Ustępujący z urzędu unijni politycy to najbardziej pożądani pracownicy dla wielkiego biznesu i lobbystów.
Zjawisko przechodzenia z unijnych urzędów do międzynarodowych korporacji bez względu na potencjalny konflikt interesów jest tak rozpowszechnione, że monitorujący je eksperci ukuli termin drzwi obrotowych. Obecna Komisja Europejska Jeana-Claude’a Junckera ustąpi najprawdopodobniej 30 października 2020 r., a to będzie oznaczać, że grupa wpływowych osób z doświadczeniem na wysokich stanowiskach, wiedzą i kontaktami będzie musiała poszukać sobie nowego zajęcia.
Pracownicy KE to najbardziej łakomy kąsek dla lobbystów i międzynarodowych firm. Przypadek byłego przewodniczącego Joségo Barroso, który zdecydował się na pracę dla amerykańskiego banku inwestycyjnego Goldman Sachs, był najgłośniejszy, ale nie odosobniony. Jak szacuje organizacja Corporate Europe Observatory, na przejście do wielkiego biznesu zdecydowało się aż pięciu komisarzy z obu komisji Barroso – Portugalczyk zasiadał w fotelu przewodniczącego przez dwie kadencje.
Po ustąpieniu pierwszej w 2009 r. bułgarska komisarz Meglena Kunewa przeszła z KE do francuskiego banku BNP Paribas, Niemiec Günter Verheugen znalazł zatrudnienie w Royal Bank of Scotland, Irlandczyk Charlie McCreevy zaczął pracę w firmie inwestycyjnej NBNK. Pięć lat później po odejściu z KE Holenderka Neelie Kroes przeszła do Bank of America Merrill Lynch, a Belg Karel De Gucht kontynuował karierę w dwóch funduszach inwestycyjnych.
W przypadku ustępującej KE wiadomo na razie, że biznesem jest zainteresowany Günther Oettinger, niemiecki komisarz odpowiedzialny za budżet, który niedawno założył ze swoją partnerką firmę konsultingową w Hamburgu. Zgodnie z kodeksem dobrych praktyk obowiązującym w KE zgodę na jego nowe zajęcie będzie musiała wydać sama Komisja po sprawdzeniu, czy jego nowa praca nie doprowadzi do konfliktu interesów. Teoretycznie może to nie być łatwe, bo unijny budżet, którym zajmował się Oettinger, wiąże się z bardzo wieloma zagadnieniami.
Jeśli polityk nie uzyska zielonego światła, będzie musiał czekać dwa lata, bo taki okres karencyjny narzucają reguły w KE. Teoretycznie, bo nic nie stało na przeszkodzie, by były brytyjski komisarz Jonathan Hill, który ustąpił po referendum brexitowym w 2016 r., po kilku miesiącach znalazł pracę w firmie konsultingowej Freshfields Bruckhaus Deringer. Komisja etyki w KE, opiniująca jego nową posadę, widziała w tym potencjalny konflikt interesów, o czym donosiło Corporate Europe Observatory. Pomimo tego ekskomisarz otrzymał zielone światło od swoich dawnych współpracowników. Od momentu ustąpienia Hill pracował w sześciu wielkich korporacjach, w tym dla szwajcarskiego banku UBS, giganta ubezpieczeniowego Aviva, naftowego przedsiębiorstwa Iberdrola i firmy konsultingowej Deloitte.
Największym problemem w walce z obrotowymi drzwiami jest to, że komisarze oceniają sami siebie.
– Przez lata apelowaliśmy, by ocenianiem konfliktu interesów zajmowało się niezależne ciało – mówi DGP Margarida Silva z Corporate Europe Observatory. – To oznacza odebranie kolegium komisarzy odpowiedzialności za monitorowanie i opiniowanie nadużyć i oddanie jej w ręce ludzi niezależnych, którzy mają do tego odpowiednie narzędzia – podkreśla.
Po skandalu z Barroso komisja Junckera zdecydowała się na wprowadzenie kolejnych obostrzeń. Wydłużono z 18 do 24 miesięcy okres karencyjny, w którym komisarze nie mogą podejmować pracy ze względu na potencjalny konflikt interesów. Sam przewodniczący nie będzie mógł przyjąć budzącej wątpliwości posady przez trzy lata (do tej pory były dwa). Jak dodaje Silva, planowano także zreformowanie ciała zajmującego się w KE opiniowaniem nowych posad komisarzy, ale poza zmianą jego nazwy nic z tego nie wyszło, bo komisja etyki nadal nie ma realnej władzy ani narzędzi pozwalających na niezależne działanie. Nie jest więc trudno sforsować obecne bariery.
A pokusa jest ogromna. Wpływowym pracodawcom zależy na tym, by zatrudnić ustępującego urzędnika jak najszybciej, póki jego kontakty i wiedza są najbardziej aktualne. – Z naszego doświadczenia wynika, że korporacje starają się rekrutować z różnych pionów w KE i nie ograniczają się jedynie do komisarzy – dodaje rozmówczyni. Do tej pory polscy komisarze po odejściu z KE decydowali się na pozostanie w polityce. Ale ustępująca komisarz Elżbieta Bieńkowska, która zajmowała się w KE wspólnym rynkiem i przemysłem, mówiła w niedawnym wywiadzie dla DGP, że nie czuje się politykiem i nie planuje startu w wyborach.