Resort zdrowia chce walczyć z łamaniem nakazu noszenia maseczek. Dlatego zapowiada zwiększenie kontroli jego przestrzegania. Nie wyklucza też podniesienia kary za niezakrywanie ust i nosa oraz pozwolenia sklepom, by mogły odmówić obsłużenia osoby bez maseczki. Problem polega jednak na tym, że skala niestosowania się do nakazu nie jest znana, bo dane na ten temat są zbierane wybiórczo.
Inspekcja Sanitarna nie potrafi wskazać, ile kontroli przeprowadziła w pierwszym półroczu tego roku. Rzecznik głównego inspektora sanitarnego Jan Bondar przyznaje, że liczby za 2020 r. poznamy dopiero w marcu przyszłego roku. – W 2018 r. było niemal 135 tys. kontroli w sklepach, a w 2019 r. – 132 tys. – mówi. Z rozmów z lokalnymi placówkami sanepidu wiemy jednak, że w tym roku kontroli będzie zdecydowanie mniej, ponieważ priorytetem stały się dochodzenia epidemiologiczne. Przy obecnym stanie zatrudnienia, kiedy na stacje nakładane są kolejne obowiązki, nie da się prowadzić tylu kontroli, co dotychczas.
Kiedy jednak inspektorzy ruszają w teren, zwracają uwagę, czy dany sklep pilnuje obostrzeń pandemicznych. – Sprawdzamy przede wszystkim wyposażenie pracowników w środki ochrony indywidualnej, zapewnienie odpowiednich warunków mycia i dezynfekcji rąk, powierzchni czy sprzętu. Oprócz tego inspektorzy patrzą, czy jest wywieszka o obowiązku wchodzenia w masce, dostępny płyn dezynfekujący i rękawiczki dla klientów – mówi Joanna Narożniak, rzeczniczka Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego.
O ile pracownicy inspekcji mogą nałożyć karę na sklep, o tyle w przypadku klientów niestosujących się do nakazu rozkładają ręce. Nie mogą wylegitymować osoby bez maseczki, ponieważ nie dysponują takimi uprawnieniami. Mogą najwyżej poprosi obsługę obiektu o wezwanie policji czy zwrócenie uwagi osobie niestosującej się do nakazu. Tylko policjanci mogą nałożyć na taką osobę mandat, a w przypadku jego nieprzyjęcia skierować sprawę do sądu, który może nałożyć grzywnę nawet w wysokości 5 tys. zł.
W miarę możliwości służby współpracują, zwłaszcza na szczeblu lokalnym. Jak tłumaczy Anna Obuchowska, zastępczyni Pomorskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, wspólne kontrole policji i inspekcji sanitarnej odbywają się w niektórych powiatach na Pomorzu. – W części z nich takie kontrole już się rozpoczęły, a następne są planowane w najbliższych dniach. Funkcjonariusze policji podczas wspólnych kontroli nałożyli 81 mandatów karnych i wystosowali 1156 pouczeń za brak stosowania maseczek w przestrzeni publicznej – podsumowuje nasza rozmówczyni.
Obuchowska przyznaje, że zdarza się, iż klienci w sklepach oraz pasażerowie korzystający z komunikacji publicznej nie przestrzegają nakazu zakrywania nosa i ust. ‒ Nasze organy oceniają, że problem dotyczy ok. 20–30 proc. osób. Są też sygnały o nieprzestrzeganiu dystansu społecznego, zwłaszcza tam, gdzie są kolejki, np. do punktów gastronomicznych – mówi Obuchowska. Komenda Główna Policji podlicza, że w sumie zastosowała 54 tys. pouczeń i nałożyła 14 tys. mandatów w związku z niestosowaniem się do obowiązku zakrywania ust i nosa.
W Wielkiej Brytanii obowiązek noszenia maseczek podczas przejazdów komunikacją publiczną wprowadzono 15 czerwca. Podczas pierwszego miesiąca Transport for London – operator komunikacji miejskiej w stolicy – podał, że na podległym mu terenie udzielono 10 tys. pouczeń. W ponad 800 przypadkach delikwentów wyproszono ze środków transportu (lub stacji), ale wypisano tylko 59 mandatów na kwotę 100 funtów, czyli 490 zł każdy. Szefostwo policji uważa, że tam gdzie to możliwe, funkcjonariusze powinni pouczać, a po bloczki z mandatami sięgać w ostateczności. Z biegiem czasu policja nasiliła kontrole. Od 13 lipca do 25 lipca funkcjonariusze interweniowali prawie 29 tys. razy, a ze środków transportu wyproszono 1600 osób.