Nie są znane przyczyny awarii układu przesyłowego "Czajki", ale nie należy wskazywać jako winnego Rafała Trzaskowskiego - mówił wiceprezydent stolicy Robert Soszyński podczas czwartkowej nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Warszawy.

Radni Jarosław Szostakowski, szef klubu Koalicji Obywatelskiej oraz Dariusz Figura z Prawa i Sprawiedliwości, zapytali wiceprezydenta o to, co miasto zrobiło od czasu zeszłorocznej awarii w oczyszczalni ścieków "Czajka", żeby zapobiec podobnej sytuacji w przyszłości.

Jak wyjaśniał Soszyński, była powołana grupa ekspertów do oceny przyczyn tamtej awarii. Dodał, że podjęto działania naprawcze, zgodnie z najlepszą wiedzą popartą ekspertyzami. "27 sierpnia dokonano głębokiej kontroli nitki przesyłowej B, która dwa dni później rozszczelniła się jako pierwsza. Wyniki były pozytywne, nic nie wskazywało na to, że układ może znowu zawieść. Po kontroli nitka została wypełniona i nastąpił przesył. Awaria wystąpiła po kilkunastu godzinach od jego rozpoczęcia" – wskazał wiceprezydent.

Jak powiedział, nie są znane przyczyny awarii układu przesyłowego, ale nie należy wskazywać jako winnego Rafała Trzaskowskiego. "Ten system, zanim został wybudowany, został poparty wieloma głębokimi analizami wykonywanymi przez międzynarodowe firmy, niestety zawiódł. Trzaskowski nie był u władzy na etapie projektowania tego systemu, więc nie mógł przewidzieć takich zdarzeń. Ten układ powinien zostać zaprojektowany inaczej" – podkreślił Soszyński.

Dodał, że badane są wszelkie warianty, ale nie jest zakładany "sabotaż PiS". "Natomiast spółka ma obowiązek brać pod uwagę wszelkie możliwości. Niestety skutki awarii są dużo potężniejsze niż poprzednio, musimy po kolei wykluczać każdą hipotezę" – wyjaśnił.

Dariusz Figura, radny klubu PiS i wiceprzewodniczący Rady Miejskiej, wskazał, że awaria bezspornie uświadomiła, że kolektory ściekowe działają w sposób niewydajny, do tego jest ich za mało. "Już w zeszłym roku mówiliśmy, że jeśli zdarzyła się awaria, to może się ona powtórzyć w przyszłości. Moim zdaniem, błędy zostały popełnione już na samym początku. Uznano, że jest dużo czasu i że można działać w trybie normalnych procedur. To było pierwsze założenie fundamentalnie złe" - zaznaczył.