- Nigdy nie podpiszemy umowy koalicyjnej dotyczącej spraw światopoglądowych - zapowiada szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak dodaje, należy rozważyć wprowadzenie górnego progu dochodowego przy wypłatach 500 plus.

Czy apel ze strony KE do nauczycieli w sprawie zawieszenia strajku to efekt utraty wiary w jego powodzenie?

Adresatem naszego apelu był rząd, nie nauczyciele. To na partii rządzącej spoczywa odpowiedzialność za zakończenie protestu. Środowisku nauczycielskiemu przedstawiliśmy nasz „Pakt dla Oświaty”, w którym znalazły się postulaty nauczycieli, rodziców i organizacji pozarządowych. Nasza deklaracja była jasna: po wygranych wyborach parlamentarnych zrealizujemy nasze zobowiązania. To uczciwe postawienie sprawy. Jako racjonalna opozycja daliśmy rządowi czas na dialog i wynegocjowanie porozumienia. Ponieśli porażkę więc przedstawiamy swoje propozycje. Decyzję o dalszym przebiegu protestu zostawiamy w rękach nauczycieli.

A nie skłoniło was do tego spojrzenie na słupki poparcia dla strajku, które spadają?

Żaden strajk nie może trwać w nieskończoność. Mówiłem o tym, gdy się zaczął, że trzeba zrobić wszystko, by mimo protestu przeprowadzić egzaminy. Nie chodzi o słupki. Rodzice i uczniowie rozumieją nauczycieli, kibicują im, ale też mają swoją pracę, muszą układać plany na kolejny tydzień załatwiając opiekę dla dzieci. Skoro rząd nie bierze tego pod uwagę, muszą to zrobić nauczyciele. Wiem, że to niełatwe, bo wielkiej determinacji strajkujących towarzyszy poczucie odpowiedzialności za swoich podopiecznych. W tych okolicznościach decyzja o zawieszeniu strajku czy zmianie jego formuły nie jest łatwa. Dlatego wspieraliśmy, wspieramy i będziemy wspierać nauczycieli.

Czy opozycja nie popełniła klasycznego błędu, tzn. obiecała nauczycielom więcej niż może dać?

Nie, bo jeśli nie dotrzymamy danego nauczycielom słowa, to po wyborach protest wróci na znacznie większą skalę niż do tej pory. Nauczyciele są pod ścianą i oni nie odpuszczą. Walczą przecież o swoje rodziny, o swoich bliskich. Choćbyśmy mieli stanąć na głowie, to zrealizujemy ich postulaty. Inaczej będą wracały jak bumerang.

Ale to kilka lub kilkanaście miliardów. Do tego jak dodamy program wyborcze to robi się kilkadziesiąt miliardów. To olbrzymie pieniądze.

Jest też wiele niepotrzebnych wydatków.

Na 50-60 mld?

Znaczną część postulatów da się zrealizować dzięki wzrostowi gospodarczemu. Ale przede wszystkim musimy zacząć szanować publiczne pieniądze. Czas ukrócić głupie wydatki jak zakup kolekcji z „Damą z łasiczką” za pół miliarda złotych czy badanie dna oceanu za kolejne pół miliarda. Skończyć z dotowaniem propagandy TVPiS, co da ponad miliard złotych oszczędności. Porównywalną sumę można zaoszczędzić na Wojskach Obrony Terytorialnej, na budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego nawet 35 miliardów złotych. Jak widać pieniędzy starczy i na oświatę i na programy społeczne, trzeba tylko jasno określić priorytety.

PSL pójdzie na okrągły stół w sprawie oświaty?

Naszym warunkiem był udział samorządowców, ale nie znam żadnego, który otrzymałby zaproszenie. Zawsze jestem otwarty na dialog, ale okrągły stół bez głównych zainteresowanych nie ma najmniejszego sensu. Większość partnerów społecznych z Rady Dialogu Społecznego zadeklarowała, że w igrzyskach na Stadionie Narodowym nie weźmie udziału. Nie dziwie się, bo im nie chodzi o teatr, tylko o rozwiązanie problemu.

