500 zł grzywny ma zapłacić mężczyzna obwiniony przez policję m.in. o odpalenie racy w kierunku uczestników Marszu Równości, który przeszedł ulicami Białegostoku w lipcu ubiegłego roku. Tamtejszy sąd okręgowy oddalił w poniedziałek apelację obrońcy i wyrok pierwszej instancji utrzymał w mocy.

Marsz Równości odbywał się pod hasłem "Białystok domem dla wszystkich"; był legalny, ale towarzyszyło mu kilka kontrmanifestacji, których uczestnicy kilkakrotnie próbowali go zablokować. W stronę uczestników marszu rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa, policja musiała użyć gazu.

Ostatecznie ustaliła ponad 140 osób, które popełniły różne wykroczenia, w kilku przypadkach były też zarzuty karne, m.in. dotyczące pobić. Białostockie sądy wciąż zajmują się takimi sprawami.

Sąd okręgowy zajmował się apelacją w sprawie młodego mężczyzny, któremu policja postawiła zarzuty z kodeksu wykroczeń. Chodziło o odpalenie racy w tłumie osób zbierających się przy ul. Liniarskiego do udziału w Marszu Równości, a później o szarpaninę, gdy doszło do próby tzw. obywatelskiego zatrzymania.

Rzucenie racy policja zakwalifikowała jako wykroczenie przeciwko "wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych"; chodziło o niebezpieczeństwo wywołane tym, iż raca była rzucona w tłumie ludzi.

Szarpanie się policjanci zakwalifikowali jako tzw. nieobyczajny wybryk; o ile przy pierwszym wykroczeniu maksymalną karą jest 500 zł grzywny, to już przy drugim - grozi nawet kara aresztu lub ograniczenia wolności.

Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku zapadł najpierw wyrok nakazowy, sąd skazał obwinionego na 500 zł grzywny za oba wykroczenia. Po złożonym sprzeciwie odbył się proces; karą znowu jest 500 zł grzywny, ale już za samo odpalenie racy, bo od poważniejszego z wykroczeń sąd mężczyznę uniewinnił.

Apelację złożył jego obrońca, chciał pełnego uniewinnienia lub ewentualnie niższej grzywny. W poniedziałek Sąd Okręgowy w Białymstoku apelację oddalił i karę 500 zł grzywny utrzymał w mocy.

Uzasadniając to orzeczenie sędzia Dorota Niewińska mówiła m.in., że sąd pierwszej instancji wyciągnął prawidłowe wnioski z zebranego materiału dowodowego, dotyczące sprawstwa obwinionego mężczyzny, w tym właściwie ocenił zeznania głównego świadka - uczestnika Marszu Równości. Sędzia przypomniała, że obwiniony został zatrzymany niemal na gorącym uczynku i od razu trafił w ręce policji.

Odwoływała się też do rozporządzenia porządkowego wojewody podlaskiego z 2009 roku, dotyczącego zakazu używania pirotechniki w miejscach publicznych w regionie, z wyjątkiem konkretnie wskazanych dat. Karą za naruszenie tych przepisów jest grzywna. Zwracała też uwagę na znaczenie wyroku dla budowania świadomości prawnej społeczeństwa, by pokazywał on - wszystkim naruszającym prawo w czasie legalnie zorganizowanych zgromadzeń - że będą wobec nich wyciągane konsekwencje.

Wyrok jest prawomocny.(PAP)

autor: Robert Fiłończuk