Na forum Senatu w ramach procedury impeachmentu zaczyna się proces Trumpa. Szanse na wyrok skazujący są bliskie zeru
Prawnicy prezydenta USA Donalda Trumpa oświadczyli w poniedziałek, że nie zrobił on „absolutnie nic złego”, proces w sprawie impeachmentu ma słabe podstawy i jest zmanipulowany, a postawione Trumpowi zarzuty – niewystarczające do usunięcia go z urzędu.
Trump jest oskarżony o nadużycie władzy dla korzyści politycznych oraz utrudnianie dochodzenia w Kongresie mającego na celu wyjaśnienie tej sprawy. Według demokratów prezydent miał wstrzymać pomoc wojskową dla Ukrainy, aby wywrzeć nacisk na władze tego kraju i skłonić je, by zbadały działalność na Ukrainie Huntera Bidena, syna Joego Bidena, prawdopodobnego rywala Trumpa w tegorocznych wyborach prezydenckich.
Wśród obrońców Trumpa są m.in. Kenneth Starr, niezłomny prokurator, który 22 lata temu doprowadził do postawienia w stan oskarżenia Billa Clintona, Alan Dershowiz, niegdyś obrońca w procesie O.J. Simpsona, a w 1989 r. inicjator pozwu o zniesławienie przeciwko kard. Józefowi Glempowi, oraz była prokurator generalna Florydy Pam Bondi. Na konto kampanii tej ostatniej Donald Trump wpłacał dotacje.
Szef klubu republikańskiej większości w Senacie Mitch McConnell ogłosił, wedle jakich procedur będzie się odbywać proces Donalda Trumpa. Izba musi teraz zaakceptować to w głosowaniu, ale lider prawicy twierdzi, że policzył głosy i jest pewien zaaprobowania swojego scenariusza. Prokuratorzy, czyli delegacja wyznaczonych przez Nancy Pelosi demokratycznych kongresmenów, w ciągu dwóch 12-godzinnych maratonów przedstawią akt oskarżenia oraz wspierającą go argumentację.
W ciągu następnych dwóch dni głos zabiorą prawnicy prezydenta i ogłoszą swoje kontrargumenty. Potem senatorowie obydwu partii, którzy w procesie pełnią rolę kolektywnej ławy przysięgłych, będą mieć 16 godzin na zadawanie pytań dotyczących zebranego materiału dowodowego. Ten etap zakończy się głosowaniem w sprawie tego, czy potrzeba jeszcze wezwać kolejnych świadków.
Niesamowite tempo oraz obradowanie co najmniej do trzeciej w nocy z pewnością zmęczy senatorów. Proces, o ile nie zostaną wezwani kolejni świadkowie, zakończy się w ciągu tygodnia. Nowi świadkowie raczej wzywani nie będą, bo republikanie mają dość głosów, by wnioski o to odrzucić. Szef klubu demokratycznej mniejszości Chuck Schumer nazwał propozycję McConnella „zdradą narodową” i ogłosił, że zaproponuje poprawkę, która pozwoli wydłużyć procedury, by przeprowadzić sprawę rzetelnie, ale i ona zapewne przegra w głosowaniu.
McConnell liczy tymczasem, że błyskawicznie da się przeprowadzić całą operację w formie korzystnej dla Donalda Trumpa. Według konstytucjonalistów, skądinąd niezależnie od ich politycznych poglądów, plan McConnella jest farsą i nie ma nic wspólnego z rzetelnym procesem, a w procedurze impeachmentu chodzi właśnie o wykorzystanie kompetencji władzy sądowniczej.
Donald Trump dawał do zrozumienia, że chce jak najszybciej mieć sprawę z głowy, najlepiej przed 4 lutego, kiedy ma wygłosić doroczne, ostatnie w tej kadencji orędzie o stanie państwa (State of the Union). Prezydent ma nadzieję, że zwróci się do Amerykanów już jako człowiek oczyszczony z wszelkich zarzutów. Jest pewny swego, bo bez senackiego procesu republikańscy senatorowie deklarują, że zagłosują za uniewinnieniem. Chociaż wszyscy muszą złożyć przysięgę, że będą bezstronni i sprawiedliwie potraktują obie strony, część z nich chodzi do mediów i dalej wspiera wersję Trumpa.
Ostatnio senator Lindsey Graham z Karoliny Południowej zrobił to na antenie telewizji Fox News i tłumaczył, że racja stanu wymaga, aby prezydent w czasie wygłaszania wspomnianego orędzia nie miał żadnych trosk na głowie i że wobec tego szybko trzeba zakończyć proces. Jednakże niebawem zaczynają się demokratyczne prawybory i uniewinnienie prezydenta przez Senat dostarczy kandydatom amunicji w walce z Donaldem Trumpem. Tym bardziej że co chwilę na jaw wychodzą nowe fakty w sprawie ukraińskiej. ©℗