Prezydent USA Donald Trump nazwał we wtorek "tragedią" strzelaninę w Las Vegas. Wypowiadając się wobec dziennikarzy w Białym Domu, oznajmił: "za jakiś czas będziemy rozmawiać na temat prawa do posiadania broni palnej”.

Trump po raz kolejny pochwalił policję za szybką reakcję na strzelaninę w Las Vegas, która jest najkrwawszą tego rodzaju tragedią w najnowszej historii USA. "To, jak szybko policja była w stanie pojawić się na miejscu, to prawdziwy cud. (...) Oni wykonali wspaniałą robotę" - podkreślił prezydent.

Zapytany przez reporterów o potencjalne zmiany w regulacjach prawnych dotyczących używania tłumików, odpowiedział: "o tym porozmawiamy później". Prezydent od lat jest zwolennikiem drugiej poprawki do konstytucji, gwarantującej Amerykanom prawo do posiadania broni palnej, co wielokrotnie podkreślał podczas swojej zeszłorocznej kampanii prezydenckiej.

Trump nazwał 64-letniego zamachowca Stephena Paddocka "chorym, obłąkanym człowiekiem". "Przypuszczam, że miał wiele problemów (...) badamy jego sprawę bardzo uważnie, ale mamy tu do czynienia z bardzo, bardzo chorą osobą" - dodał prezydent USA.

W poniedziałek rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders powiedziała, że jest za wcześnie, by wznawiać debatę na temat zaostrzenia przepisów dotyczących dostępu do broni.

Co najmniej 58 zginęło, a ponad 500 zostało rannych w niedzielę wieczorem (poniedziałek w Polsce), kiedy napastnik otworzył ogień do zgromadzonych pod gołym niebem uczestników koncertu w Las Vegas. Sprawca popełnił samobójstwo. Policja ustaliła, że sprawca ataku to 64-letni Amerykanin Stephen Paddock, który mieszkał niedaleko Las Vegas i najprawdopodobniej działał w pojedynkę.