Hrabstwo McDowell w Wirginii Zachodniej nazywane jest „żywieniową pustynią”. O świeże produkty ciężko, dominują fast foody, zamknięto nawet sklep Walmart. To jednak nie jedzenie jest pierwszą potrzebą w bankach żywności. To woda. Ta z kranu z powodu szkód górniczych jest skażona.

Linda jest pogodna i serdeczna; co chwilę się śmieje. Wraz z Bobem – jej małżonkiem i byłym sztygarem - prowadzi bank żywności Five Loaves & Two Fishes pod dawnym górniczym miasteczkiem Welch. Zapewnia on jedzenie i wodę dla 2,8 tys. rodzin – w dniu przydzielania żywności na szosie ustawia się sznur nawet stu samochodów.

„Mamy tutaj skażoną wodę. Z powodu szkód górniczych. Wykazały to parę lat temu badania prywatnej firmy. Staramy się pomagać w tej kwestii tak jak umiemy” – mówi PAP Linda, podając małą buteleczkę z wodą. W hrabstwie McDowell wiele osób nie ma w ogóle dostępu do tej bieżącej. Nawet jeśli woda jest w kranie, to i tak jest skażona i niebezpieczna dla zdrowia. Zalecane jest jej przegotowywanie.

Nic nie daje kopanie studni. Po dokopaniu się do wody często też okazuje się, że jest niezdatna do picia. Niektórzy są więc na tyle zdesperowani, że zbierają deszczówkę lub napełniają duże butle w źródłach w pobliżu dawnych kopalń.

Brak wody to problem kojarzący się bardziej z krajami Trzeciego Świata niż z USA. Jak wynika jednak z szacunków organizacji Dig Deep, nawet 2,2 milionów Amerykanów nie ma dostępu do czystej wody. Dotyczy to m.in. Indian Nawaho, żyjących w rezerwacie na pograniczu Arizony, Utah i Nowego Meksyku. Tam prowadzone są szerokie akcje pomocowe, ale jak utrzymuje Dig Deep w aż sześciu amerykańskich stanach sytuacja pogarsza się.

Brak dostępu do czystej wody jest krępujący. Szef Dig Deep George McGraw uważa, że Amerykanie osoby bez niej często traktują jak „niewidzialnych sąsiadów”. Skażona woda rodzi też szereg problemów zdrowotnych. Może powodować wysypki, roznosić bakterie, a nawet przyczyniać się do śmierci. Matki potrzebują czystej wody dla przygotowania pokarmu dla niemowląt, a w trakcie epidemii zalecane jest też częste mycie rąk.

Linda tłumaczy, że Covid-19 nie spowodował zwiększonego ruchu w jej banku żywności, lecz zmianę w zapotrzebowaniu. „Więcej osób chce przekąski. Pracujący w innych stanach rodzice podczas epidemii byli zmuszeni przywieźć dzieci pod opiekę dziadkom. Ci chcą dla nich więcej przysmaków” – tłumaczy.

By otrzymać pomoc z Five Loaves & Two Fishes należy zarejestrować się przez Facebooka. „To najprostszy sposób, teraz konto tam ma każdy” – przyznaje Linda. Problemem jest jednak to, że nie wszyscy w hrabstwie McDowell mają internet. Zdarza się, że specjalnie przychodzą do swoich sąsiadów, by zalogować się i zapisać do kolejki do banku żywności.

Lokalne władze oraz te federalne w Waszyngtonie od lat obiecują zwiększyć dostępność internetu w Wirginii Zachodniej. Linda macha zrezygnowana ręką pytana o postęp. „Zawsze są obietnice, ale problem wciąż jest” – stwierdza.

Dlatego wraz z małżonkiem postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i pomagać lokalnej społeczności. Spotyka się to z zainteresowaniem mediów, nie tylko tych z USA. Linda i Bob bardzo ciepło wspominają odwiedziny światowej sławy amerykańskiego kucharza Anthony’ego Bourdaine, który jeden ze swoich odcinków nagrywał w Wirginii Zachodniej.

Zmarły w 2018 mistrz kuchni mówił, że stan ten zajmuje specjalne miejsce w jego sercu. „Tutaj, w sercu systemu poglądów, z których kpiłem lub z którymi walczyłem, zostałem powitany z otwartymi ramionami przez wszystkich (…) Znalazłem miejsce zarówno bolesne, jak i piękne. Miejsce, które symbolizuje i zawiera wszystko, co złe i wszystko, co wspaniałe i pełne nadziei w Ameryce” – mówił Bourdaine.

Specyfikę Wirginii Zachodniej tłumaczy Elaine McMillon Sheldon, pochodząca z tego stanu amerykańska dokumentalistka: „Tradycje panujące w tym miejscu, to, co cenimy - rodzina, komunikacja międzyludzka, brak technologii telefonii komórkowej, która nas rozprasza - są w pewnym sensie sprzeczne z amerykańską ideą postępu. Dlatego Wirginia Zachodnia zawsze była postrzegana jako zacofana”.

Hrabstwo McDowell kiedyś było potęgą górnictwa węglowego, ale teraz przeżywa kryzys. Nie widać inwestycji. Zamknął się Walmart, są jedynie fast foody i dwa sklepy spożywcze. W poczuciu zapomnienia wielu mieszkańców uzależnia się od narkotyków. Osoby te nie są wykluczane, otoczenie jest pomocna i akceptuje tych z problemami.

Bob i Linda, mocno zaangażowani w kościelną społeczność, nie tracą nadziei. Przy pomocy Dig Deep zainstalowali przed bankiem żywności specjalne panele wodne. Wyglądają podobnie jak te słoneczne, ale skraplają pitną wodę z powietrza.

Z Welch Mateusz Obremski (PAP)