Funkcjonariusze CBA weszli do Zarządu Budynków Komunalnych w Krakowie. Związane jest to z piątkowym artykułem w "Dzienniku Polskim". Napisano w nim o grupie lokalnych przedsiębiorców, którzy – według autorów - przejmują kontrolę nad gminnymi lokalami.

O wizycie CBA w Zarządzie Budynków Komunalnych poinformował Maciej Grzyb, dyrektor Biura Prasowego Urzędu Miasta Krakowa. "Pracownikom CBA zostaną udzielone wyczerpujące wyjaśnienia a także przedstawione dokumenty, o które poproszą. Prezydent Krakowa zapowiada pełną współpracę z CBA, by wyjaśnić wszystkie wątpliwości" - napisał w piątkowym komunikacie.

Zdaniem urzędników artykuł w Dzienniku Polskim pt. "Lokale wokół Rynku niszczeją, a władze miasta wspierają cwaniaków" jest "nierzetelny".

Według gazety grupa lokalnych "przedsiębiorców" stworzyła układ, korzystając z wyjątkowej przychylności urzędników. "Obraz nieprawidłowości przeraża" - napisano.

Dziennik donosi, że grupa osób związanych ze spółkami Viva i Viva 2 - jedna z nich prowadzi od kilku tygodni kawiarnię po dawnych "Zalipiankach" - stworzyła układ rodzinno-towarzyski. "Wykorzystując bulwersującą przychylność władz Krakowa i kierownictwa Zarządu Budynków Komunalnych, przejmują kontrolę nad kolejnymi gminnymi lokalami użytkowymi, ale też nad mieszkaniami w centrum miasta" - czytamy.

W tekście napisano, że grupa ma już przynajmniej siedem lokali, w tym trzy przy jednej tylko ulicy: Szewskiej. "I korzystają z gigantycznych ulg w czynszu, choć nie wywiązują się z zawartych umów, m.in. przeciągając w nieskończoność remonty. Za zgodą urzędników zajmują pomieszczenia, z których już dawno powinni zostać usunięci. Mają one bowiem służyć osobom nieposiadającym własnego lokum, a nie przedsiębiorcom, których stać jednocześnie na zakup kamienicy za... 1,8 mln zł" - pisze gazeta.

Jak podkreślają dziennikarze, część lokali, w zabytkowych kamienicach, które "przejęła" Viva, "niszczeje i stoi pusta, a ZBK na to nie reaguje".

Według wyliczeń "DP" za lokal po Zalipiankach, w zabytkowej kamienicy na rogu Plant i ul. Szewskiej najemcy przez 17 miesięcy spółka płaciła - za zgodą gminy - obniżony czynsz, bo oficjalnie zajmowała się remontem. "Do kasy miasta zamiast prawie 42 tys. zł miesięcznie za lokal, najemca odprowadzał... niecałe 3,1 tys. zł. Tak miasto +podarowało+ Vivie 2 ok. 660 tys. zł" - napisano.

Autorzy artykułu zwracają uwagę, że ZBK nie wypowiedziała umowy, mimo że najemcy najpierw zwlekali z remontem, a gdy ostatecznie przeprowadzili prace, zostały one wykonane bez koniecznych pozwoleń. "Viva 2 nie została pozbawiona lokalu nawet wówczas, gdy zalegała z opłatami za trzy miesiące, a przecież umowę można wypowiedzieć już wtedy, gdy najemca ma zaległości równe dwumiesięcznemu czynszowi" - dodali.

Według ustaleń dziennika spółka wynajmuje od miasta też m.in. lokal przy ul. św. Jana, za który "zamiast ponad 27,3 tys. zł płaci ona prawie 1,2 tys. zł" oraz kilka mieszkań w ścisłym centrum. "Gdy zliczyć wszystkie obniżki czynszów w lokalach użytkowych, ludzie z Vivy łącznie dostaną w prezencie od miasta około półtora miliona złotych" - podsumowują autorzy.