Niedzielne wybory parlamentarne wygrali socjaldemokraci. Nieco gorszy wynik zanotowali eurosceptycy. Powstanie nowej koalicji może potrwać.
Najłatwiej stwierdzić, kto jest największym przegranym wyborów parlamentarnych w Finlandii. To ustępujący premier Juha Sipilä, którego Partia Centrum (KESK), dotychczas największa w parlamencie, zaliczyła rekordowy spadek i zdobyła tylko 13,8 proc. głosów.
O wiele trudniej wskazać zwycięzcę. Aż trzy partie osiągnęły niemal identyczny rezultat. Teoretycznie wybory wygrała Socjaldemokratyczna Partia Finlandii (SDP), zdobywając 17,7 proc. głosów i 40 mandatów w 200-osobowym parlamencie. Zwycięstwa partii socjaldemokratycznych są w Europie coraz większą rzadkością, ale w państwach nordyckich, w tym w Finlandii, rządy lewicy mają długą tradycję. Niewiele mniej niż SDP, bo 17,5 proc. głosów i 39 mandatów, uzyskała populistyczna Partia Finów (PS). Zbliżony wynik, 17 proc. głosów i 38 miejsc, otrzymała centrowa Partia Koalicji Narodowej (KOK).
W szczególności rezultat Partii Finów jest zaskoczeniem. Jeszcze w 2017 r. w wyniku rozpadu z partii odeszło 20 posłów. Przez cały ubiegły rok ugrupowanie notowało w sondażach jednocyfrowe poparcie. – Nie spodziewałem się takiego wyniku – nie krył zdziwienia w niedzielę po ogłoszeniu przybliżonych wyników lider PS Jussi Halla-aho. PS wraz z pozostałymi partiami centroprawicowymi miałaby zapewnioną większość w przyszłym parlamencie, ale ewentualna koalicja tych sił jest wątpliwa.
– Jeśli chodzi o kwestie ekonomiczne, taką współpracę można sobie łatwo wyobrazić. Natomiast jeśli chodzi o temat migracji, widzę potencjalne duże napięcia. Centrum nie chce współpracować z partią, dla której migracja to zagrożenie dla suwerenności narodowej – tłumaczy DGP dr Sonja Amadae, politolog z Uniwersytetu Helsińskiego.
W styczniu fińskie media zaczęły informować o serii przestępstw na tle seksualnym, które w Oulu, mieście w środkowej Finlandii, popełniły osoby o pochodzeniu migranckim. Mająca klarowny antyimigrancki przekaz Partia Finów skorzystała na debacie, która rozgorzała w całym kraju. Doktor Amadae zwraca również uwagę, że PS pomógł wyrazisty program politycznych przeciwników.
– Socjaldemokraci w swojej kampanii opowiedzieli się za surową, zieloną polityką. Politycy SDP podnosili takie kwestie, jak wpływ jedzenia mięsa na zmiany klimatyczne. To pomogło PS. Ich wyborcy chcą mieć nadal wybór, co jedzą i jakim samochodem chcą jeździć – twierdzi fińska politolog.
Partia Finów konsekwentnie kontrowała więc postulaty SDP, nazywając je ekohisterią i przedstawiając się jako siła, która strzeże obywateli przed zakazami i broni ich wolności. Jussi Halla-aho, który przed wejściem do polityki był popularnym blogerem, dbał, aby jego partia pozostała w trakcie kampanii w centrum zainteresowania. PS i SDP równolegle zyskały też na skandalu, który w ubiegłym miesiącu wybuchł wokół złych warunków w prywatnych ośrodkach opieki nad osobami starszymi, finansowanych z kasy państwa. PS mogła krytykować nieudolność centrowej koalicji, a socjaldemokraci z naprawy państwowych usług medycznych uczynili główny punkt swojego programu.
– Od dekad system opieki zdrowotnej w Finlandii tradycyjnie zapewniał populacji wszystkie niezbędne usługi. To część modelu państwa socjalnego i tutejszego dobrobytu. Jednak różnice w jakości usług zaczęły narastać, zwłaszcza między dużymi miastami a prowincją. Powstała presja społeczna na rozwiązanie tych problemów, ale poprzedni rząd nie doprowadził planowanej reformy do końca. To także powód, dlaczego Partia Centrum tak bardzo straciła na popularności – analizuje dr Amadae.
Zakładając, że PS przypadnie rola parlamentarnego pariasa, należy spodziewać się długich rozmów prowadzących do zbudowania rządu. – Socjaldemokraci są w stanie uczestniczyć w tworzeniu rządu. Z moich informacji wynika, że Liga Zielonych (otrzymała 11,5 proc. głosów – red.) z pewnością będzie chciała dołączyć do SDP, tak jak i reprezentująca mniejszość narodową Szwedzka Partia Ludowa w Finlandii (4,5 proc.). Ale to wciąż za mało, aby mieć większość – analizuje Amadae. W jej opinii na podjęcie rozmów koalicyjnych z socjaldemokratami zgodzi się w końcu również Partia Koalicji Narodowej.
Dla Finlandii to nic nowego, że w wyniku trwających miesiącami rozmów koalicyjnych wyłania się egzotyczny i pragmatyczny alians. W latach 2011–2014 rządy sprawowała tam Partia Koalicji Narodowej razem z socjaldemokracją i czterema innymi ugrupowaniami o najróżniejszej politycznej proweniencji. Tym razem jednak ewentualnym koalicjantom powinno zależeć na szybkim dogadaniu się. 26 maja odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Amadae nie wyklucza, że Partia Finów może jeszcze polepszyć swój wynik. A brak rządu na pewno jej w tym pomoże. Z tych prognoz mogą cieszyć się europejscy partnerzy fińskich populistów. W ubiegłym tygodniu w Neapolu przedstawiciele współrządzącej we Włoszech Ligi, niemieckiej Alternatywy dla Niemiec, Duńskiej Partii Ludowej i Partii Finów zapowiedzieli współpracę i stworzenie wspólnej frakcji w przyszłym Parlamencie Europejskim.