Utrzymywanie szpitali tymczasowych jest zasadne, gdyż nie wiemy, jak będzie wyglądała epidemia za trzy tygodnie - powiedział PAP pulmonolog dr n. med. Jacek Nasiłowski, który pracuje w szpitalu tymczasowym na PGE Narodowym. Podkreślił, że w decyzjach nie można się "rzucać od bandy do bandy".

"Nie można w tak poważnych sprawach i decyzjach rzucać się od bandy do bandy. Sytuacja epidemiologiczna jest nie do przewidzenia i nie wiemy, jak będzie wyglądał rozwój zakażeń za trzy czy cztery tygodnie. W mojej ocenie - mimo spadków dobowej liczby przypadków w ostatnich dniach - przynajmniej jeden szpital tymczasowy na województwo powinien pozostawać w rezerwie do końca epidemii" - wskazał lekarz.

Podkreślił, że na początku listopada codziennie odbierał wiele telefonów z pytaniami, kiedy szpital na Stadionie Narodowym ruszy, bo obłożenie innych warszawskich szpitali było ogromne.

"Wczoraj odebraliśmy takich telefonów tylko 10, więc sytuacje się ustabilizowała, ale przecież nie wiemy, co będzie się działo pod koniec grudnia" - powiedział dr Nasiłowski.

W jego ocenie sprzęt i łóżka wykorzystywane w tym szpitalu, tak jak i innych powstających w Polsce po zakończeniu epidemii także powinny być zmagazynowane w taki sposób, żeby później w przypadku nawrotu epidemii szybko z nich skorzystać.

"Oczywiście, że zawsze można powiedzieć o kosztach takiej formy zabezpieczenia na gorszy czas, ale przypominam o głosach pojawiających się kilka tygodni temu. Wówczas wiele osób mówiło, że takie szpitale tymczasowe powinny powstać latem. Logistyka powstania takiego szpitala tymczasowego naprawdę nie jest prosta. Tempo oddania tego na Stadionie Narodowym było bardzo dobre. Nie możemy dziś tej bazy się pozbawić, a potem oczekiwać w razie pogorszenia sytuacji, iż w tydzień znów coś wybudujemy. To wszystko trwa" - dodał.

W jego ocenie, lekarze pracujący na PGE Narodowym zbierają w kolejnych tygodniach bardzo cenne doświadczenie. Każdy z nich przyjeżdża z innych części Polski, ma nieco inne metody i schematy postępowania, więc zajmuje jakiś czas także "dogranie" załogi, a z tygodnia na tydzień taka placówka staje się coraz bardziej pełnowymiarowym szpitalem.

Lekarz zwrócił także uwagę na fakt możliwości kierowania do tych szpitali osób z oddziałów wcześniej przemianowanych na "covidowe".

"Te odziały muszą być - jak najszybciej w momencie poprawy sytuacji epidemiologicznej - przywracane. Przecież inne choroby nie zniknęły. Mieliśmy wiele zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 w październiku i listopadzie, ale ludzie leżący na tych oddziałach będą zdrowieć. Można ich przenosić w pewnym momencie do szpitali tymczasowych, co pozwoli poprawiać dostępność do innych gałęzi medycyny" - podkreślił pulmonolog.

Dodał, że w jego ocenie zasadność utrzymywania szpitali tymczasowych w kolejnych tygodniach jest dość oczywista, bo epidemia przecież nie przeminęła.