Premier Indii Narendra Modi świętuje trzy lata u władzy. Charyzmatyczny polityk, który sprawnie korzysta z mediów społecznościowych, według różnych sondaży cieszy się blisko 80-proc. popularnością. Ryzykowna reforma monetarna wzmocniła wizerunek silnego człowieka.

Kolejka przed bankiem w południowym Delhi nie posuwała się ani o krok. Za to rosła, bo wciąż przybywali nowi klienci zwabieni tu plotką, że akurat w tym oddziale rzucono nowe banknoty.

„Byliśmy mocno sfrustrowani, zaczęliśmy z kolegą głośno złorzeczyć na premiera Modiego” - opowiada PAP Jyotsna Khatry, filmowiec z Delhi.

Kilka tygodni po zaskakującym wycofaniu z obiegu banknotów 500 i 1000-rupiowych wciąż brakowało nowych. Stare z dnia na dzień stały się bezużyteczne, a właśnie te nominały stanowiły aż 86 proc. wszystkich banknotów w obiegu. Ludzie nie mieli czym płacić w sklepach i za operacje w szpitalach, zalegali za czynsz. Robotnicy nie otrzymywali swoich dniówek lub pracodawcy płacili im z góry za kilka miesięcy bezużyteczną walutą, którą można było wymienić tylko w wiecznie zapchanych bankach.

„I wtedy podszedł do nas mężczyzna z kolejki. Zapytał, jak możemy tak mówić o premierze Modim! Zaczął na nas krzyczeć, że jesteśmy niewdzięczni i każdy powinien poświęcić się dla kraju, zamiast narzekać i krytykować. Zaraz dołączyli kolejni i nagle zrobiło się niebezpiecznie” - mówi Jyotsna, dodając, że takie sytuacje zdarzyły się wielu jej znajomym.

Jej zdaniem premier Modi, świętujący trzeci rok rządów, wyszedł z reformy silniejszy.

„Wtedy w listopadzie i grudniu było bardzo ciężko” - mówi PAP Prashant Singh, właściciel małego sklepu w dzielnicy Malviya Nagar w południowym Delhi. Tutaj mieszkają w większości Pendżabczycy z niższej klasy średniej, studenci i młodzi ludzie na dorobku. Malviya Nagar w przeciwieństwie do sąsiednich dzielnic południowego Delhi jest znacznie biedniejsza, zapuszczona i brudna. Czynsze są znacznie niższe.

„Kogo dobrze znałem, temu mogłem dać towar na krechę, ale to wyjątki. Tygodniami nikt nie miał za dużo gotówki, nikt nikomu nie płacił i byłem mocno stratny” - tłumaczy Singh, dodając, że nikt nie płaci kartą i nie opłaca się kupować terminala do kart płatniczych. „W Indiach niemal wszystko jest kupowane za gotówkę, dlatego premier Modi musiał zrobić to, co zrobił. Inaczej nie można wygrać z szarą strefą i korupcją” - dodaje.

Demonetyzacja była ogromnym ryzykiem dla Narendy Modiego, który sprawuje rządy już trzy lata. Miała zmusić społeczeństwo do zakładania kont w bankach i wykryć nieopodatkowane fortuny.

„Zgadzam się, że raczej nie spełniła oczekiwań ekonomicznych” - komentuje dla PAP Vishal Sharma, konsultant doradzający ministerstwom w rządzie Modiego. Jego zdaniem chociaż zwiększy się baza podatkowa i więcej osób zacznie korzystać z płatności bezgotówkowych, to prawdopodobnie efekty będą mniejsze od zakładanych. Zastrzega przy tym, że jeszcze za wcześnie na wnioski.

„Opinia publiczna nie obróciła się przeciw rządowi. Wręcz przeciwnie, Modi zyskał punkty. Moim zdaniem dzięki temu wygra kolejne wybory” - mówi Sharma.

W 2014 roku Narendra Modi wygrał wybory w stylu niespotykanym w indyjskiej polityce od 30 lat. Jego Indyjska Partia Ludowa zyskała samodzielną większość w parlamencie i nie potrzebowała partnerów do koalicji. Straciły na znaczeniu partie regionalne, dotąd często decydujące, kto utworzy rząd.

„Nagle indyjska polityka stanęła na głowie. Modi okazał się cudotwórcą. Wszyscy spodziewali się, że jego partia wygra, ale nie aż tak wyraźnie” - komentuje dla PAP Pashant Jha, dziennikarz polityczny w dzienniku "Hindustan Times". „Ludzie uwierzyli w gwiazdę Modiego. Wciąż wierzą” - dodaje.

Modi wciąż stosuje strategię z czasów kampanii wyborczej. Jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych i na bieżąco komentuje wydarzenia w kraju. Kilku jego ministrów przyjęło podobny styl. Minister kolei czasami interweniuje w pojedynczych przypadkach. „To bardzo podoba się Indusom. 66-letni Modi jest postrzegany jako bardzo nowoczesny polityk” - podkreśla Jha.

Premier Modi uwiódł nie tylko mieszkańców małych miasteczek i wsi, obiecując szybki rozwój i walkę z korupcją, ale również klasę średnią. Indie miały wreszcie stać się nowoczesne, czyste i wolne od kompleksów wobec świata Zachodu.

Jedną z pierwszych inicjatyw była kampania sprzątania Indii, w tym Gangesu. Efekty mają być widoczne na koniec kadencji obecnego parlamentu. „Czyste Indie będą najlepszym sposobem na upamiętnienie 150. rocznicy urodzin Mahatmy Gandhiego w 2019 r.” - mówił premier Modi podczas inauguracji kampanii Swachh Bharat.

W czasie oficjalnych uroczystości Narendra Modi mówił wprost, że trzeba zakasać rękawy i zabrać się do sprzątania kraju. Ganges zyskał nawet osobowość prawną i przynajmniej w teorii można łatwiej pozwać do sądu trucicieli rzeki. Jednak na pierwszy ogień miała pójść budowa latryn na wsiach.

„To jeden z najważniejszych problemów w Indiach i dotyczy również bezpieczeństwa kobiet” - ocenia Jyotsna Khatry, tłumacząc, że kiedy kobiety oddalają się w pola wczesnym rankiem lub późnym wieczorem, narażone są na gwałty.

Tymczasem opozycja wytyka rządowi, że nie wspiera kobiet, bo jest konserwatywny.

„Kiedy Modi wybuduje ludziom ubikację, to tak naprawdę na wsiach nikogo nie obchodzi, czy rząd wspiera radykałów hinduistycznych ” - zauważa Khatry.

A radykalne skrzydło Indyjskiej Partii Ludowej wywołało w ostatnim roku histerię na punkcie ochrony krów przed zabijaniem. Zwłaszcza w północnych stanach kraju pojawiły się samozwańcze grupy obrońców, którzy patrolują drogi, szukając osób przewożących krowy na ubój. Dochodzi do linczów i morderstw.

„Dla mnie to mniej ważne niż gospodarka i walka z korupcją” - tłumaczy sklepikarz Singh. „Modi jest bliżej ludzi niż wcześniej Kongres Indyjski. Jest też silnym człowiekiem, który nie boi się trudnych wyzwań. Będę na niego głosował za dwa lata” - kończy.

Według różnych sondaży premier Modi cieszy się niemal 80-proc. poparciem społeczeństwa.