najprawdopodobniej straci 12 tys. osób. Jak poinformowano we wtorek, prowadzone rozmowy na temat sprzedaży sieci zakończyły się fiaskiem.

Debenhams, którego historia sięga 1778 r., od dawna miał problemy finansowe w związku ze zmianami zachowań konsumenckich i przechodzeniem handlu do internetu, ale pogłębiły się one w czasie epidemii koronawirusa, gdy na czas dwóch lockdownów zamknięte zostały wszystkie sklepy z wyjątkiem tych sprzedających towary pierwszej potrzeby. W kwietniu Debenhams już po raz drugi przeszedł pod zarząd komisaryczny, ale pomimo podjętych działań w celu redukcji kosztów - m.in. zmniejszenie zatrudnienia o 6,5 tys. osób - nie udało się znaleźć chętnych na przejęcie firmy.

"Proces sprzedaży nie zaowocował propozycją możliwą do zrealizowania. Biorąc pod uwagę obecny klimat handlowy i prawdopodobne długotrwałe skutki pandemii Covid-19, perspektywy dla zrestrukturyzowanej działalności są bardzo niepewne. W związku z tym administratorzy z przykrością stwierdzili, że powinni rozpocząć likwidację Debenhams UK, jednocześnie nadal poszukując ofert na całość lub część działalności" - napisano w wydanym oświadczeniu.

Sklepy na razie pozostaną czynne, ale proces likwidacji oznacza, że o ile nie znajdzie się kupiec na całość lub część masy upadłościowej, wszystkie 124 placówki sieci docelowo zostaną zamknięte, a wszystkie osoby tam zatrudnione stracą pracę.

To drugi poważny cios dla brytyjskiego handlu detalicznego w ciągu kilkunastu godzin. W poniedziałek wieczorem przejście pod zarząd komisaryczny, co w praktyce oznacza bankructwo, ogłosiła Arcadia Group, właściciel kilku znanych marek odzieżowych, w tym m.in. Topshop. To największa jak dotychczas w Wielkiej Brytanii upadłość będąca gospodarczym skutkiem epidemii koronawirusa, bo zagrożonych utratą pracy jest 13 tys. osób.