Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker powiedział włoskiemu dziennikowi "La Repubblica", że podjęcie działań przeciwko krajom, które nie chcą przyjąć migrantów, "nie doprowadziłoby do niczego".

W opublikowanym w środę wywiadzie Juncker ostrzegł, że napływ migrantów może dotknąć w przyszłości inne państwa. Nie zgodził się z postawionym przez dziennikarzy zarzutem, że w obliczu kryzysu migracyjnego Komisja Europejska pozostawiła Włochy samym sobie.

"Od początku mówiłem, że tragedia imigracji nie może być problemem tylko Grecji czy Włoch, lecz musi być traktowana jako problem europejski" - oświadczył.

"Dlatego, wspierając włoskie wysiłki, przedstawiliśmy propozycje relokacji ubiegających się o azyl i wzmocniliśmy system przyjmowania i rejestracji uchodźców" - dodał.

Juncker zaznaczył, że wysiłki Włoch są ogromne. "Włochy zasługują na pokojowego Nobla za działania dla ratowania życia ludzkiego na Morzu Śródziemnym" - powiedział przewodniczący KE.

Na pytanie, czy KE podejmie działania przeciwko tym krajom, które nie stosują się do jej wskazówek, Junker odparł: "Gdybym kierował się własnym instynktem, zrobiłbym to już dawno temu, ale to nie doprowadziłoby do niczego".

"Ja jednak staram się znaleźć rozwiązania, które pomogą rozwikłać obecną sytuację. Z uporem tłumaczę, że solidarność jest niepodzielna. Dzisiaj pomagasz Włochom. Jutro może przyjść kolej na kogoś innego, kto będzie musiał się zmierzyć z kryzysem migracyjnym, na przykład z Ukrainy" - oznajmił Juncker.

W wywiadzie odniósł się też do Rosji mówiąc: "Musimy znaleźć z nią zbieżność interesów, nie zapominając o braku poszanowania dla porozumień z Mińska czy o aneksji Krymu".

Prezydent Władimir Putin to "przyjaciel, który nie zawsze respektuje wszystkie zobowiązania wynikające z przyjaźni" - ocenił szef KE. "Ale myślenie, że można nakreślić obraz europejskiego bezpieczeństwa bez Rosji, to pobożna iluzja. I niebezpieczna" - zakończył Juncker.