W pierwszych trzech latach skutki realizacji obywatelskiego projektu dot. podwyżek dla pracowników medycznych sięgnęłyby 41 mld zł, a w ciągu 10 lat - ponad 388 mld zł - powiedziała w środę w Sejmie wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko.

W środę w Sejmie rozpatrywany był obywatelski projekt, wniesiony przez Porozumienie Zawodów Medycznych (PZM), przewidujący wyższe stawki minimalnych wynagrodzeń. Projekt obywatelski trafił do Sejmu zanim rozpoczęto prace nad rządowym projektem o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia pracowników medycznych. Mimo apeli opozycji i medyków projekty te nie były rozpatrywane wspólnie. Na początku czerwca Sejm uchwalił przygotowaną przez rząd ustawę.

Podczas pierwszego czytania zgłoszono wniosek o dodatkowe skierowanie projektu do komisji finansów publicznych oraz wniosek o niezwłoczne przystąpienie do drugiego czytania. Oba wnioski zostaną rozpatrzone podczas głosowań.

Szczurek-Żelazko powiedziała, że "kwestie, które zostały zaproponowane do uregulowania w obywatelskim projekcie, znalazły się w już uchwalonej (...) ustawie w sprawie warunków zatrudniania w ochronie zdrowia".

Dodała, że obywatelski projekt ustawy w sprawie warunków zatrudnienia w ochronie zdrowia "budzi wiele wątpliwości".

Wskazała, że pierwsza wątpliwość głównie dotyczy tytułu ustawy oraz jej zakresu merytorycznego. Wyjaśniała, że taką "regulacją sektorową" nie mogą być objęci wszyscy pracownicy placówek medycznych, a więc także osoby nieudzielające świadczeń zdrowotnych. Oceniła, że takie rozwiązanie mogłoby być niezgodne z konstytucją.

Powiedziała, że z szacunków MZ wynika, że w pierwszych trzech latach skutki tej regulacji sięgnęłyby 41 mld zł, a w ciągu 10 lat - ponad 388 mld zł. Oceniła, że takie obciążenie nie byłoby możliwe nawet przy proponowanym przez Porozumienie Zawodów Medycznych wzroście finansowania ochrony zdrowia.

Wiceminister zwróciła też uwagę, że projekt obywatelski nie obejmuje lekarzy stażystów.

Wskazała, że kolejna wątpliwość wynika z proponowanego w projekcie wzrostu wynagrodzeń nie tylko osób zatrudnionych na umowę o pracę, ale także na umowy cywilnoprawne. Oceniła, że w projekcie brakuje "szczegółowej regulacji dotyczącej (tego), w jaki sposób miałaby być realizowana ta ustawa w stosunku do tych osób".

Szczurek-Żelazko podkreślała także, że "rząd PiS i MZ skutecznie realizuje strategię nakierowaną na rozwój ochrony zdrowia i na troskę, na dbałość o pracowników służby zdrowia". Wskazała, że minister o 20 proc. zwiększył liczbę miejsc na uczelniach medycznych. "Jak lekarze opuszczą uczelnie medyczne, będą zwiększone również środki na rezydentury dla tej zwiększonej ilości studentów, którzy opuszczą uczelnie medyczne" - zapewniła.

Dodała, że zwiększone ma być także finansowanie wydziałów pielęgniarskich. Powiedziała, że w ubiegłym roku było kilku kandydatów na jedno miejsce na kierunku pielęgniarskim.

Powiedziała, że MZ podejmuje też działania w celu zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia. "Powstają konkretne projekty, które będą w niedługim czasie przedstawione do konsultacji publicznych, które wiążą się ze zwiększeniem nakładów na ochronę zdrowia" - podkreśliła.

"Chciałabym też przypomnieć, że nikt inny tylko pan Donald Tusk w 2008 r. w czasie +białego szczytu+ powiedział, że w ciągu dwóch lat powstanie ustawa o minimalnym wynagrodzeniu. I gdzie ta ustawa jest?" - mówiła, zwracając się do posłów opozycji. "Następnie pan Donald Tusk powiedział w 2008 r., że o 1 proc. wzrosną nakłady na ochronę zdrowia od 2010 r. (...) Czy wzrosły nakłady? Nie wzrosły" - dodała.

Wiceminister wskazywała m.in., że obecny rząd realizuje podwyżki, które obiecał poprzedni rząd, "ale nie zabezpieczył ich w budżecie na 2016 r.". Przypomniała, że ministerstwo porozumiało się z ratownikami medycznymi i zaproponowało im wzrost wynagrodzeń.

Zapewniła też, że kierownictwo resortu zdrowia systematycznie rozmawia z przedstawicielami związkowców i pracodawców. "Rozmowy oczywiście są trudne. Zadajemy sobie sprawę, że oczekiwania (...) są duże, ale możliwości państwa są ograniczone. Staramy się wypracować takie rozwiązania, które będą akceptowalne dla obu stron" - powiedziała.