Hiszpania nie zamierza na razie przywracać autonomii, a nowy szef regionalnego rządu dostarcza mu dobrego uzasadnienia
Kataloński kryzys prędko się nie skończy. Rząd centralny w Madrycie nie zamierza odwieszać autonomii zbuntowanego regionu, mimo iż po pięciu miesiącach od wyborów katalońskim parlamentarzystom udało się wreszcie wybrać nowego szefa rządu.
Warunkiem przywrócenia autonomii, która została zawieszona po przeprowadzonym wbrew hiszpańskiemu prawu referendum niepodległościowym w październiku, jest powstanie nowego regionalnego rządu w pełnym składzie. W poniedziałek Madryt uznał co prawda wybór Quima Torry na nowego szefa katalońskiego Generalitat, ale zakwestionował powołany przez niego gabinet. W jego składzie znaleźli się bowiem dwaj członkowie poprzedniego gabinetu Carlesa Puigdemonta, którzy są w areszcie, oraz dwaj, którzy uciekli przed hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości za granicę. Madryt uznał to za celową prowokację i odmówił publikacji wyboru w dzienniku urzędowym, co oznacza dalsze obowiązywanie art. 155 hiszpańskiej konstytucji o zawieszeniu autonomii. Co więcej, hiszpański premier Mariano Rajoy uzyskał w tej sprawie poparcie nie tylko wspierającej jego rząd centrowej partii Ciudadanos, ale także socjalistycznej opozycji. Szef Ciudadanos Albert Rivera wzywa wręcz rząd do tego, by bardziej restrykcyjnie stosował art. 155 i przejął kontrolę nad katalońskimi mediami publicznymi. Rajoy na razie się do tego nie odniósł. – Mam nadzieję, że niedługo powstanie rząd, który będzie zdolny do działania, przestrzegania prawa i rozpocznie z nami dialog – oświadczył w poniedziałek.
O ten dialog będzie jednak bardzo trudno. Torra, który został wybrany dopiero w drugim głosowaniu, gdy potrzebna była już tylko zwykła większość, i to z jednym głosem przewagi, jest uważany za nieprzejednanego zwolennika niepodległości. Na dodatek jego wypowiedzi i działania nie pomagają w dialogu. W czasie zaprzysiężenia odmówił złożenia obietnicy, że będzie przestrzegał hiszpańskiej konstytucji i statutu Katalonii, mówiąc tylko o wierności woli narodu katalońskiego. Wyciągnięto mu też artykuł sprzed kilku lat, w którym nazwał hiszpańskich przeciwników niepodległości Katalonii „bestiami w ludzkich skórkach”, co z kolei spowodowało, iż hiszpański urząd ds. walki z mową nienawiści i dyskryminacją wszczął dochodzenie. Nawet szef ALDE, frakcji liberałów w Parlamencie Europejskim, do której należy partia Torry, PDeCAT, określił poglądy nowego szefa rządu jako rasistowskie. – Powołanie Torry miało być sposobem na utrzymywanie sprawy niepodległości w mediach poprzez próbę wprawienia Hiszpanii w zakłopotanie na arenie międzynarodowej. Biorąc pod uwagę kontrowersyjne poglądy Torry, on raczej szkodzi sprawie – uważa dr Andrew Dowling, ekspert od współczesnej historii Katalonii z uniwersytetu w Cardiff.
Pozycji Torry nie poprawia też fakt, że nie ma doświadczenia politycznego, zaś przed wejściem do katalońskiego parlamentu w grudniu zeszłego roku nie sprawował wcześniej żadnej funkcji publicznej. A także obawy Madrytu, iż będzie on jedynie figurantem, podczas gdy wszystkie decyzje będzie podejmował Puigdemont. Torra zresztą potwierdził słuszność tych przypuszczeń, mówiąc, iż tak naprawdę jest tylko pełniącym obowiązki szefa rządu w związku z tym, że funkcji nie może objąć prawdziwy lider Puigdemont. Torra był dopiero czwartym wyborem na to stanowisko. Początkowo zwolennicy niepodległości w katalońskim parlamencie uporczywie forsowali kandydaturę przebywającego na wygnaniu Puigdemonta, a później zgłosili jeszcze dwóch polityków, którzy również nie mogli objąć urzędu w związku z ciążącymi nad nimi zarzutami.