Falenta, tak jak każdy skazany, ma prawo do widzeń i telefonów, i z tego korzysta - poinformowała w środę PAP rzecznik prasowa dyrektora generalnego Służby Więziennej ppłk Elżbieta Krakowska. SW zdementowała również informacje o tym, że miejsce przebywania Falenty nie jest znane nawet jego adwokatom.

Z informacji przekazanych w środę PAP przez Służbę Więzienną wynika, że Falenta po zakończonych badaniach psychologiczno-penitencjarnych w ośrodku diagnostycznym w Areszcie Śledczym w Warszawie-Białołęce, wrócił do Aresztu Śledczego w Warszawie-Służewcu, w którym przebywał wcześniej.

"To standardowa procedura. Marek F. ma prawo, jak każdy skazany, do widzeń i telefonów, i korzysta z nich. W areszcie na Służewcu korzystał z telefonu, miał też widzenie z adwokatem w godzinach porannych w dniu wczorajszym, czyli 20 sierpnia" - poinformowała rzecznik prasowa dyrektora generalnego Służby Więziennej ppłk Elżbieta Krakowska.

Krakowska zdementowała tym samym wcześniejsze informację jakoby adwokat M. Falenty nie znał miejsca pobytu swojego klienta.

Wcześniej Radio Zet podało informację o przeniesieniu Marka Falenty w nieznane miejsce. Jak zaznaczono miejsce pobytu Falenty nie jest znane nawet jego prawnikom.

"Wczoraj adwokat Marka Falenty, który stawił się na Białołęce na widzenie z klientem, usłyszał, że ten nie przebywa już w tym areszcie, a aktualne miejsce jego pobytu nie zostanie mu ujawnione" - podało Radio Zet na stronie internetowej.

Radio informowało też, że "przeniesienie może mieć związek z ostatnim głośnym samobójstwem w tym areszcie Dawida Kosteckiego i samookaleczeniami więźniów. Falenta po ucieczce z Polski do Hiszpanii bronił się przed ekstradycją twierdząc, że w polskim zakładzie karnym grozi mu realne niebezpieczeństwo".

W 2016 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Falentę na 2,5 roku więzienia w związku z tzw. aferą podsłuchową. Wyrok uprawomocnił się w grudniu 2017 r. Sprawa, w której skazani zostali Falenta i kelnerzy, dotyczy nagrywania w latach 2013-2014 r. osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych w dwóch restauracjach. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę, szefa CBA Pawła Wojtunika. W sumie, podczas 66 nielegalnie nagranych spotkań, utrwalono rozmowy ponad stu osób; prokuraturze udało się ustalić tożsamość 97. Ujawnione w mediach nagrania wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska.

Sprawa dotyczyła nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. na zlecenie Falenty w warszawskich restauracjach osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury i rozwoju - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę i szefa CBA Pawła Wojtunika. Ujawnione w tygodniku "Wprost" nagrania wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska.

Falenta miał się stawić w zakładzie karnym 1 lutego, ale tego nie zrobił. Od tamtego czasu się ukrywał i był poszukiwany. Wydano za nim także Europejski Nakaz Aresztowania. Falenta został zatrzymany w Hiszpanii 5 kwietnia br. Przewieziono go do Polski. Trafił do więzienia.