Komisja Europejska liczy na ruch polskich władz w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa – podaje unijne źródło. Zachętą ma być wycofanie skargi wobec Polski z Trybunału Sprawiedliwości UE
W ostatnich tygodniach zrobiono postęp, ale nie jest on wystarczający do stwierdzenia, że systemowe zagrożenia praworządności zostały usunięte. Będziemy kontynuować rozmowy – oświadczył wczoraj wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans.
Według wiceministra spraw zagranicznych Konrada Szymańskiego w sporze o praworządność teraz kolej na Brukselę. – Jeżeli jakikolwiek postęp został zrobiony, to ze strony Polski. Dzisiaj oczekujemy również postępu ze strony Komisji Europejskiej, ponieważ wyjście z tego napięcia jest możliwe tylko wtedy, gdy obie strony podejmą jakieś kroki – mówił.
Według informacji DGP zachętą ze strony KE do dalszych ustępstw polskich władz ma być wycofanie skargi wobec Polski z Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczącej zróżnicowania wieku emerytalnego sędziów. Komisja Europejska skierowała sprawę do TSUE w grudniu ubiegłego roku, gdy ogłosiła uruchomienie wobec Polski procedury przewidzianej artykułem siódmym unijnego traktatu. Polski parlament zniósł już zapis różnicujący wiek emerytalny sędziów w pierwszym, marcowym pakiecie korekt do zmian w sądownictwie. W zeszłym tygodniu Sejm uchwalił drugi, dotyczący głównie skargi nadzwyczajnej.
– W ocenie KE dotychczasowe korekty są kosmetyczne i nie dotykają sedna zmian. Komisja docenia działania premiera Mateusza Morawieckiego, ale na razie wydarzyło się za mało – powiedział DGP unijny dyplomata. Według niego Timmermans nie może odejść za daleko od wydanych w grudniu rekomendacji. – On nie ma ruchu. Gdyby wycofał się teraz z tego sporu, to sprawiłby wrażenie, że w UE są odstępstwa od praworządności – podkreślił.
Według rozmówcy Bruksela w nieoficjalnych rozmowach z Warszawą „wykazała się realizmem”, łagodząc wydźwięk swoich rekomendacji. W ramach kompromisu KE zawiesiła swoje zalecenia dotyczące Trybunału Konstytucyjnego. Cztery rekomendacje zostały ograniczone do trzech zasadniczych warunków.
Pierwszy z nich to odpolitycznienie Krajowej Rady Sądownictwa, której skład na mocy nowych przepisów na początku marca wyłonił Sejm. Do tej pory sędziowie do KRS byli wybierani przez środowiska sędziowskie. – W tej sprawie do tej pory nie zmieniło się nic – mówi unijny dyplomata. Zastrzeżenia dotyczą ciągle obniżenia wieku emerytalnego sędziów Sądu Najwyższego. Wskutek zmian sędziowie SN mający powyżej 65 lat, by dalej orzekać, powinni byli do 3 maja zwrócić się do prezydenta o przedłużenie kadencji. Ostatnio parlament wprowadził poprawkę do tej procedury polegającą na tym, że prezydent przed podjęciem decyzji ma się zwrócić do KRS o opinię. To jednak nie zmieniło wątpliwości Komisji, która wskazuje na zapisaną w konstytucji zasadę nieusuwalności sędziów. Trzeci warunek dotyczył skargi nadzwyczajnej dającej możliwość ponownego otwarcia spraw, w których prawomocny wyrok zapadł wiele lat temu. W odpowiedzi na te zastrzeżenia polski parlament ograniczył liczbę podmiotów mogących składać skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego. – Te i tak już ograniczone warunki władze polskie wypełniły w 30 proc. – ocenia nasz rozmówca.
Do sprawy Polski Bruksela powróci w czerwcu na kolejnym posiedzeniu ministrów do spraw europejskich. Timmermans powtórzył wczoraj, że dialog nie jest celem samym w sobie i powinien prowadzić do wniosków. Dodał, że liczy na porozumienie w najbliższych tygodniach.
Gwoździem programu może być wystąpienie premiera Morawieckiego 4 lipca w Parlamencie Europejskim. Wizyta szefa polskiego rządu wpisze się w ciąg debat eurodeputowanych z przywódcami europejskimi na temat przyszłości UE, głos na forum europarlamentu zabierał już m.in. prezydent Francji Emmanuel Macron. Dzień przed przemówieniem Morawieckiego w PE sędziowie Sądu Najwyższego, którzy nie złożyli prezydentowi woli dalszego orzekania, przejdą w stan spoczynku.
Przypomnijmy: prowadzona wobec Polski procedura w ramach pierwszego punktu artykułu siódmego prowadzi do głosowania krajów członkowskich nad tym, czy w danym państwie istnieje zagrożenie dla praworządności. Takiego głosowania nie chce jednak zarówno Warszawa, jak i Bruksela. Jeżeli więc nie dojdzie do przełomu w sporze o praworządność, to procedura w ramach artykułu siódmego utknie w martwym punkcie. Takie rozwiązanie nadal nie będzie jednak korzystne dla Warszawy. – To może wisieć nad Polską jak miecz Damoklesa w negocjacjach nad unijnym budżetem, które będą trwać co najmniej najbliższy rok – podkreśla rozmówca DGP. Zwłaszcza że w przyszłej perspektywie budżetowej Komisja Europejska chce uzależnić wypłacanie unijnych funduszy z przestrzeganiem praworządności.