Wysłałem prośbę do Ministerstwa Sprawiedliwości, IPN i Archiwów Państwowych o informację dot. dokumentów wysyłanych przez stronę polską do Niemiec, zawierających dane o zbrodniach niemieckich w czasie II wojny światowej - powiedział PAP szef zespołu ds. reparacji Arkadiusz Mularczyk (PiS).

Mularczyk powiedział PAP, że podczas prac zespołu ds. reparacji natknął się na informację, że przez blisko 50 lat, Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich przeciw Narodowi Polskiemu, a następnie Instytut Pamięci Narodowej, wysyłały do niemieckiego Centralnego Urzędu Administracji Sądowniczej w Ludwigsburgu, oryginały dokumentów dot. zbrodni niemieckich w Polsce w czasie II wojny światowej.

Poseł PiS powołując się na materiały prasowe, wyliczył że mogło to być 36 tysięcy oryginałów protokołów zeznań świadków w większości już nieżyjących i tyle samo kopii takich dokumentów, a także 150 tys. fotografii, 150 tys. klatek mikrofilmów i 12 tys. kompletnych akt. Do Ludwigsburga - jak stwierdza Mularczyk - wysłano również archiwalne zdjęcia wystawy "Powstanie Warszawskie 1944" oraz kilkanaście tomów akt Głównego Urzędu Bezpieczeństwa III Rzeszy Niemieckiej.

"Te akta wysyłano w celu ścigania zbrodniarzy nazistowskich i te dokumenty były rozsyłane do sądów" - powiedział poseł PiS. Dodał, że z jego informacji wynika, że sprawy były później przez niemieckie sądy umarzane z argumentacją, że sprawy np. się przedawniły, lub że przestępstwa nie zostały popełnione na tle rasowym. Jego zdaniem, przesłane przez Polskę dokumenty mogły zostać w tamtejszych sądach lub innych urzędach.

W ocenie Mularczyka, "dzisiaj powstaje problem zwrotu tych dokumentów, ponieważ wysyłane były oryginały", a - jak podkreśla - nie robiono kopii tych dokumentów. "Dzisiaj tych dokumentów nie ma w archiwach polskich, dzisiaj tych dokumentów nie ma w IPN-ie, one są na terenie Niemiec. Pytanie, co się z nimi dzieje, czy one w ogóle są, czy jeszcze istnieją, czy nie zostały zniszczone" - powiedział poseł PiS.

Mularczyk wysłał pisma do ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, naczelnego dyrektora Archiwów Państwowych dr Wojciecha Woźniaka i prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Jarosława Szarka z pytaniami, jakie dokumenty były wysyłane stronie niemieckiej, czy dokumenty - po wykorzystaniu - zostały zwrócone i czy w sprawie wysłanych do Niemiec dokumentów, prowadzone były postępowania sądowe lub prokuratorskie.

Mularczyk zadeklarował: "Jak już dostanę informację, gdzie te dokumenty są, gdzie trafiły, jakie to były ilości, to wówczas zwrócę się z wnioskiem do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, żeby temat zwrotu dokumentów przez stronę niemiecką został poruszony, czy to przez polski MSZ, czy poprzez ambasadę Polski w Berlinie".

"Historia II wojny światowej jest nieznana na świecie i można się zastanowić, czy Niemcy przez całe lata nie realizowały polityki, której celem było zacieranie pamięci o zbrodniach nazistowskich i wyzbywania się przez państwo polskie tej dokumentacji" - powiedział szef komisji. Przyznał, że wysłane do Niemiec dokumenty mogłyby zostać wykorzystane przez ekspertów zespołu ds. reparacji.