Znaleziona w Wiśle czaszka mamuta czy żywa biblioteka złożona z naukowców - to niektóre z ponad 1000 atrakcji 21. Pikniku Naukowego w Warszawie. W wydarzeniu, które odbywa się w sobotę na Stadionie Narodowym, bierze udział 205 instytucji z kraju i zagranicy.

Piknik Naukowy Polskiego Radio i Centrum Nauki Kopernik to - według organizatorów - największa plenerowa impreza popularnonaukowa w Europie. W wydarzeniu biorą udział m.in. uczelnie, instytuty PAN, muzea, koła naukowe i organizacje pozarządowe.

Choć stoisk - zlokalizowanych m.in. w namiotach wokół stadionu PGE Narodowego - jest w tym roku ponad 200, to zbierają się w nich tłumy zainteresowanych. Wśród odwiedzających są ludzie w każdym wieku - m.in. rodziny z małymi dziećmi, młodzież czy seniorzy. Wydarzenie potrwa do godz. 20.

"Piknik jest wyjątkowym miejscem, które umożliwia bardzo bezpośrednią rozmowę z naukowcami" - powiedział w rozmowie z PAP dyrektor Centrum Nauki Kopernik Robert Firmhofer. Zwrócił uwagę, że podczas pikniku jest świetna okazja, żeby spotkać się z naukowcami w cztery oczy - nie za pośrednictwem mediów, ani nie na wielkiej sali wykładowej. "To zwykła rozmowa - językiem, który wszyscy rozumiemy" - zaznaczył.

"Na pikniku pokazujemy naukę w przyjemny, łatwy sposób. Każdy, bez względu na wiek stopień zaawansowania w danej dziedzinie może tej nauki dotknąć" - podsumowała rzeczniczka Polskiego Radia Małgorzata Kaczmarczyk.

Obecny na pikniku wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Piotr Dardziński z kolei zwrócił uwagę: "tutaj nauka nie jest czymś, co się kojarzy z obowiązkiem szkolnym, co się kojarzy z egzaminami na studia... Tu można się przekonać, że nauka może być wielką, niekończącą się przygodą". Dodał, że taką popularnonaukową formą prezentacji łatwo zainteresować i dzieci, i dorosłych. "Piknik jest międzypokoleniowy. Jeśli już rozumiesz te łatwiejsze eksperymenty, zawsze możesz tu sobie znaleźć trudniejsze, których jeszcze nie znasz" - zwrócił uwagę.

Wiceminister nauki wyraził z kolei zadość, że piknik "pączkuje" - podobne inicjatywy pojawiają się nie tyko w Warszawie, ale i w innych miejscowościach. Jego zdaniem uczelnie powinny się otworzyć zarówno na juniorów, jak i na seniorów. "Nie mogą być zamkniętymi organizacjami" - ocenił. Według niego obywatele powinni widzieć, na co wydawane są ich pieniądze. A piknik naukowy to właśnie świetna okazja, żeby się przekonać, że naukowcy nie pracują tylko dla siebie, ale dla wszystkich.

Robert Firmhoher opowiedział PAP o początkach pikniku. "Ponad 21 lat temu - wtedy pracowałem w Polskim Radiu - przyszedł do nas fizyk prof. Łukasz Turski z szalonym pomysłem, że chciałby, aby nauka wyszła z uniwersytetów i instytutów badawczych na ulicę i tam spotkała się z ludźmi. To był pomysł bardzo ekscentryczny, nikt tego wtedy nie robił" - opowiedział dyrektor CNK. I dodał, że wtedy nie tak wielu naukowców zdecydowało się wziąć udział w tym przedsięwzięciu - w pierwszym pikniku wzięło udział 13 instytucji prezentujących swoje badania w 17 namiotach. "Okazało się, że to świetna płaszczyzna do komunikacji. 21 lat później mamy na pikniku ponad 200 instytucji i 230 stanowisk. A jedynym miejscem w Warszawie, które jest nas w stanie pomieścić jest PGE Narodowy, czyli największy stadion w Polsce" - podsumował dyrektor.

Na początku pikniku przedstawiciele trzech instytucji: Polskiego Radia, Centrum Nauki Kopernik i PGE Narodowego podpisali list intencyjny. "Wynika z niego, że co najmniej przez kolejne trzy lata ten piknik będzie się odbywał na PGE Narodowym" - podsumowała rzeczniczka Polskiego Radia.

Motywem przewodnim tegorocznej 21. edycji pikniku jest nasza planeta Ziemia. Odwiedzający piknik mogą m.in. przekonać się, jak wyglądały gatunki zwierząt starsze niż ludzkość i zobaczyć czaszkę nadwiślańskiego mamuta. Można też "wypożyczyć naukowca" z żywiej biblioteki i przez 20 minut porozmawiać z nim m.in. o jego badaniach. Chętni mogą też badać historię naszej planety, oglądać świat z kosmicznej perspektywy i zgłębić tajniki komunikacji. (PAP)