W załagodzeniu kryzysu nie pomogła wizyta sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo, który wbrew nadziejom nie spotkał się z przedstawicielami opozycji
Trzecie z rzędu zwycięstwo Gruzińskiego Marzenia (KO) w wyborach parlamentarnych doprowadziło do kryzysu politycznego. Większa część opozycji, mimo prób mediacji prowadzonych przez zachodnich dyplomatów, zapowiedziała, że nie obejmie uzyskanych mandatów. Z sukcesem wezwała też do bojkotu sobotniej II tury głosowania.
Zmieniona zgodnie z ubiegłorocznym porozumieniem rządu z opozycją ordynacja przewidywała, że spośród 150 miejsc w parlamencie 120 zostanie obsadzonych w systemie proporcjonalnym (próg dla partii został obniżony do 1 proc.), a pozostałe 30 – w jednomandatowych okręgach wyborczych. KO, dość eklektyczna ideowo partia skupiona wokół oligarchy Bidziny Iwaniszwilego, zdobyła 48 proc. głosów i 61 mandatów w części proporcjonalnej i wszystkie 30 JOW. Najsilniejsze ugrupowanie opozycyjne, Zjednoczony Ruch Narodowy (ENM), za którym stoi pozbawiony gruzińskiego obywatelstwa eksprezydent Micheil Saakaszwili, startowało w koalicji Siła w Jedności, zdobywając 27 proc. głosów i 35 mandatów. Do parlamentu weszło jeszcze siedem mniejszych ugrupowań.
Po ogłoszeniu wyników I tury, przeprowadzonej 31 października, opozycja oskarżyła władze o fałszerstwa i zapowiedziała, że nie obejmie mandatów w nowym parlamencie ani nie weźmie udziału w II turze. Niezależni obserwatorzy dopatrzyli się wielu nieprawidłowości, przede wszystkim użycia struktur państwowych do agitacji na rzecz kandydatów KO i utrudniania pracy obserwatorów, jednak w ich opinii nie wpłynęły one na wynik. Do podobnych wniosków doszła Centralna Komisja Wyborcza (Cesko), która unieważniła protokoły tylko z jednej spośród 3847 komisji obwodowych. Opozycja oskarżyła szefową Cesko Tamar Żwanię o legitymizowanie fałszerstw i wezwała zwolenników do wyjścia na ulice.
W nocy z 8 na 9 listopada tysiące Gruzinów pomaszerowały pod siedzibę Cesko w Tbilisi. Policja użyła armatek wodnych i zatrzymała niektórych uczestników wiecu przeprowadzonego wbrew obowiązującej w związku z pandemią godzinie policyjnej. Nazajutrz do żądania powtórzenia wyborów dodano postulat „uwolnienia więźniów politycznych”. W mediację zaangażowali się amerykańscy i unijni dyplomaci. Trzy rundy rokowań zakończyły się fiaskiem, choć nieoficjalnie mówiło się, że potencjalny kompromis może zakładać powtórzenie wyborów w części jednomandatowych okręgów wyborczych przy ich uznaniu w części proporcjonalnej. Zwłaszcza że niektórzy politycy ENM, w tym wiceszefowa klubu parlamentarnego Salome Samadaszwili, dystansowali się od wezwań do bojkotu.
W porozumieniu z władzami nie pomogła ubiegłotygodniowa wizyta sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych Mike’a Pompeo, który wbrew nadziejom ENM nie spotkał się z przedstawicielami opozycji. Część gruzińskich ekspertów i kilku bliskich demokratom byłych amerykańskich dyplomatów skrytykowało go za to, oskarżając o stawanie po stronie KO w wewnątrzgruzińskim sporze politycznym. Niezależnie od wizyty Pompeo opozycja nie odwołała wezwania do bojkotu sobotniej II tury, a partia Iwaniszwilego do 13 JOW zdobytych w I turze dodała wszystkie 17 zwycięstw w dogrywce. Jej kandydaci zdobyli przedwczoraj 88–94 proc. głosów przy bardzo niskiej, 26-proc. frekwencji.
Wybory odbyły się w kontekście szybkiego wzrostu liczby zakażeń koronawirusem. Z wiosenną falą pandemii Gruzja poradziła sobie najlepiej na Kaukazie, wliczając w to nie tylko niepodległe państwa, lecz także rosyjskie republiki autonomiczne. Druga fala uderzyła znacznie silniej. Do tego państwo, jedno z najbardziej na świecie uzależnionych od wpływów z turystyki, zostało poważnie dotknięte ekonomicznymi skutkami zarazy. Mimo to ENM – zbyt silny, by oddać pole opozycyjnym rywalom, ale zbyt słaby, by pokonać KO – nie zdołał przekonać do siebie wyborców. Na notowania partii kojarzonej z Saakaszwilim mogła też wpłynąć wojna w niedalekim Górskim Karabachu. Obecni rządzący kojarzą się z bardziej przewidywalną niż za czasów Saakaszwilego polityką zagraniczną, kontynuując prozachodni kurs przy ograniczeniu antyrosyjskiej retoryki. ©℗