Opóźnienie startu ruchu obywatelskiego Rafała Trzaskowskiego nie wpłynie na jego powodzenie, większym problemem może być formuła ruchu i sposób zarządzania - mówią PAP politycy Koalicji Obywatelskiej. W najbliższy piątek zbiera się zarząd PO; niewykluczone, że będzie to jeden z tematów obrad.

Rafał Trzaskowski na 5 września zapowiadał start swojego ruchu obywatelskiego Nowa Solidarność. Awaria kolektora oczyszczalni ścieków "Czajka" spowodowała jednak, że musiał odwołać tę imprezę. Zapowiedział, że zostanie ona przełożona o kilka tygodni.

Przełożenie inauguracji ruchu Trzaskowskiego zrodziło wśród niektórych polityków wątpliwości, czy ten "falstart" nie przesądzi o fiasku całego przedsięwzięcia. PAP zapytała kilku polityków Koalicji Obywatelskiej, jak oceniają szanse Trzaskowskiego na to, że uda mu się powołać do życia Nową Solidarność.

"Nie dziwię się, że Rafał Trzaskowski odwołał to, co było planowane na 5 września. Gdyby zajmował się dziś czym innym, niż awarią, naraziłby się na zarzuty" - mówi były szef klubu PO Sławomir Neumann. "Są rzeczy ważne i ważniejsze" - dodaje, zwracając uwagę, że awaria "Czajki" dla prezydenta Warszawy jest najważniejsza.

W opinii Neumanna przesunięcie startu ruchu nie musi wpłynąć na jego powodzenie. "To, czy to będzie 5 czy 25 września to nie ma większego znaczenia. Ważne jest natomiast, jaka będzie formuła tego ruchu" - zaznacza.

Poseł KO przekonuje, że nie wyobraża sobie, że Nowa Solidarność będzie rywalizować z PO. Jego zdaniem powinna być uzupełnieniem PO i Koalicji Obywatelskiej, zagospodarowując tych wszystkich, którzy chcą działać, ale nie chcą zapisywać się do partii. "Powinno się jednak pamiętać, że to partie robią politykę" - podkreśla Neumann.

Podobnie sytuację widzi poseł KO i były skarbik Platformy Mariusz Witczak.

"Jak rozumiem intencję organizowania obywateli wokół Rafała Trzaskowskiego, to ten ruch miałby wspierać Platformę Obywatelską i Koalicję Obywatelską, miałby organizować obywateli, tak, by siła KO i PO była większa i byśmy mogli w konsekwencji wygrać wybory z PiS" - mówi. Dodaje, że jeżeli tak nowy ruch będzie wyglądać, można uznać, że będzie "pozytywnym przedsięwzięciem". Jednak pytanie o formułę, zaznacza, jest pytaniem do Rafała Trzaskowskiego.

Witczak podkreśla, że "mądre integrowanie sceny politycznej jest najważniejszą kwestią, jeśli chodzi o pokonanie PiS". "Jestem członkiem Platformy Obywatelskiej, tak jak Rafał Trzaskowski. Musimy pamiętać, że na końcu to Platforma weźmie na siebie ciężar pokonania PiS oraz integrowania różnych środowisk i całej sceny politycznej" - zaznacza Witczak.

Poseł Michał Szczerba przekonuje, że opóźnienie startu ruchu Trzaskowskiego nie oznacza, że Nowa Solidarność nie powstanie. "Wracam z obchodów czterdziestolecia porozumień sierpniowych w Gdańsku i oczekiwanie na inicjatywę Rafała Trzaskowskiego jest wielkie, Rafał Trzaskowski jest tym liderem i tą osobą, która cały czas budzi nadzieję" - przekonuje. "Każdego dnia otrzymuję pytania, kiedy startujemy, jak mogę pomóc, jak się zapisać" - dodaje Szczerba.

Podkreśla, że "Rafał Trzaskowski jest depozytariuszem 10 mln głosów, które zostały oddane na niego w drugiej turze wyborów". "Dla tych ludzi jest przygotowywana konkretna oferta, ciekawa ideowo i programowo, która zapewni zwycięstwo w roku 2023" - podkreśla.

W opinii Szczerby przełożenie inauguracji ruchu jest uzasadnione nie tylko awarią Czajki, która według posła KO wynika z "zaniedbań technicznych z okresu, w którym PiS rządził Warszawą". Drugą okolicznością utrudniającą jest pandemia Covid19. "Epidemiolodzy zwracają uwagę, że po rozpoczęciu roku szkolnego skala zakażeń może wynosić nawet kilka tysięcy przypadków dziennie, to dowodzi, że to może nie jest ten moment, kiedy należy startować z nowym projektem" - zaznacza Szczerba.

Poseł KO Paweł Poncyljusz również jest zdania, że przełożenie startu ruchu nie musi mieć wpływu na jego powodzenie. Większym problemem będzie formuła organizacyjna. "Nie da się nawigować takim ruchem tylko przy pomocy aktywistów i wolontariuszy. Rafał powinien do tego użyć ratusza i to tych ludzi, którzy rozumieją politykę, a to może budzić kontrowersje" - stwierdza Poncyljusz.

Trzaskowski w licznych wypowiedziach medialnych przekonywał, że jego ruch - "Nowa Solidarność" - nie ma być konkurencją dla Platformy Obywatelskiej, ale wykorzystywać ma potencjał tych ludzi, którzy wsparli go w kampanii prezydenckiej, a którzy nie chcą zapisywać się do partii. Ma się opierać na samorządowcach i organizacjach pozarządowych i zajmować m.in. zbieraniem podpisów pod obywatelskimi projektami ustaw. Prezydent Warszawy zapowiedział tworzenie ruchu obywatelskiego podczas wiecu w Gdyni 17 lipca, który odbył się po II turze wyborów prezydenckich. Wtedy też po raz pierwszy padła nazwa "Nowa Solidarność". 14 sierpnia poinformował, że szczegóły przedstawi 5 września.

W najbliższy piątek ma się zebrać zarząd Platformy Obywatelskiej. Nie jest wykluczone, że będzie dyskutować także na temat ruchu Trzaskowskiego, choć głównym tematem obrad będzie zapewne obsada stanowiska szefa klubu parlamentarnego KO. Do wyboru następcy Borysa Budki dojdzie albo na planowanym na połowę września "wyjściowym" posiedzeniu klubu Koalicji Obywatelskiej w Warszawie, albo na kolejnym. We wtorek Sławomir Neumann w Radiu RMF przekonywał, że dobrym kandydatem na nowego szefa klubu KO byłby Tomasz Siemoniak.

W rozmowie z PAP Neumann wyjaśnia, że Siemoniak jest dobrym kandydatem, bo dobrze łączy różne nurty w PO i w całej Koalicji Obywatelskiej. Zwraca uwagę, że jest wiceprzewodniczącym PO, podobnie jak Rafał Trzaskowski. "Jeden wiceprzewodniczący kierowałby klubem Koalicji Obywatelskiej, drugi - Rafał Trzaskowski - patronowałby ruchowi obywatelskiemu, a dwóch pozostałych wiceprzewodniczących (Bartosz Arłukowicz i Ewa Kopacz - PAP) zasiada w europarlamencie. To byłaby przejrzysta struktura" - przekonuje Neumann.

Z Neumannem zgadza się Mariusz Witczak. "Tomasz Siemoniak ma ogromne doświadczenie polityczne i ogromne doświadczenie zarządcze; nie powiem nic odkrywczego, jak to, że nadaje się nie tylko na szefa klubu" - mówi PAP.