Włodzimierz Hereźniak 1 sierpnia zostanie szefem największego w UE producenta węgla koksowego.
Rada nadzorcza Jastrzębskiej Spółki Węglowej miesiąc po odwołaniu Daniela Ozona wybrała nowego prezesa. Nowego-starego, bo Włodzimierz Hereźniak był szefem firmy od lipca 2006 r. do marca 2007 r. – Rewolucji w polityce spółki na pewno nie będzie – mówi DGP Hereźniak. Pytany o fundusz stabilizacyjny, na którym JSW ma odłożone na gorsze czasy 1,5 mld zł, zapewnia, że jest on kluczowy na czas dekoniunktury. – To kotwica bezpieczeństwa mająca służyć firmie w czasach spowolnienia, które już widać na horyzoncie. Mówiłem to zresztą na przesłuchaniu radzie nadzorczej – dodaje.
Spytaliśmy o fundusz stabilizacyjny, bo wokół niego było wiele emocji. – Kiedy w czerwcu na spotkaniu z nami był minister Michał Dworczyk, pokazaliśmy mu dokumenty na to, jak pieniądze z funduszu miały iść na elektromobilność, ratowanie Polimeksu-Mostostalu czy zakup od Tauronu Wydobycie kopalni Brzeszcze – mówi nam Paweł Kołodziej, szef Związku Zawodowego Górników w Polsce w JSW. – Nie ma tylko dokumentów na finansowanie elektrowni w Ostrołęce, ale wszyscy wiedzą, że były i takie plany – dodaje.
– Mamy nadzieję, że cały nowy zarząd ma świadomość tego, że fundusz stabilizacyjny jest nie do ruszenia. Nie czarujmy się, dekoniunktura w branży węgla koksowego prędzej czy później znowu się pojawi. I znowu trzeba będzie zaciskać pasa – dodaje Kołodziej. Na razie załoga skorzystała na ubiegłorocznej górce – wczoraj zostały wypłacone nagrody z ubiegłorocznego zysku, po ok. 4000 zł dla górników dołowych i nieco mniej dla niezatrudnionych pod ziemią.
Co oznacza brak rewolucji w spółce, o którym mówi nowy prezes? Należy się spodziewać, że kluczowe projekty będą kontynuowane. Gwarancją tego ma być powrót do zarządu na stanowisko wiceprezesa ds. strategii Artura Dyczki. W styczniu rada nadzorcza odwołała go z tego stanowiska, próbując dymisjonować po kolei cały zarząd JSW, ale związkowcy wtargnęli wtedy na salę i przerwali obrady. Skończyło się na dymisji Dyczki oraz wiceprezes ds. finansowych Jolanty Gruszki.
– Liczymy na Dyczkę, Artura Wojtkowa, wiceprezesa z ramienia załogi, oraz nowego finansowego Radosława Załozińskiego – nie ukrywa Kołodziej. – Dyczko był motorem zmian planowanych przez Ozona oraz ich realizatorem, więc dla nas jest gwarancją stabilizacji sytuacji w firmie – dodaje.
JSW jest w trakcie budowy nowej kopalni Bzie-Dębina, dzięki której docelowo spółka, zgodnie z przyjętą strategią, ma zwiększyć produkcję węgla kamiennego z 14,9 mln ton w 2017 r. do 18,2 mln ton w 2030 r. Udział węgla koksowego, bazy do produkcji stali, ma wynosić 85 proc. (obecnie to 72 proc.). Konieczne jest również dokończenie modernizacji zakładów przeróbczych węgla w kopalniach Budryk i Knurów-Szczygłowice, by można było otrzymywać tam lepszy, a więc droższy produkt.
– Trzeba wreszcie załatwić sprawę odkupienia od Prairie Mining koncesji na złoże Dębieńsko. Resort energii liczy, że obejdzie się bez arbitrażu międzynarodowego, ale to chyba nierealne. A dla JSW to złoże to przyszłość – uważa Kołodziej. Australijska firma od roku rozmawia z JSW w sprawie odkupienia przez polską firmę koncesji na projekty Jan Karski na Lubelszczyźnie i Dębieńsko na Śląsku, ale projekt nie dostał zielonego światła z resortu energii i utknął w miejscu.
Tymczasem wczoraj powołano nowego wiceministra energii w miejsce Grzegorza Tobiszowskiego, który został europosłem. Jest nim senator Adam Gawęda z PiS, były górnik.