Brytyjska premier Theresa May potwierdziła w środę w Izbie Gmin, że zwróciła się do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska z wnioskiem o wydłużenie procesu wyjścia z UE do 30 czerwca. Zaznaczyła, że sprzeciwia się dłuższemu opóźnieniu brexitu.

Szefowa rządu zaznaczyła, że planuje podjąć kolejną próbę przyjęcia przez Izbę Gmin projektu umowy w sprawie opuszczenia Wspólnoty przez Wielką Brytanię.

Występując w Izbie Gmin podczas cotygodniowej sesji pytań ze strony posłów, May podkreśliła także, że "jako premier nie jest gotowa rozważyć dłuższego opóźnienia" brexitu. Tłumaczyła, że gdyby podjęto takie decyzje, parlament "w nieskończoność" dyskutowałby kwestie związane z członkostwem w UE.

"Ta Izba dogadzała sobie zbyt długo, prowadząc rozważania na temat Europy. (...) (Wyborcy) zasługują na więcej niż otrzymali dotychczas od tej Izby" - podkreśliła May.

Jej słowa są interpretowane przez brytyjskie media jako sygnał, że premier mogłaby zdecydować się na w takiej sytuacji na poparcie wyjścia z UE bez umowy lub nawet rozważyć swoją rezygnację. Według partyjnych sondaży, jej następca na stanowisku szefa partii i rządu byłby prawdopodobnie przedstawicielem eurosceptycznego skrzydła Partii Konserwatywnej, potencjalnie dalej zaostrzając kurs wobec Brukseli.

May w szczególności wykluczyła także udział Wielkiej Brytanii w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Podkreśliła, że "nie wierzy, aby było to w czyimkolwiek interesie", a zwrócenie się do elektoratu w celu wyboru 73 brytyjskich posłów ponad trzy lata po tym, jak wyrażono wolę opuszczenia Wspólnoty byłoby "nieakceptowalne".

Nowi eurodeputowani obejmą swoje mandaty dopiero 2 lipca i jeśli Wielka Brytania miałaby wtedy nadal być państwem członkowskim UE, musiałaby wybrać swoich 73 przedstawicieli.

W opublikowanym przez Downing Street liście do Tuska May tłumaczy, że krótkoterminowe przedłużenie procesu jest niezbędne w związku z planami doprowadzenia do trzeciego głosowania w parlamencie nad projektem umowy regulującej opuszczenie Wspólnoty przez Zjednoczone Królestwo.

May podkreśliła, że "opuszczenie Unii Europejskiej w uporządkowany sposób na podstawie ustalonej w listopadzie umowy wyjścia i politycznej deklaracji pozostaje planem brytyjskiego rządu". Przyznała, że w obliczu dwukrotnego odrzucenia proponowanego tekstu przez Izbę Gmin konieczne jest jednak uzyskanie dodatkowego czasu na finalizację tego procesu.

Premier tłumaczyła, że planowała zorganizować trzecie głosowanie w tej sprawie jeszcze przed czwartkową Radą Europejską, ale zostało to powstrzymane przez spikera Izby Gmin Johna Bercowa, który uznał, że zgodnie z procedurami brytyjski rząd nie może zwrócić się do posłów o ponowne głosowanie nad dwukrotnie odrzuconym projektem umowy wyjścia z UE bez wprowadzenia do niego istotnych zmian.

Bercow powołał się na parlamentarną konwencję z 1604 roku, która zapisana jest w podręczniku praktyki parlamentarnej Thomasa Erskine'a Maya, opublikowanym w 1844 roku. Zakłada ona, że w trakcie jednej sesji parlamentarnej (zwyczajowo trwającej rok) nie można ponownie poddać pod głosowanie projektu, który już raz został odrzucony przez posłów.

"To stanowisko sprawiło, że było w praktyce niemożliwe przeprowadzenie dalszego głosowania przed Radą Europejską. Pozostaje jednak moją intencją, aby ponownie przedstawić parlamentowi ten projekt porozumienia" - zapewniła premier, prosząc o sformalizowanie ustaleń z ubiegłotygodniowej rozmowy pomiędzy nią a szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem.

Jednocześnie szefowa rządu zaznaczyła, że będzie także przedstawiała dalsze propozycje w prawodawstwie krajowym, które - jak liczy - "odpowiedzą na obawy dotyczące mechanizmu awaryjnego dla Irlandii Północnej (ang. backstop)".

"Jeśli (nasz) wniosek zostaje przyjęty, jestem pewna, że parlament przystąpi do konstruktywnej ratyfikacji tego porozumienia" - napisała May do Tuska.

Wcześniej brytyjscy posłowie dwukrotnie odrzucili przedstawioną propozycję porozumienia ze Wspólnotą: najpierw w połowie stycznia (różnicą 230 głosów), a następnie w ubiegłym tygodniu (różnicą 149 głosów). To oznacza, że May i jej ministrowie muszą przekonać 75 dodatkowych posłów eurosceptycznego skrzydła Partii Konserwatywnej i północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów (DUP), aby wygrać głosowanie w tej sprawie.

Jakiekolwiek przedłużenie procesu opuszczenia UE wymaga jednomyślnej zgody 27 pozostałych państw członkowskich. Wniosek Londynu będzie prawdopodobnie omówiony podczas zaplanowanego na czwartek i piątek posiedzenia Rady Europejskiej w Brukseli.

Jednocześnie May zaznaczyła, że złożony w środę wniosek - nawet gdyby uzyskał poparcie UE - nie wyklucza scenariusza wyjścia z UE bez umowy; nadal byłby to domyślny scenariusz w razie odrzucenia projektu umowy, czy to w marcu, czy w czerwcu br.

Lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn ocenił, że Wielka Brytania znajduje się w stanie "totalnego kryzysu narodowego", oskarżając premier o "niekompetencję" i "nieprzejednanie" pomimo powtarzających się porażek w parlamencie. Jednocześnie wezwał ją do "porzucenia swoich czerwonych linii" i podjęcia próby wynegocjowania kompromisowego modelu wyjścia z UE, który mógłby liczyć na poparcie laburzystów.

Z kolei szef klubu Szkockiej Partii Narodowej Ian Blackford uznał wniosek May za "wprost nieodpowiedzialny", wskazując, że tak samo pomysł krótkoterminowego wydłużenia procesu ocenił w ubiegłym tygodniu jej de facto zastępca i szef Cabinet Office David Lidington. Szefowa rządu odpowiedziała jednak, że "ta Izba ma obowiązek zrealizowania woli narodu i doprowadzenia do wyjścia z Unii Europejskiej".

W razie braku jakichkolwiek ustaleń - przyjęcia porozumienia z UE lub przedłużenia procesu wyjścia z Unii - niezależnie od przyjętej w ubiegłym tygodniu opinii politycznej Izby Gmin przeciwko wyjściu z UE bez umowy, Wielka Brytania automatycznie opuści Wspólnotę o północy z 29 na 30 marca.