Poczekajmy na wyniki kontroli i wyniki działania odpowiednich służb, wtedy będziemy podejmować decyzje - powiedział w środę marszałek Sejmu Stanisław Karczewski pytany, czy widzi przyszłość przed Marianem Banasiem jako szefem Najwyższej Izby Kontroli.

W poniedziałek szef NIK Marian Banaś oświadczył, że w związku z wyjaśnianiem sprawy jego oświadczenia majątkowego przez CBA i doniesieniach "Superwizjera" TVN nt. działalności prowadzonej w należącej do niego kamienicy, wystąpi z wnioskiem do marszałek Sejmu o bezpłatny urlop do czasu dogłębnego wyjaśnienia sprawy.

Marszałka Senatu pytano na środowym briefingu, czy podtrzymuje swoją wcześniejszą dobrą opinię o Banasiu po jego wypowiedziach, w których przyznaje, że wynajmował swoją kamienicę za ceny znacznie niższe niż ceny rynkowe i czy takie słowa nie są dyskwalifikujące w ustach szefa NIK i byłego szefa resortu finansów.

"Dotychczasowa działalność publiczna prezesa NIK, wcześniej ministra finansów Mariana Banasia pozwala mi na sformułowanie bardzo wysokiej oceny jego działalności. Propaństwowiec, bardzo dużo zrobił jeśli chodzi o KAS, przyczynił się do zlikwidowania mafii VAT-owskiej. Na pewno ma wielkie osiągnięcia. Uważam, że prezes postąpił właściwie, wnioskując o urlop do czasu zakończenia kontroli CBA. Poczekajmy wszyscy na wynik" - powiedział Karczewski. Wyraził też nadzieję, "że wyniki kontroli CBA nie przekreślą dotychczasowych zasług i osiągnięć pana prezesa (NIK)".

Nie chciał natomiast odpowiedzieć na pytanie dziennikarza, czy jego zdaniem można nazwać "krystaliczną postacią" kogoś, kto "ma kontakty z osobami ze świata przestępczego i godzi się na wynajmowanie pokojów na godziny".

Karczewski podkreślił, że ma zaufanie do służb, które zajmują się wyjaśnianiem sprawy Banasia. Odniósł się w ten sposób do wypowiedzi szef gabinetu premiera Marka Suskiego, który napisał we wtorek na Twitterze: "Odnośnie Mariana Banasia powiem tyle: nie mam pełnego zaufania do służb; ani wtedy, ani dzisiaj. Dlatego że tam jest jeszcze mnóstwo ludzi z poprzedniej ekipy".

Marszałka Senatu dopytywano o wypowiedź zastępcy rzecznika PiS Radosława Fogla, który w rozmowie z gazeta.pl mówił: "Będziemy naciskać na obecnego szefa NIK, jeżeli tam rzeczywiście miałoby się potwierdzić, że coś jest nie w porządku, żeby zrezygnował". Dziennikarze chcieli wiedzieć, czy rozważany jest pomysł stworzenia np. specustawy, umożliwiającej odwołanie Banasia z funkcji szefa NIK.

"Poczekajmy na wyniki działań, kontroli. Wtedy będziemy podejmować decyzje. To jest wypowiedź pana rzecznika (Fogla). Ja jej nie będę komentować. Ona jest jednoznaczna" – odpowiedział Karczewski.

W czwartek sejmowa komisja będzie opiniować wniosek marszałka Sejmu dotyczący pełnienia funkcji prezesa Najwyższej Izby Kontroli przez jego wiceprezesa.

Ustawa o Najwyższej Izbie Kontroli określa, że Sejm może odwołać szefa NIK jeśli: zrzekł się on stanowiska; uzna, że stał się on trwale niezdolny do pełnienia obowiązków na skutek choroby; zostanie skazany prawomocnym wyrokiem sądu za popełnienie przestępstwa; złoży niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, stwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu lub gdy Trybunał Stanu orzeknie w stosunku do niego zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych.

"Superwizjer" TVN poinformował w sobotę, że były minister finansów i nowy szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś wpisał do oświadczenia majątkowego dwa domy, grunty rolne oraz kamienicę. Kamienicę oraz dwa mniejsze mieszkania wynajmuje - poinformowali dziennikarze programu. "Superwizjer" podał, że kamienica położona jest w krakowskiej dzielnicy Podgórze. Według dziennikarzy programu mieści się w niej niewielki pensjonat, który oferuje gościom pokoje na godziny. Jak podkreślono w materiale "Superwizjera", w 2016 r. Marian Banaś zadeklarował, że sprzeda kamienicę, ale nigdy do tego nie doszło. Umowa przedwstępna - zaznaczyli dziennikarze "Superwizjera" - została jednak odnotowana w dokumentach sądowych. Jak podano, niedoszłym nabywcą jest 30-letni Dawid O., który jednocześnie prowadzi pensjonat w kamienicy ministra.

W oświadczeniu przesłanym PAP Banaś zaznaczył, że nie zarządzał pokazanym w materiale "Superwizjera" hotelem, a obecnie nie jest właścicielem tej nieruchomości. Jak dodał, "materiał odbiera jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia" nie tylko jego, ale również kierowanych przez niego instytucji i zamierza skierować sprawę na drogę sądową.