Unia Europejska jest gotowa na sankcje w sprawie Białorusi.
To będzie zaledwie drugi szczyt europejski w historii UE zorganizowany w sierpniu, sezonie urlopowym w Brukseli. Pierwszy zwołano w 2014 r. i był poświęcony m.in. Ukrainie.
Tym razem przywódcy nie przybędą osobiście do Brukseli, lecz będą rozmawiać online. Według źródeł UE szefowie państw i rządów mają udzielić wsparcia protestującym i odpowiedzieć Rosji na jej gotowość do pomocy Alaksandrowi Łukaszence w przywracaniu spokoju w kraju.
Wczoraj po południu gospodarz szczytu, przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel rozmawiał pół godziny przez telefon z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. Jak podało źródło UE, przywódcy dyskutowali o tym, jak doprowadzić do podjęcia dialogu wewnątrz Białorusi, by w sposób pokojowy doprowadzić do zakończenia obecnego kryzysu. Jedna z opcji zakłada dialog w ramach OBWE. Przywódcy mają kontaktować się po szczycie.
Równolegle trwają prace nad sankcjami wobec Białorusi i jak twierdzi źródło unijne, po ustaleniu listy nazwisk mogą one zostać nałożone w każdej chwili. Obostrzeniami mają zostać objęte osoby, które były zaangażowane w fałszowanie wyników wyborów prezydenckich na Białorusi i tłumienie protestów. Obostrzenia będą się wiązać z zakazem wstępu do UE i zamrożeniem aktywów. Na ostatniej takiej liście znajdowało się 170 osób i trzy podmioty. Wspólnota zdecydowała się zawiesić sankcje wobec Białorusi w 2016 r. po uwolnieniu przez Łukaszenkę więźniów politycznych.
Z inicjatywą zwołania Rady Europejskiej wyszedł 10 sierpnia, dzień po wyborach prezydenckich w tym kraju, premier Mateusz Morawiecki. Początkowo Bruksela sygnalizowała, że na takie spotkanie nie ma szans w sierpniu, a Białoruś może być tematem Rady Europejskiej zwołanej dopiero na koniec września. Zamiast niej w piątek odbyła się wideokonferencja ministrów spraw zagranicznych, na której postanowiono o rozpoczęciu prac nad sankcjami.
Nastroje w Europie zmieniły się jednak w weekend. Sprawa przyspieszyła po tym, gdy Kreml potwierdził gotowość do udzielenia pomocy Alaksandrowi Łukaszence. W poniedziałek Michel zapowiedział zwołanie szczytu w formule wideo, a w liście do przywódców podkreślił, że nie może być mowy o zewnętrznej interwencji, chociaż wprost nie napisał, że chodzi o Rosję. – Ostatnie wydarzenia uzasadniają, by przywódcy zajęli się tą kwestią – tłumaczyło w poniedziałek źródło unijne zmianę stanowiska w sprawie zwołania szczytu.
Uaktywniły się także zachodnie stolice. Berlin sygnalizował, że jest gotowy poprzeć szerokie sankcje przeciwko Łukaszence. Niemiecki rząd nie wyklucza również kolejnych środków – w zależności od rozwoju sytuacji na Białorusi.
– Jeśli jest rzeczywiste zagrożenie interwencją, to spodziewałbym się stanowczego przesłania wobec Moskwy, że tego typu ingerencja skończy się rozszerzeniem sankcji, np. o zawieszenie Rosji w międzynarodowych rozliczeniach finansowych – komentuje b. minister spraw zagranicznych, obecnie europoseł PiS Witold Waszczykowski. To byłaby kolejna interwencja po Gruzji i Ukrainie. Polityk obawia się jednak, że nic takiego nie nastąpi i dzisiejsze spotkanie skończy się na podtrzymaniu zapowiedzi dotyczących sankcji wobec białoruskich urzędników.
Polska postuluje stworzenie oferty współpracy Białorusi z UE. Waszczykowski podkreśla, że musi to być plan poważny, a nie półśrodki, takie jak programy wymiany studentów, o których jest teraz mowa. – Unia powinna wynieść lekcję z tego, co wydarzyło się na Ukrainie, i zaproponować realną ofertę. Oczywiście nie byłby to pakiet wsparcia dla Łukaszenki, ale dla nowych władz – dodaje.