Nie chcę aborcji na życzenie; uważam, że trzeba spokojnie porozmawiać w jaki sposób wrócić do kompromisu aborcyjnego, jak go unowocześnić i dać mu nowe życie - podkreślił lider PO Grzegorz Schetyna. Polityk nie wykluczył, że być może ws. aborcji konieczne będzie referendum.

W całej Polsce od ponad miesiąca trwają protesty po październikowym wyroku TK w sprawie aborcji. W poniedziałek wieczorem protestujący zebrali się przed gmachem MEN, gdzie doszło do zatrzymania kilku osób, w tym fotoreporterki "Gazety Wyborczej" Agaty Grzybowskiej. Uczestniczy współorganizowanej przez Ogólnopolski Strajk Kobiet demonstracji przenieśli się później przed komendę policji na ul. Wilczej, gdzie przewiezione zostały osoby zatrzymane. Według nieoficjalnych informacji PAP Grzybowska została już zwolniona, choć postawiono jej zarzut naruszenia nietykalności policjanta.

O kwestie związane z prawem aborcyjnym w poniedziałek został zapytany były lider PO Grzegorz Schetyna, który przekonywał, że w Polsce jest potrzebna debata na ten temat. "I te tematy i pomysły, które się pojawiają, wrócą, tylko muszą wrócić przy spokojnej rozmowie. Mam nadzieję, że te emocje, które dzisiaj są na polskich ulicach, pozwolą nam usiąść do stołu i zbudować wspólne spojrzenie na tę kwestię" - zaznaczył polityk.

Schetyna zastrzegł, że nie jest zwolennikiem "aborcji na życzenie". "Nie chcę aborcji na życzenie. Uważam, że trzeba wyciągnąć wnioski z tego, co się stało, że trzeba spokojnie porozmawiać, w jaki sposób móc wrócić do kompromisu aborcyjnego, w jaki sposób go unowocześnić i dać mu nowe życie po tych blisko 28 latach funkcjonowania, bo on uchronił nas od wojny domowej dotyczącej aborcji" - powiedział poseł KO.

Jego zdaniem trzeba zastanowić się nad pomysłami, które zgłaszają np. Szymon Hołownia czy b. prezes PSL Waldemar Pawlak, organizacji referendum na temat aborcji. "To większość Polek i Polaków powinna zdecydować, w jaki sposób musimy zakończyć wojnę aborcyjną" - zaznaczył Schetyna.

Pytany, czy dobrym pomysłem jest organizowanie referendum w sprawach światopoglądowych, polityk przekonywał, że kwestia aborcji jest "kwestią czystej polityki i wielkich emocji". "I być może nie da się jej rozstrzygnąć inaczej niż przy odpowiedzi całego narodu, nas wszystkich. Może taki przyjdzie czas, żebyśmy wszyscy mogli się w tej sprawie wypowiedzieć. Nie wykluczam takiej drogi, biorę to bardzo poważnie pod uwagę" - podkreślił Schetyna.

22 października Trybunał Konstytucyjny za niekonstytucyjny uznał przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej, który dopuszcza przerwanie ciąży z powodu ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu. Orzeczenie TK wciąż nie zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw. Kilka dni temu rzecznik rządu Piotr Müller tłumaczył, że w tej sprawie rządzący czekają na uzasadnienie październikowego wyroku.

Gdyby wyrok TK wszedł w życie, wówczas aborcja byłaby legalna tylko w dwóch przypadkach - gdy ciąża zagraża życiu i zdrowiu kobiety oraz gdy powstała w wyniku czynu zabronionego (np. gwałtu lub kazirodztwa).