W najbliższych dniach do resortów może trafić pismo nakazujące ministrom szukać rezerw i zastanowić się nad możliwymi cięciami w wydatkach na przyszły rok. Wbrew pozorom możliwości jest sporo.
– Pakiet działań rządu zwany piątką Kaczyńskiego ma zostać sfinansowany z oszczędności – mówi nasz rozmówca z kręgów rządowych. W grę wchodzą dwie możliwości perswazji: pierwsza to pismo szefa resortu finansów do innych ministrów, druga – rozporządzenie Rady Ministrów, które ma już charakter wiążący.
Zapytaliśmy resorty, czy już słyszały coś na ten temat. Odpowiedzi, jakie otrzymaliśmy, na ogół były negatywne, z jednym wyjątkiem. „Informacje, o które pan pyta, są zawarte w uzasadnieniu do projektu ustawy o jednorazowym świadczeniu pieniężnym dla emerytów i rencistów w 2019 r.” – odpowiedziało biuro prasowe MSWiA. Z oszczędności w MON, MSWiA i Ministerstwie Sprawiedliwości ma być sfinansowana Emerytura plus dla służb mundurowych. Chodzi o kwotę 890 mln zł.
Zrealizowanie zapowiedzi, które mają zapewnić wyborcze zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości, nie będzie łatwe. Generują wysokie koszty, a wolę polityczną ograniczają reguła wydatkowa i zobowiązania do utrzymania deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych poniżej 3 proc. PKB. Premier Mateusz Morawiecki i minister finansów Teresa Czerwińska silne akcentują przywiązanie do unijnego limitu. Jednak jeśli chodzi o regułę wydatkową, to jej kluczową rolę podkreśla głównie szefowa resortu finansów. Aby reguła przetrwała i był cień szansy, że wydatki sztywne, które już są w planie finansowym państwa plus piątka Kaczyńskiego, się w niej zmieszczą, konieczne będzie poszukanie oszczędności i cięcie części wydatków. Dochody z uszczelnienia podatków są bowiem obarczone niepewnością, a nowych źródeł wpływów do państwowej kasy nie widać.
– Minister Czerwińska mocno podkreślała, że cały rząd powinien wziąć na siebie odpowiedzialność za znalezienie pokrycia dla obietnic wyborczych, a to oznacza, że ministrowie muszą przyjrzeć się resortowym budżetom i szukać tam oszczędności – mówi nasz informator.
Oficjalne zapowiedzi premiera, że oszczędności i mniejsze wydatki będą konieczne do sfinansowania wyborczego „menu”, są istotne, bo podnoszą wiarygodność rządu w Brukseli. Do końca kwietnia musimy przesłać tam – jak każdy kraj członkowski – aktualizację programu konwergencji, w której powinniśmy pokazać ścieżkę deficytu sektora finansów publicznych oraz działania na rzecz ograniczania deficytu strukturalnego. Oparcie strategii zasypywania dziury w finansach tylko na miliardach z uszczelnienia systemu podatkowego może nie przekonać już Komisji Europejskiej, podobnie jak cyfryzacja i ograniczenie kosztów funkcjonowania administracji publicznej. Oszczędności pomogłyby pokazać niższy deficyt w tym roku, a co za tym idzie, dzięki niższemu punktowi startu, oddalić nas od limitu 3 proc. także w 2020 r.