A stół zakończy się sukcesem?

Wychodzi na to, że zakończył się porażką jeszcze zanim się rozpoczął. Przy okazji rządzący po raz kolejny upokorzyli prezydenta Andrzeja Dudę, który zaproponował negocjacje okrągłostołowe w Belwederze. Rząd wolał igrzyska na stadionie.

Jaki ma pan patent na PiS?

Nie walczę z PiS, tylko o głosy Polaków. Bycie „antypis” to za mało. W tej kampanii wyborczej za dużo mamy politycznej nawalanki, a za mało dobrych pomysłów, jak zmieniać Polskę.

PiS wyszedł z wyborczą „piątką” i już zaczął ją wdrażać, korzystając z faktu, że jest przy władzy. Tymczasem szef SLD i jeden z liderów KO Włodzimierz Czarzasty na niedawnej konwencji powiedział: Nie pytajcie się nas, czy mamy lepszy, czy gorszy program niż PiS. My mamy tolerancję i uśmiech.

Mamy wspólny program europejski, do którego PiS nie potrafi się odnieść, bo nie umie walczyć i wygrywać polskich spraw w Unii Europejskiej. My mówimy o nowym unijnym budżecie dla Polski, dopłatach dla rolników na poziomie 280 euro do hektara, wspólnym europejskim programie walki z rakiem czy dopłatach do czystej zielonej energii. Oczywiście wybory nie rozgrywają się tylko na płaszczyźnie tego, co możemy wywalczyć w Brukseli. Ale nasza wiarygodność jest tu dużo większa niż PiS. Aktualna unijna propozycja dla Polski na lata 2021-2027 to 20 mld euro mniej na politykę spójności niż to, co udało nam się wynegocjować na lata 2014-2020. W sprawie dopłat rolniczych mieliśmy szumne zapowiedzi, a jak premier Morawiecki poleciał do Brukseli, to z komisarzem Philem Hoganem nie załatwił niczego. Wymachiwanie szabelką w Polsce nic nie da. Trzeba być skutecznym w Brukseli, a oni tego nie potrafią.

PiS w wyborach europejskich gra programem dla Polski, jaki jest wasz?

Mówimy o emeryturze bez podatku, 35-godzinnym czasie pracy czy obniżeniu podatku liniowego dla firm zamiast kuriozalnych „testów przedsiębiorcy” zaproponowanych przez rząd. O przywracaniu PKS-ów mówiliśmy na długo przed tym, jak pomysł podchwyciło PiS.

PSL ma swoje propozycje, a pozostali członkowie KO - swoje. Jak to wszystko spiąć w całość?

Idziemy razem do wyborów europejskich i tu mamy wspólny program. Zobaczymy, co będzie z wyborami parlamentarnymi, ta decyzja dopiero przed nami. PSL ma swoje warunki brzegowe. Emerytura bez podatku jest naszym sztandarowym projektem, bez którego nie ma co dyskutować z PSL o jakiejkolwiek koalicji i tworzeniu rządu.

Jest sens zwalniania z podatku osoby, która otrzymuje np. kilkutysięczną emeryturę?

Powszechność rozwiązań jest potrzebna. Jeśli ktoś był aktywny zawodowo, odprowadzał podatki i coś sobie uzbierał na emeryturę, nie powinien być obciążany kolejnym podatkiem.

Idąc tym tropem można uznać, że bezwarunkowe rozciągnięcie 500 plus na pierwsze dziecko to również dobry pomysł.

Czym innym jest płacenie podatków przez 40 lat i później przejście na emeryturę, a czym innym progi dochodowe w programie 500 plus. W tym drugim przypadku nad górnym progiem można się zastanowić.

A jaki górny próg przy 500 plus wchodzi w grę?

