Szef FDP Christian Lindner nie ma pojęcia o Rosji, a jako populista mówi to, co chcą usłyszeć Niemcy, by zdobyć dodatkowe głosy w wyborach - powiedział w wywiadzie dla PAP Stefan Meister, ekspert z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej (DGAP).

DGAP jest wiodącym niemieckim think tankiem doradzającym rządowi Niemiec w kwestiach dotyczących polityki zagranicznej. Meister kieruje w ramach DGAP Ośrodkiem im. Roberta Boscha zajmującym się Europą Środkową i Wschodnią oraz Rosją.

Apele o uznanie rosyjskiej aneksji Krymu za "trwałe prowizorium", by "otorbić" konflikt i współpracować z Rosją w innych dziedzinach, czy też by pozwolić prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi "zachować twarz" i stopniowo znosić sankcje, były dotychczas domeną Lewicy i Alternatywy dla Niemiec, a także części socjaldemokratów. Na początku sierpnia do grona Russland-Versteher (wyrozumiałych dla Rosji) dołączył szef Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) Christian Lindner. Czym kierował się polityk, który ma szanse zostać po wyborach szefem niemieckiej dyplomacji?

Meister: Lindnerowi brak jest doświadczenia w polityce zagranicznej. Jest specjalistą od polityki wewnętrznej, od gospodarki. Szef FDP nie rozumie kontekstu swoich wypowiedzi, nie ma pojęcia o Rosji. Wie jednak, że w niemieckim społeczeństwie polityka wobec Rosji jest tematem wzbudzającym emocje. Wie też, że spora część niemieckiego społeczeństwa identyfikuje się z takim podejściem do Rosji, które jest właściwie socjaldemokratyczne. Te hasła są stosunkowo popularne wśród Niemców. Uważam Lindnera za populistę, który nie rozumie Rosji i mówi to, co jego zdaniem jest popularne w niemieckim społeczeństwie, co chcą usłyszeć wyborcy.

Czy fakt, że Lindner kieruje FDP - partią, która od lat 60. angażowała się wraz z SPD na rzecz odprężenia w relacjach z krajami za żelazną kurtyną - mógł mieć wpływ na jego stanowisko?

Meister: Oczywiście, Lindner jest szefem FDP, a więc partii Hansa-Dietricha Genschera (szefa MSZ RFN w latach 1974-1992 - PAP) będącego współtwórcą polityki otwarcia na Wschód, podjęcia dialogu z ZSRR, Polską i innymi krajami bloku wschodniego. W tradycji FDP silny jest postulat "zmiany poprzez zbliżenie", dialogu z Moskwą.

Czy cała FDP myśli o Rosji w taki sposób?

Meister: Nie, to tylko jedno ze skrzydeł w partii. Nie zapominajmy, że tacy politycy jak Alexander Graf Lambsdorff (wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego - PAP) czy Michael Link (były wiceminister spraw zagranicznych, obecnie szef Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE - PAP) mają inne poglądy na Rosję. Nie przeceniałbym znaczenia wypowiedzi Lindnera. Jest ona populistyczna i wynika z braku wiedzy, a więc i kompetencji.

Czy gesty wobec Rosji to element kampanii przed wyborami do Bundestagu 24 września?

Meister: Cały wywiad (Lindnera z 5 sierpnia dla gazet wydawanych przez koncern medialny Funke - PAP) jest podporządkowany logice walki wyborczej. Argumenty, których używa, są wzięte z Genschera i SPD. To klasyczne argumenty, całe frazy, świadczące o braku wiedzy o współczesnej Rosji.

Czy wypowiedzi Lindnera o Rosji dyskwalifikują go jako ewentualnego ministra spraw zagranicznych?

Meister: Uważam, że koalicja CDU-FDP jest po wyborach jak najbardziej prawdopodobna. Zgodnie z niemiecką tradycją partia będąca mniejszym koalicjantem obejmuje resort spraw zagranicznych. Lindner znajdzie się pod presją, by przyjąć to stanowisko. Może powtórzyć się sytuacja z lat 2009-2013, gdy szefem MSZ był (Guido) Westerwelle z FDP, co było totalną pomyłką. Lindner zna się na gospodarce, ale nie można wykluczyć, że ze względu na tradycję pokieruje MSZ.

Czy Rosja stanie się jednym z głównych tematów kampanii wyborczej?

Meister: Dotychczas największe partie, zarówno CDU, jak i SPD, powstrzymywały się od posługiwania się Rosją jako tematem walki wyborczej. To musi się jednak zmienić, ponieważ SPD nie ma wyjścia, potrzebne są jej tematy, za pomocą których może zaatakować kanclerz Angelę Merkel. Socjaldemokraci są bez szans, gdy zostaną jeszcze bardziej przyciśnięci do ściany, mogą sięgnąć po temat Rosji, gdzie mogą zdobyć punkty.

Opinię publiczną nie tylko w Polsce bulwersują decyzje byłego kanclerza i polityka SPD Gerharda Schroedera, który kandyduje do władz rosyjskiego koncernu naftowego Rosnieft. Czy takie bratanie się z Moskwą pomoże SPD, czy raczej jej zaszkodzi?

Meister: Decyzja Schroedera w dłuższej perspektywie zaszkodzi SPD. Oczywiście są w Niemczech ludzie, którzy są dumni z bliskich kontaktów Schroedera z Moskwą, dla SPD jest to jednak problem. Partia nie zdystansowała się od byłego kanclerza, a wręcz przeciwnie, w pewnym sensie reaktywowała go w tej kampanii wyborczej. Schroeder robi, co chce, nie można go kontrolować. Rząd Rosji liczy oczywiście na to, że za pośrednictwem Schroedera będzie wpływać na SPD, a tym samym pośrednio na rząd w Berlinie. To tworzy bardzo niedobrą atmosferę.