Na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata skazał we wtorek sąd apelacyjny w Peczu na południu Węgier mieszkańca Paksu, który w latach 2015-17 był najemnikiem w armii separatystycznej tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DRL).

Sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji, stał się on zatem prawomocny. Sędzia wskazał m.in., że nie jest konieczne wymierzenie surowszej kary, gdyż nie należy się obawiać rozprzestrzenienia się tego rodzaju przestępstwa na Węgrzech, jest to bowiem dopiero drugi taki przypadek w kraju.

Sprawca we wrześniu 2015 udał się do Doniecka, aby walczyć po stronie tamtejszych separatystów. Wstąpił do armii i po przeszkoleniu pełnił służbę zbrojną na froncie. Kilkakrotnie był ranny, za co otrzymał odznaczenia.

Prokuratura komitatu (województwa) Tolna, gdzie leży Paks, podkreśliła wcześniej, że kodeks karny zakazuje węgierskiemu obywatelowi dobrowolnego wstępowania do zagranicznej organizacji zbrojnej spoza sojuszniczych sił zbrojnych.

43-letni Krisztian L., , który przepracował wcześniej 12 lat w węgierskiej policji, chciał w Donbasie uczestniczyć - jak twierdzi - w misji pokojowej, liczył bowiem na to, że gdy dotrze na miejsce, walki już ustaną.

Jak tłumaczył, wtedy podpisano właśnie mińskie porozumienie pokojowe, a poza tym słyszał, że do DRL pojechał poseł węgierskiej partii Jobbik, by nadzorować przebieg tamtejszych wyborów. "Miałem powody, by zakładać, że jadę do miejsca o uregulowanym statusie, skoro byli tam posłowie (węgierskiego) parlamentu" - powiedział.

Wyrok pierwszej instancji zapadł w kwietniu. Motywując relatywnie łagodny wymiar kary sędzia podkreślał wówczas, że takie przestępstwo jest stosunkowo mało znane na Węgrzech i oskarżony nie zdawał sobie sprawy, iż łamie prawo. Prokuratura złożyła apelację, żądając kary bezwzględnego pozbawienia wolności.

Sprawca został zatrzymany w zeszłym roku na lotnisku w Budapeszcie po powrocie z Donbasu.