Ministerstwa mają pokazać oszczędności na kolejny rok, bo w tym w zasadzie wszystko już jest przesądzone. Budżet i cały sektor finansów publicznych funkcjonuje na podstawie wyliczonego limitu wydatków – a to, że nie uwzględniono w nim ani wprowadzenia piątki Kaczyńskiego, ani choćby 1,2 mld zł dotacji dla mediów publicznych nie jest teraz problemem. Teraz – bo kłopot będzie właśnie w przyszłym i kolejnym roku. Jeśli wydatki będą ponad ustalony limit, oznaczać to będzie wzrost deficytu finansów. Co ma swoje konsekwencje w działaniu reguły fiskalnej. Jednym z czynników, jakie bierze ona pod uwagę, jest różnica między faktycznym deficytem a celem, do którego Polska powinna zmierzać zgodnie z zaleceniami Unii. Ten cel to ograniczenie dziury w finansach do 1 proc. PKB. Utrzymywanie zbyt dużych odstępstw może skończyć się tym, że limit wyliczany na podstawie wzrostu gospodarczego i celu inflacyjnego NBP trzeba będzie zmniejszyć w najbardziej radykalnym wariancie nawet o 2 pkt proc.
Inna sprawa to czy rzeczywiście wepchnięcie piątki Kaczyńskiego w już ustalony tegoroczny limit rzeczywiście spowoduje znaczny wzrost deficytu. Nasi rozmówcy z rządu zwracają uwagę na to, co się dziś dzieje z budżetową dotacją do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Do końca lutego Ministerstwo Finansów przekazało FUS prawie 5 mld zł, 10 proc. kwoty zaplanowanej na cały rok. Rok wcześniej wypłata była o 2 mld zł mniejsza, a plan zrealizowany w 6,5 proc. Tymczasem w gospodarce nie stało się nic, co by wskazywało na jakieś problemy FUS z dochodami ze składek. Wpływy z PIT są po dwóch miesiącach o 13 proc. większe niż przed rokiem, co by sugerowało raczej kontynuację trendów z 2018 r. Wtedy bardzo dobra sytuacja na rynku pracy zapewniła FUS tak wysokie wpływy ze składek, że na dotacji można było oszczędzić 10 mld zł w całym roku. Nasze źródła sugerują, że idące pełną parą tegoroczne wypłaty z budżetu do FUS to robienie oszczędności akonto 13. emerytury.
Z pozostałych elementów najbardziej kosztowne będzie 500 plus na pierwsze dziecko – ale jego pierwsza wypłata nastąpi dopiero we wrześniu. To sporo czasu, by uważnie trzymając się za kieszeń, zebrać oszczędności w budżecie, dzięki którym taki wydatek da się pokryć. Pozytywnie na płynność wpłynie na pewno wypłata 5–7 mld zł zysku z NBP za ubiegły rok. Ale nawet bez tego rząd ma spore możliwości. Po pierwsze, naturalne rezerwy w budżecie, które mogą wynieść do 8 mld zł. To suma, jaka co roku nie jest wydawana z różnych powodów przez wszystkie resorty, np. nierozstrzygniętych przetargów, niewykorzystanych etatów itp. Inna metoda to odgórnie zarządzone oszczędności. Od 2015 r. wydatki budżetowe urosły z 331 mld zł do 416 mld zł. – W wielu przypadkach rosły automatycznie, odłożyło się trochę tłuszczu i jest z czego ciąć – zwraca uwagę osoba z rządu.
Gdyby więc ściąć wszystkie wydatki o 1 proc., to oszczędności wyniosłyby 4 mld zł przy 5-proc. cięciu już ok. 20 mld zł. A więc ponad połowę sumy potrzebnej na piątkę.
Tradycyjnym polem szukania rezerw są wydatki na wojsko. To ponad 40 mld zł. Jeszcze do niedawna niewykonanie w budżecie MON rutynowo co roku wynosiło kilka miliardów złotych. Rezerwuarem może być też resort pracy i zarządzany przez niego Fundusz Pracy. Pozytywnym posunięciem byłaby korekta zasiłków rodzinnych. Skoro wchodzi tak duży transfer, jak 500 plus, dobrze byłoby zreformować świadczenie rodzinne, ale to akurat wydaje się mało realne w trakcie kampanii wyborczej. PiS może się natomiast przyjrzeć wydatkom na zwalczanie bezrobocia.
Ministrowie muszą szukać rezerw w budżetach swoich resortów