Takimi wyliczeniami dysponują dziś tylko rządzący. Minister Marczuk mówił o nieefektywności wprowadzania takiego limitu. Ale zakładam, że jest granica tej efektywności lub jej braku, a wiele zależy do możliwości budżetowych państwa. Na pewno ten, kto zarabia 20 tys. zł miesięcznie, nie powinien otrzymywać 500 zł, dzięki czemu więcej można przekazać na rodziny wielodzietne.

PSL stawia warunki brzegowe przyszłej koalicji, ale to samo mogą narzucić wam inni. Co jeśli np. dla Platformy warunkiem koalicji na wybory jesienne będzie legalizacja związków partnerskich?

My nie stawiamy warunków światopoglądowych i stawianie ich przez kogokolwiek uniemożliwia stworzenie koalicji, zwłaszcza zbierającej różne środowiska. Wypracowanie jednolitego stanowiska w takich sprawach często sprawia kłopot nawet w obrębie jednej formacji politycznej. W PSL kierujemy się zasadą, że w sprawach światopoglądowych każdy głosuje zgodnie z własnymi przekonaniami. Nigdy nie podpiszemy umowy koalicyjnej dotyczącej spraw światopoglądowych. W PSL większość działaczy ma poglądy chadecko-konserwatywne. Ale jest też grupa, która w tym i poprzednim Sejmie za liberalnymi rozwiązaniami już głosowała. Oczywiście nie demonizowałbym spraw związków partnerskich, bo część spraw rzeczywiście trzeba uregulować.

Czyli pan by zagłosował za jakimś rodzajem związków partnerskich?

Jeśli będzie konkretna propozycja legislacyjna w tej sprawie, to się do niej odniosę. Widzę potrzebę uregulowania spraw związanych z dziedziczeniem i dostępem do informacji medycznej. Na te kwestie jesteśmy otwarci.

Kwestie światopoglądowe mogą zdecydować o zwycięstwie lub porażce KO?

Kluczowa będzie mobilizacja naszych wyborców.

Elektorat PSL zmobilizuje się na eurowybory?

Pewnie bardziej na wybory parlamentarne na jesieni, ale i tak już teraz widzę dużą mobilizację przed majowymi wyborami. Trzeba pamiętać, że bez głosów ludowców, Koalicja Europejska nie miałaby szans wygrać tych wyborów. Nasi kandydaci mogą przyciągnąć te osoby, które nigdy na PO by nie zagłosowały. Jesteśmy konserwatywno-chadecką kotwicą tej koalicji, bez nas KE mocno skręciłaby w lewo.

Na ile mandatów w PE liczycie?

Walka jest wyrównana, nawet rywalizacja wewnątrz list jest bardzo silna. Czemu niby PiS wystawia tak silnych zawodników jak Joachim Brudziński? Czy wzięła górę świadomość, że porażka w majowych wyborach oznacza gigantyczne konsekwencje w wyborach jesiennych? Oczywiście, że tak.

Jaka jest stawka majowych wyborów?

To pierwsza tura wyborów parlamentarnych. Jeśli te wybory przegra PiS, będzie to dla nich analogiczna sytuacja jak dla nas, gdy Bronisław Komorowski przegrał wybory z Andrzejem Dudą.

A jeśli wy przegracie?

Ryzyko porażki PiS jest większe, bo oni bronią swojej pozycji, a my ją po raz pierwszy atakujemy jako KE.

To co w takim razie będzie dla was miarą wyborczego sukcesu?

Będziemy się cieszyć z każdego mandatu.

Z jednego też?

Z każdego zdobytego przez PSL. Im więcej tych mandatów, tym radość będzie większa. Będziemy walczyć o 3-4 mandaty, nasz pozycja startowa wynegocjowana w ramach KE daje nam ku temu szanse. Najważniejsze jest wygranie tych wyborów. Wygrana KE w tych wyborach może dać pozytywny impuls na jesień. Wtedy też przesłanek do pójścia razem na wybory parlamentarne będzie więcej niż mniej.

