Zgoda na nieuciekanie się do protekcjonizmu to wszystko co było możliwe do osiągnięcia na nieformalnym szczycie UE - uważa wiceprzewodniczący PO, eurodeputowany Jacek Saryusz- Wolski.

"To dobry wstęp do oficjalnego szczytu Unii 19-20 marca - przede wszystkim gdy chodzi o zgodę na nieuciekanie się do protekcjonizmu i pilnowanie wspólnego rynku oraz rynku pomocy publicznej" - ocenił polityk w rozmowie z PAP.

Jego zdaniem, nie ma żadnego zaskoczenia w tym, że Niemcy nie otworzą 1 maja rynku pracy dla obywateli innych państw UE. Uznał, że nie należy łączyć tej kwestii z deklaracjami dotyczącymi protekcjonizmu.

"Jest zasadą, że Niemcy trzymają ten rynek zamknięty na najdłuższy z możliwych okresów, ale to było wiadome już wcześniej. Nie obiecywali tutaj wiele, więc w sytuacji kryzysowej trudno było oczekiwać, że zmienią stanowisko" - powiedział polityk PO.

Saryusz-Wolski uważa, że zgłoszona przez Węgry propozycja miliardowej pomocy dla wschodnioeuropejskich członków UE nie była możliwa do poparcia (Polska także nie opowiedziała się za nią).

"W gruncie rzeczy nie wiadomo było, kto miałby ten plan finansować, kto miałby wysupłać te 200 miliardów euro" - zaznaczył Saryusz-Wolski.

Większość unijnych państw odrzuciła propozycję Węgier przyjęcia planu pomocy dla Europy Wschodniej i Środkowej

Premier Donald Tusk po nieformalnym szczycie UE w Brukseli ws. kryzysu finansowego podkreślał, że jego uczestnicy zgodzili się uznać, że protekcjonizm to nie lekarstwo na kryzys.

Według premiera, potwierdziło się, że wszystkich członków UE obowiązują wszystkie najważniejsze zasady traktatów wspólnotowych: o swobodzie gospodarczej i przepływie siły roboczej oraz towarów.

Większość unijnych państw, w tym Polska, odrzuciła propozycję Węgier przyjęcia planu pomocy dla dotkniętej kryzysem finansowym i gospodarczym Europy Wschodniej i Środkowej w wysokości 160-190 mld euro.

Minister finansów Jacek Rostowski odnosząc się do węgierskiej propozycji zaprotestował przeciw "podziałom kontynentu" i mówieniu o tym, że "najbardziej zagrożone są niby kraje na Wschodzie".