Szef MSZ Hiszpanii Alfonso Dastis oświadczył na konferencji prasowej w poniedziałek, że Hiszpania jest zaskoczona tonem, jakim Brytyjczycy mówią o Gibraltarze; zaapelował o spokój. To reakcja na słowa b. szefa brytyjskiej Partii Konserwatywnej Michaela Howarda.

W niedzielę w programie "Sophy Ridge on Sunday" w telewizji Sky News Howard powiedział, że 35 lat temu ówczesna szefowa rządu Margaret Thatcher wysłała brytyjskie wojska w celu obrony Falklandów. "Jestem absolutnie pewny, że obecna premier okaże taką samą determinację, stojąc w obronie interesów mieszkańców Gibraltaru" - mówił.

Wcześniej brytyjska premier Theresa May zapowiedziała, że Londyn nigdy nie odstąpi władzy nad Gibraltarem bez zgody mieszkańców tego leżącego na południu Półwyspu Iberyjskiego brytyjskiego terytorium zamorskiego.

"Hiszpański rząd jest nieco zaskoczony tonem komentarzy nadchodzących z Wielkiej Brytanii, państwa znanego z opanowania" - mówił w poniedziałek Dastis na konferencji w Madrycie.

"Komuś w Zjednoczonym Królestwie puszczają nerwy, a nie ma ku temu powodów" - dodał.

Jak pisze EFE, Dastis podkreślił, że "Howard nie powiedział dokładnie", iż Wielka Brytania mogłaby pójść na wojnę. Odwołanie się do sytuacji z Falklandami "jest nieco wyciągnięte z kontekstu" - zauważył, wzywając do zachowania spokoju.

Zgodnie z przedstawionym w piątek przez szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska projektem wytycznych w sprawie Brexitu po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej "żadna umowa między Wspólnotą a Wielką Brytanią nie może być stosowana na terytorium Gibraltaru bez porozumienia Zjednoczonego Królestwa z Królestwem Hiszpanii". Oznacza to, że Madryt potencjalnie mógłby zablokować brytyjskiemu terytorium zamorskiemu dostęp do wszelkich umów handlowych wynegocjowanych między Londynem i Brukselą.

Szef rządu Gibraltaru Fabian Picardo w reakcji na tę zapowiedź mówił o "przewidywalnych machinacjach Hiszpanii", która "stara się zmanipulować Radę Europejską, aby zrealizować swoje własne, małostkowe interesy polityczne". Propozycję UE nazwał "dyskryminującą".

Z kolei Dastis nazywał ją "bardzo pozytywną", podkreślając, że "gdy Zjednoczone Królestwo opuści UE, partnerem UE będzie Hiszpania, a w kwestii Gibraltaru UE będzie zatem zobowiązana stanąć po stronie Hiszpanii".

W lipcu 2016 roku Hiszpania zaproponowała Wielkiej Brytanii wspólną władzę nad Gibraltarem, argumentując, że dzięki temu mieszkańcy brytyjskiego terytorium uniknęliby skutków wyjścia Zjednoczonego Królestwa z UE, bo wspólne sprawowanie władzy nad Gibraltarem pozwoliłoby na stosowanie tam prawa unijnego po Brexicie.

W referendum, w którym Brytyjczycy zadecydowali o wyjściu ze Wspólnoty, prawie 96 proc. głosujących w Gibraltarze opowiedziało się za pozostaniem w Unii. Jak oceniała agencja EFE, sukces zwolenników Brexitu w metropolii sprawił, że obecnie mieszkańcy brytyjskiego terytorium czują się niepewnie bez "parasola" UE w stosunkach Gibraltaru z Hiszpanią. Jednocześnie około 9 tys. hiszpańskich obywateli, których byt zależy od pracy w Gibraltarze, martwi się o nią w obawie o przyszłość stosunków Madrytu z brytyjską kolonią.

Gibraltar został zajęty przez W. Brytanię w trakcie wojny o sukcesję hiszpańską w 1704 roku i został formalnie przekazany pod zarząd Londynu na mocy traktatu pokojowego z Utrechtu z 1713 roku, stając się oficjalnie brytyjską kolonią w 1830 roku. Jego mieszkańcy dwukrotnie odrzucili w referendach z 1967 i 2002 roku możliwość przejścia terytorium pod hiszpańską jurysdykcję.