W piątek UE formalnie przyjęła sankcje wobec przedstawicieli władz Białorusi za fałszowanie wyborów i represje wobec protestujących. Sankcje zostały przyjęte w procedurze pisemnej po tym, gdy w czwartek późnym wieczorem na szczycie UE porozumieli się w tej sprawie unijni liderzy. Zakładają one zakaz wjazdu do UE i zamrożenie aktywów.
Restrykcje dotyczą 40 przedstawicieli białoruskich władz. Lista osób nimi objętych ma być znana, gdy decyzja zostanie opublikowana w Dzienniku Urzędowym UE. Na liście sankcyjnej nie ma Alaksandra Łukaszenki.
Morawiecki podkreślił, że "największą wartością jest to, że konkluzja w sprawie sankcji została przyjęta przez wszystkie kraje członkowskie Unii Europejskiej". "Były kraje, które przeciwstawiały się takiemu podejściu, dlatego zawsze finalny efekt jest pewną wypadkową dyskusji, która miała bardzo burzliwy przebieg i dlatego raczej patrzę na to przez pryzmat tego, co udało się osiągnąć" - dodał.
Jak zaznaczył premier, sankcje mają obejmować osoby związane pośrednio lub bezpośrednio z przemocą na Białorusi - funkcjonariuszy OMON, funkcjonariuszy aparatu sprawiedliwości.