Beata Mazurek na stanowisku wicemarszałka Sejmu może faworyzować swoich, może nie traktować w równy sposób posłów koalicji i opozycji - ocenił w czwartek w rozmowie z PAP rzecznik PSL Jakub Stefaniak.

Beata Mazurek została w czwartek wybrana na wicemarszałka Sejmu; zastąpiła na tym stanowisku Joachima Brudzińskiego, który od wtorku jest ministrem spraw wewnętrznych i administracji.

Stefaniak w rozmowie z PAP ocenił, że Beata Mazurek - jako wicemarszałek Sejmu, może faworyzować posłów koalicji rządowej. "Jej podejście do opozycji, które znamy z korytarzy sejmowych, może świadczyć o tym, że nie będzie traktowała w równy sposób posłów koalicji i opozycji. Może okazać się, że będzie faworyzować swoich, a posłowie opozycji, którzy będą chcieli zabierać głos, mogą spodziewać się pewnych reperkusji" - zaznaczył polityk ludowców.

Jego zdaniem, Beata Mazurek może wprowadzić nowe kary dla parlamentarzystów. "Może będzie chciała wprowadzić pewne kary, pamiętajmy, że wicemarszałek Brudziński chciał wprowadzić kary finansowe dla posłów" - podkreślił.

Według Stefaniaka, nominacja Beaty Mazurek na stanowisko wicemarszałka Sejmu, to "pokłosie rekonstrukcji rządu, która jak widać jeszcze trwa, bo nie wiadomo, gdzie skończą ci, co z rządu odeszli". "Pani Mazurek wypełniła po prostu lukę po Joachimie Brudzińskim, już wcześniej słyszeliśmy, że PiS chce, aby wicemarszałkiem była kobieta" - mówił rzecznik ludowców.

Pytany, czy według niego, Beata Mazurek chciała objąć fotel wicemarszałka Sejmu, odpowiedział, że w PiS "jak dostaje się rozkaz, to trzeba go wykonać". "Podejrzewam, że nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Można powiedzieć, że jest to pewien awans. W hierarchii wicemarszałek Sejmu jest wyżej od rzecznika partii" - dodał.