Trwają rozmowy z posłami, którzy mogliby do nas dołączyć, ale żadne decyzje jeszcze nie zapadły; nas interesuje to, żeby osoby, które zdecydują się do nas dołączyć, były z naszego DNA - powiedział PAP lider ruchu Polska 2050, kandydat w ostatnich wyborach prezydenckich Szymon Hołownia.

PAP: W środę rozpoczęło się dwudniowe posiedzenie Sejmu. Pierwsze, w których pana ruch Polska 2050 ma swojego pierwszego reprezentanta - posłankę Hannę Gill-Piątek. Odbiera to pan jako sukces?

Szymon Hołownia: To początek pracy i satysfakcja z tego, że te wszystkie trzy elementy, które mają stworzyć siłę naszego ruchu wreszcie zaczynają działać w synergii. Bardzo potrzebujemy ekspertów, bardzo potrzebujemy tej aktywności obywatelskiej i bardzo potrzebujemy tej sprawczości - rąk politycznych w Sejmie. Teraz mamy już te trzy elementy i te trzy elementy będziemy rozwijać i one już teraz będą pracowały razem. To jest taka zadaniowa, pragmatyczna satysfakcja, że proces idzie tak jak powinien.

PAP: Jest pierwsza posłanka. Co dalej?

Sz.H.: Liczymy na to, że będziemy mieli koło, bo koło to już jest to, co widzi regulamin Sejmu.

PAP: To będzie już w tym roku?

Sz.H.: Nie wiem. Nie umiem powiedzieć. To może być za dwa tygodnie, a może być za rok. Nie ma tu ciśnienia. Pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł. Nas interesuje to, żeby te osoby, które ewentualnie zdecydują się do nas dołączyć, były z naszego DNA.

PAP: Ile teraz takich rozmów jest prowadzonych?

Sz.H.: Kilka mamy w procesie, ale też mówię, że nie zapadły żadne decyzje. Nikt nie podjął jeszcze decyzji. Nie jesteśmy w takim momencie, że czekamy na ujawnienie kogoś, bo jest po decyzji. Nie. Jesteśmy w procesie, rozmawiamy. Proszę też pamiętać, że z sondaży wynika, że dzisiaj, jeżeli byłyby wybory, to byliśmy trzecią siłą w Sejmie i tych posłów mielibyśmy nie jednego, tylko pewnie kilkudziesięciu, więc to jest też naturalne, że chcemy w tym Sejmie być.

PAP: Z przedstawicielami jakich ugrupowań są to rozmowy?

Sz.H.: Ze wszystkimi poza oczywiście Prawem i Sprawiedliwością, bo w momencie, kiedy ktoś jest przy władzy, to trudno oczekiwać spektakularnych odejść i transferów stamtąd.

PAP: Ale gdyby ktoś się jednak z PiS zdecydował, to przyjęlibyście takiego posła?

Sz.H.: Zawsze, jak mówił klasyk, warto rozmawiać. Jest mnóstwo osób wartościowych również po tamtej stronie, które - jeżeli zdecydowałyby się opowiedzieć po stronie tej nowej dynamiki, która się w związku z naszych ruchem pojawiła i reprezentować te tysiące ludzi, którzy do nas dołączyli - to ja będę bardzo otwarty na takie rozmowy. Nie mam alergii na nikogo i będziemy współpracować z każdym, kto chce dobra Polski.

PAP: Posłowie Lewicy, a "króluje" w tym wiceszef klubu Tomasz Trela, mówią o powstaniu w Sejmie "koła łowieckiego". Jak się pan do tego odnosi?

Sz.H.: Dobrze by było, gdyby posłowie Lewicy uwolnili się od tej jednej metafory, którą w pocie czoła wypracowali i powtarzają. Dowcip opowiedziany siedemdziesiąty raz jest po prostu mało śmieszny. Zapewniam, że gdyby ktoś dziś dołączył do klubu Lewicy, a z jakichś powodów nie chce, to byłoby świętowanie odpowiedzialności, głębi parlamentaryzmu i to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. My nie przejmujemy się takimi docinkami, my jesteśmy do pracy.