W przyszłym tygodniu mają zapaść strategiczne decyzje dotyczące list wyborczych Koalicji. Pokazywane przez nas propozycje jedynek i dwójek na listach Koalicji Europejskiej to na razie wersja wstępna, choć uzyskana od czołowych polityków koalicji. O części tych propozycji informowały także Fakty TVN i Gazeta Wyborcza. W ostatecznej wersji może być jednak sporo zmian.

Podziałem list rządzą dwie główne zasady:

  • Po pierwsze PO ma dostać siedem jedynek, z kolei PSL i SLD - po trzy.
  • Po drugie w każdym z trzynastu okręgów wyborczych na dziesięcioosobowej liście kandydatów Koalicji, PO ma mieć 6 miejsc reszta ma przypadać pozostałym ugrupowania. Choć jak wynika z rozmów z politykami PO możliwe są wyjątki w tej zasadzie na korzyść mniejszych ugrupowań. Tak samo jak możliwe są przesunięcia w jeszcze w jedynkach przypadających poszczególnym ugrupowaniom.

SLD przypadają jedynki w okręgach łódzkim, zachodniopomorskim i w Warszawie. Z tej pozycji mają tam kandydować odpowiednio: Marek Belka, Włodzimierz Cimoszewicz i Bogusław Liberadzki.

Natomiast PSL miałoby mieć pierwsze miejsca: na Mazowszu - Jarosław Kalinowski, w okręgu lubelskim Krzysztof Hetman i na Podkarpaciu Czesław Siekierski.

W pozostałych okręgach jedynkami mają być kandydaci wskazani przez PO, choć niekoniecznie członkowie tego ugrupowania jak np. Janina Ochojska na Dolnym Śląsku czy Henryka Bochniarz w warmińsko-mazurskim i na Podlasiu.

Nie ma pewności, z którego okręgu wystartuje Ewa Kopacz. Ma propozycję startu jako jedynka z Wielkopolski, ale w grę wchodzi też dwójka w Warszawie, choć to miejsce może też przypaść Kamili Gasiuk-Pihowicz.

Powstanie koalicji Europejskiej oznacza dużą rewolucję dla europosłów PO. Jak wynika z propozycji, pewne jedynki mają tylko Jerzy Buzek i Janusz Lewandowski. Wprawdzie w Małopolsce brana jest pod uwagę jako lider listy Róża Thun, ale nie jest to przesądzone. - Ostateczne decyzje przed nami. Czekamy na ostateczne deklaracje kandydatów czy startują. Mają na to czas do 10 marca - mówi Sławomir Neumann szef klubu PO. Jednak kolejna rozmowy na temat kształtu list będą toczyły się w przyszłym tygodniu.

Grzegorz Schetyna i pozostali liderzy koalicji muszą skonstruować listy, które z jednej strony będą dawały szanse na uzyskania mandatów poszczególnym ugrupowaniom koalicyjnym, z drugiej strony będą maksymalizować wynik całej formacji. To także musi być brane pod uwagę przy konstrukcji list, co oznacza możliwość pojedynków w poszczególnych okręgach wyborczych z PIS. - Lepszą jedynką w zachodniopomorskim, która będzie w kontrze do Joachima Brudzińskiego byłby nie Liberadzki z SLD a Bartosz Arłukowicz - mówi jeden z polityków PO.

Stawką jest wygrana w wyborach do parlamentu europejskiego, ale jednocześnie zajęcie dobrej pozycji do jesiennych wyborów parlamentarnych. Politycy KE liczą, że powtórzy tam się scenariusz warszawski to znaczy elekcja sprowadzi się do wyboru między PO i PIS, co pozbawi resztę ugrupowań poparcia. - Listy, na których jest Brudziński i Kempa to idealny układ dla nas, tak jak w Warszawie marzyliśmy o Jakim - mówi polityk Koalicji.

Na ten scenariusz liczy też PIS, który także układa listy, by maksymalnie mobilizować elektorat. Oprócz znanych już jedynek i dwójek na kolejnych miejscach znajdą się także znani politycy PIS.

Elżbieta Rafalska ma być trójką w okręgu Zachodniopomorskim, który obejmuje też lubuskie. Z kolei Patryk Jaki ma startować na Śląsku. Na listy ma trafić także wielu znanych posłów i wiceministrów z rządu PIS.
Politycy opozycji liczą na wsparcie polityków z zagranicy. W przyszłym tygodniu do Warszawy zjadą liderzy Europejskiej Partii Ludowej (EPP), największej frakcji politycznej w Parlamencie Europejskim (liczy 217 posłów z 28 państw członkowskich). Zaprosił ich prezydent stolicy Rafał Trzaskowski, który jednocześnie jest wiceszefem EPP. Jak słyszymy od polityków PO, celem jest m.in. pokazanie, że to ta frakcja gra dzisiaj główną rolę w Parlamencie Europejskim, a Platforma i PSL do niej przynależą. Przy czym przyjęto zasadę, że choć w kraju PO, PSL, SLD, Nowoczesna, Zieloni i Teraz! startują we wspólnym bloku, to jednak po wyborach każde ugrupowanie dołączy do własnych frakcji europarlamentarnych.