Sondaże wciąż dają PiS większe szanse na wygraną w jesiennych wyborach, aniżeli KE.

Te sondaże dotyczące eurowyborów pokazują, że elektoraty partii tworzących KE się sumują i widać tzw. premię za zjednoczenie. Cała KO ma 38-40 proc. poparcia. Jak idziemy osobno, to PO ma 20 proc., my mamy 5-6 proc., podobnie SLD. Widać więc, że Polacy chcą tego zjednoczenia.

Wiosna Biedronia ma szansę coś wyszarpać?

Moim zdaniem tak. Bo przy eurowyborach każdy, kto przekroczy próg 5 proc., bierze udział w podziale mandatów. Wtedy jest realna szansa na 2-3 mandaty. Zawsze nowe partie – Palikota, Petru, a teraz Biedronia – zyskują nowych wyborców. Tylko nie zawsze ten wyborca zostają z taką partią na dłużej. Wiosna może więc mieć dobry wynik w eurowyborach, ale nie dowiezie go do wyborów jesiennych.

Co z PSL po wyborach europejskich?

Przed nami na pewno dyskusja o tym, czy idziemy samodzielnie czy znów razem. Wiele zależeć będzie od wyniku majowych wyborów i pozycji PSL w koalicji.

Jest szansa na budowę większego bloku na stałe?

Tak daleko idących wniosków bym nie wyciągał. Czasy są wyjątkowe i wymagają odważnych decyzji. Wiele osób nie wierzyło we wspólną koalicję partii opozycyjnych. Gdy to się udało, od razu zaczęło się wskazywanie różnic. A one przecież zawsze będą. Sondaże są dla nas mobilizujące, nie uśpią naszej czujności. Nie można liczyć, że opatrzność wszystko za nas rozwiąże. Trzeba ciężko pracować.

Czy wyobraża sobie pan scenariusz, w którym po latach KE staje się rodzajem wielonurtowej partii na wzór amerykańskiej Partii Demokratycznej?

Nie idziemy w tym kierunku. My na pewno zachowamy swoją odrębność, podmiotowość i tożsamość.

Jaki jest plan na Tuska ze strony KE, będzie kandydatem na prezydenta?

Za dużo decyzji przed nami, żeby rozstrzygać, czy będzie wspólny kandydat koalicji na prezydenta i kto nim ma być. Szanse na taki scenariusz są, ale wszystko zależy od wyniku tych wyborów, od tego kto będzie tworzył rząd i czy uda się dokonać prawdziwej zmiany w Polsce.

A jeśli ugrupowania KE będą grały na siebie pan bierze pod uwagę start w wyborach prezydenckich?

Doświadczenia kandydatów PSL nie skłaniają do pozytywnych decyzji w tej sprawie.

A jaka jest gwarancja, że koalicja składająca się z 5 podmiotów będzie spójna i będzie w stanie stabilnie rządzić?

Jeśli Adam Andruszkiewicz i Jarosław Gowin są w jednym rządzie to wszystko jest możliwe. Już bardziej heroicznych wyzwań nie będzie.

Chcecie wpisać członkostwo w UE do konstytucji. Po co chcecie to zrobić, to nierealistyczne?

Szykujemy list w tej sprawie do liderów innych ugrupowań i wyślemy go w najbliższych dniach. 20 państw członkowskich ma odniesienie do UE w konstytucji m.in. Węgry. To test wiarygodności dla tych, którzy dziś tak chętnie ubierają szaty proeuropejskie, a flagę europejską wynosili z kancelarii premiera i urzędów wojewódzkich. Ci, którzy porównują to do wpisania do konstytucji PRL przyjaźni ze Związkiem Radzieckim mają kłopot. Wówczas to było narzucane, dziś to wola obywateli wyrażona w ogólnonarodowym referendum.

Jak PSL odpowie na apel prezesa PiS w sprawie nie wchodzenia do euro?

