Według mojej wiedzy w zakładzie karnym, w którym przebywał zabójca prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza Stefan W., podjęto wszystkie procedury, które były konieczne - powiedział w czwartek wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik, odnosząc się do kary, którą odbywał wcześniej Stefan W.

Stefan W. był wcześniej karany za napady z bronią w ręku na placówki bankowe. W tej sprawie zatrzymano go w czerwcu 2013 r., a rok później sąd orzekł wobec niego karę 5 lat i 6 miesięcy więzienia. 8 grudniu ub.r. Stefan W. zakończył odbywanie kary.

Wójcik pytany był w Polsat, dlaczego Stefana W. po tym, gdy opuścił zakład karny, nie objęto np. obserwacją. "W przestrzeni medialnej pojawiają się różne informacje. One często są nieprawdziwe, czy też nieprawda, półprawda, czy ćwierćprawda jest czasami" - zaznaczył wiceminister.

"Według mojej wiedzy w zakładzie karnym podjęto wszystkie procedury, które były konieczne" - podkreślił. "Na chwilę przed opuszczeniem zakładu karnego została wysłana informacja do policji, że taka osoba opuszcza zakład karny. (...) Policja miała określone pytania i z tego, co wiem, Służba Więzienna przeprowadziła określoną procedurę. Były dalsze prowadzone rozmowy" - powiedział Wójcik.

Jego zdaniem "gdyby chodziło o inny system, nie Polskę, tylko np. USA" to Stefan W., zamiast odbywać karę 5 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności, "siedziałby nadal w więzieniu". Zaznaczył, że nie jest to kwestia oskarżenia wobec sędziów, ale kwestia systemu.

"Jeżeli mowa o sędziach, to oczywiście pytanie, które mógłbym postawić i stawiam w tym momencie brzmi tak: dlaczego w wyroku nie było informacji także o środkach zabezpieczających, skoro sąd miał informacje, że jednak on miał problemy psychiczne w młodym wieku, jak miał kilkanaście lat?" - mówił wiceminister.

Po zatrzymaniu w 2013 r. Stefan W. przeszedł badanie psychiatryczne, nie wykazało ono zaburzeń natury psychicznej. Z zebranej przez prokuraturę dokumentacji medycznej wynika, iż w czasie pobytu w więzieniu, w 2016 r., u Stefana W. wystąpiło "zaburzenie psychiczne".

Służba Więzienna informowała, że "podczas odbywania kary Stefan W. był konsultowany przez lekarzy psychiatrów ponad 20 razy oraz leczony w Oddziale Psychiatrii Sądowej w Szczecinie". "Do chwili zakończenia wykonywania kary nie było sygnałów z ich strony co do skierowania skazanego do odbywania kary w systemie terapeutycznym, tzn. nie rozpoznali u niego zaburzeń kwalifikujących się do zastosowania tego nadzwyczajnego trybu" - wyjaśniała SW. Podkreślono, że "mężczyzna nie był uzależniony od alkoholu, środków odurzających czy psychotropowych".

13 stycznia wieczorem 27-letni Stefan W. podczas finału WOŚP w Gdańsku wtargnął na scenę i zaatakował nożem prezydenta Adamowicza. Na nagraniu zdarzenia widać, jak napastnik przebiega przez scenę, podbiega do prezydenta Gdańska i uderza go nożem. Później, chodząc po scenie, podnosi w górę ręce w geście zwycięstwa. "Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz" - krzyczał ze sceny, zanim został obezwładniony - wynika z filmów, na których zarejestrowano zdarzenie.

Jeszcze w nocy ugodzony kilkukrotnie nożem Adamowicz przeszedł pięciogodzinną operację. W poniedziałek, 14 stycznia, prezydent Adamowicz zmarł. Sekcja zwłok wykazała na jego ciele m.in. trzy głębokie rany - jedną zadaną w okolicy serca i dwie w brzuch.

Stefanowi W. postawiono zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten zagrożony jest karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia. Stefan W. nie przyznał się do jego popełnienia. Gdański sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zdecydował o tymczasowym aresztowaniu 27-latka.