Od ustaleń czwartkowego szczytu Unii Europejskiej dotyczącego harmonogramu prac nad budżetem będzie zależało, czy prace na przyszłą perspektywą finansową UE nabiorą tempa - powiedział w poniedziałek PAP minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński.

„Od tego, czy szefowie państw UE ustalą przyśpieszenie i zakończenie negocjacji przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, zależy czy prace te nabiorą tempa. Będzie to zaś oznaczało, że gros tych negocjacji zostanie skupione w drugiej połowie roku w okresie prezydencji austriackiej” – powiedział PAP Kwieciński. Jak podkreślił, to przełożyłoby się na bardzo silną intensyfikację prac nad unijnym budżetem.

Jednocześnie zauważył, że prezydencja austriacka dość „powściągliwie wypowiadała się ten temat” i "wyraźnie nie ma chęci, by negocjacje budżetowe były priorytetem w połowie tego roku". Jak mówił, Polska czeka więc na ustalenia szczytu.

Minister dodał, że na wrzesień i październik – w zależności od przyjętego podczas szczytu harmonogramu - rząd planuje objazd poszczególnych krajów UE – podobny do tego, jaki miał miejsce na wiosnę br. We wrześniu odbędzie się też spotkanie krajów grupy wyszehradzkiej w tej sprawie oraz spotkanie tzw. przyjaciół polityki spójności.

Jednocześnie Kwieciński zapewnił, że strona polska na tematy budżetowe „rozmawia bardzo często”, nie tylko podczas spotkań dedykowanych tej problematyce ale przy innych okazjach np. spotkaniach bilateralnych dotyczących współpracy gospodarczej.

Szef resortu rozwoju podkreślił, że propozycja budżetu na lata 2021 – 2027, a szczególnie rozwiązania dotyczące polityki spójności, nie zyskała aplauzu wśród krajów członkowskich. „Stało się wprost przeciwnie” - zaznaczył.

„Po prezentacji szanse na szybkie zamknięcie negocjacji są według mnie nikłe. Zmiana byłaby wtedy, gdyby doszło do bardzo wyraźnej deklaracji politycznej i w konsekwencji politycznej decyzji szefów rządów, że chcemy w ciągu tego najbliższego roku, do przyszłych wyborów do europarlamentu, zamknąć negocjacje. To oznaczałoby, że trzeba będzie pójść na bardzo duże kompromisy, bo grupa krajów niezadowolonych (z projektu budżetu – PAP) jest bardzo znacząca” – powiedział Kwieciński.

Jak dodał, są całe grupy krajów, które uważają, że propozycje przyszłego unijnego budżetu są „po prostu niesprawiedliwe”. W jego opinii, z brukselskiego szczytu może pójść komunikat, że nie widać szans na rychłe zakończenie negocjacji.

"Będziemy czekali na nowy Parlament i nową Komisję Europejską. Wtedy te rozmowy przejdą na szczebel techniczny, co oznacza, że będziemy pracować nad pewnymi rozwiązaniami, ale będziemy się przygotowywać na decyzje w roku 2020" - powiedział.

2 maja KE przyjęła projekt budżetu UE na lata 2021-2027 w wysokości 1,279 biliona euro. Przewiduje on cięcia w unijnej polityce spójności w wysokości około 7 proc., a we Wspólnej Polityce Rolnej w wysokości około 5 proc. Cięcia te znacznie różnią się w odniesieniu do poszczególnych krajów.

Jak wynika z przedstawionej przez Komisję Europejską propozycji, w nowym wieloletnim budżecie UE Polska w ramach polityki spójności ma otrzymać 64,4 mld euro, czyli 23 proc. środków mniej niż obecnie. Podobna skala cięć dotyczyć ma Węgier, Czech, Litwy, Estonii i Malty (po 24 proc.).

Z kolei największy nominalny wzrost alokacji dotyczy Bułgarii, Rumunii, Grecji (po 8 proc.), Włoch (6 proc.) i Hiszpanii (5 proc.).

Ogółem budżet polityki spójności ma - według propozycji KE - wynieść 331 mld euro, co oznacza, że uszczupli się o ok. 10 proc. (PAP)

autor: Małgorzata Dragan