To kolejny temat, którym PiS chce straszyć i dzielić Polaków. Może nie wiedzą, ale to nie Parlament Europejski podejmuje decyzję o wprowadzeniu euro w Polsce.

Powinniśmy wejść?

Zobowiązaliśmy do wejścia, ale nie podaliśmy daty. Dziś ani my nie jesteśmy do tego gotowi ani strefa euro nie jest gotowa na przyjęcie nas. Musimy nie tylko spełniać warunki, ale także być na odpowiednim poziomie rozwoju i zasobności. Nie widzę w najbliższym czasie momentu, w którym moglibyśmy do strefy przystąpić.

Czyli w tej sprawie jest wam bardzo blisko do PiS?

Nasze stanowisko było wyrażone wcześniej niż PIS, jeszcze w poprzedniej kadencji. Zresztą także PO ma dziś stanowisko dość podobne, więc znaleźliśmy coś wspólnego co nas łączy, mimo, że PiS chciał, by nas to podzieliło.

Schetyna będzie dobrym premierem?

Każdy, kto ma takie doświadczenie jak Grzegorz Schetyna ma predyspozycje do bycia premierem.

Każdy, czyli pan też?

Nie. Każdy, który ma takie doświadczenia jak on. Grzegorz Schetyna w rządzie był wicepremierem, w Sejmie pełnił funkcję marszałka. Ma papiery, by zostać premierem. Trudno się mu dziwić, że do tego zmierza.

Schetyna premierem, Tusk prezydentem. A pan?

Nie będę dzielił skóry na niedźwiedziu. Jeśli ktoś zajmuje się dziś podziałem stanowisk, to na długo jeszcze pozostanie w opozycji.

Macie gotowy plan co zrobić, jeśli przejmiecie władzę

Chcielibyśmy wprowadzić do konstytucji ustawy ustrojowe, byłyby to podstawowe akty decydujące o funkcjonowaniu państwa, czyli decentralizacji, niezależności sądownictwa czy służby cywilnej. Mogłyby być zmieniane tylko większością konstytucyjną. Oczywiście, by je wprowadzić jest potrzebna także taka większość, ale ambitne plany na przyszłą kadencję trzeba mieć. Więc wiele rzeczy trzeba wyprostować, wprowadzić nowe jak emerytura bez podatku, a część jak 500 plus zachować.

Co zrobicie w kwestiach praworządności?

To będzie zależało od większości, jaką będzie dysponowała kolejna władza. Jeśli to będzie zwykła większość to możliwości są inne niż w przypadku konstytucyjnej. Na pewno idea odnowy prawnej państwa jest wspólna dla wszystkich ugrupowań. 80 proc. Polaków chce reformy, dlatego trzeba wyprowadzić politykę z sali sądowej, zwiększyć kontrolę społeczną, obniżyć koszty sądowe i skrócić czas oczekiwania na orzeczenia, a także przewrócić pełną niezawisłość sędziowską i ją zabezpieczyć.

A co z Trybunałem Konstytucyjnym jest scenariusz szybkiej wymiany?

Prezydent Duda będzie pełnił funkcję do lata przyszłego roku. Poza tym w ten sposób poszlibyśmy drogą tych, którzy zburzyli trójpodział władzy. Nie należy się na nich wzorować. Na pewno w pierwszym kroku należy uporządkować sądownictwo, ale też służbę cywilną czy odpolitycznić media publiczne.

Nie weźmie góry chęć odwetu, jak koalicja wyobraża sobie zbudowanie faktycznie odpolitycznionych mediów publicznych.

Jest plan przygotowany trzy lata temu przez środowiska obywatelskie, ludzi nauki i kultury pod którym podpisały się niemal wszystkie ugrupowania opozycyjne. Jego głównym założeniem jest odpolitycznienie mediów publicznych, które zresztą nigdy nie były w pełni niezależne.

PSL też miał w tym udział?

Porównywanie tej telewizji do jakiejkolwiek innej, za którą odpowiadały poprzednie władze jest niesprawiedliwe.