Warto ujednolicić procedury stwierdzania ważności wyborów głowy państwa, posłów i senatorów

Zeszłoroczne wybory prezydenckie ujawniły – pod wpływem presji i decyzji związanych z pandemią COVID-19 – wiele problemów prawnych. Niecodzienna sytuacja wymuszała podejmowanie „niekonwencjonalnych” rozstrzygnięć, które często dodatkowo zwiększały napięcia społeczne i pogłębiły spór polityczny. Obecnie, gdy opadły już emocje związane z przebiegiem kampanii wyborczej i wynikami wyborów, wybrany kandydat objął urząd, a następne wybory prezydenckie odbędą się zapewne dopiero w 2025 r., przyszedł czas na analizę procedur wyborczych i ewentualne jej korekty.
Termin zawity
Jednym z zagadnień, które uszło uwadze szerokiej opinii publicznej, jest kwestia terminu do stwierdzenia przez Sąd Najwyższy ważności wyborów prezydenta. Kodeks wyborczy stanowi, że SN rozstrzyga o ważności tych wyborów w ciągu 30 dni od podania wyników wyborów do publicznej wiadomości przez PKW (art. 324 par. 2). Z kolei projekt ustawy o szczególnych zasadach organizacji wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. z możliwością głosowania korespondencyjnego (druk nr 368, Sejm IX kadencji) przewidywał skrócenie tego terminu nawet do 14 dni (art. 14 ust. 3), a uchwalona na jego podstawie ustawa z 2 czerwca 2020 r. (Dz.U. z 2020 r. poz. 979) ustaliła ostatecznie ten termin na 21 dni (art. 15 ust. 3). Skrócenie terminu (w stosunku do rozwiązań kodeksu wyborczego) wynikało z przesunięcia daty wyborów (z 10 maja na 28 czerwca 2020 r.). Chodziło o to, aby zamykająca cały proces wyborczy uchwała SN została podjęta jeszcze przed zakończeniem kadencji ustępującego prezydenta (tj. do 6 sierpnia 2020 r.), a zakładano, że dojdzie zapewne do drugiej tury wyborów (ta rzeczywiście odbyła się 12 lipca 2020 r.), co dodatkowo zawężało pole manewru. Jednocześnie wydłużenie całej procedury poza datę 6 sierpnia 2020 r. mogłoby prowadzić do wszczęcia sporów o konieczność powtórzenia wyborów (W. Hermeliński). Pogląd o konieczności rozpisania w takiej sytuacji nowych wyborów miał pewne oparcie w doktrynie prawa (Ł. Buczkowski) oraz wcześniejszym stanowisku SN, który w ślad za rozstrzygnięciem TK uznał, że termin do stwierdzenia ważności wyborów prezydenckich ma charakter zawity i po jego upływie nie jest możliwe wydanie uchwały w sprawie ważności wyborów do Sejmu (zob. uchwała TK z 16 czerwca 1993 r., sygn. akt W 4/93; uchwała siedmiu sędziów SN z 23 października 1995 r., sygn. akt III SW 8/95).
Wyścig z czasem
Sprawa swoistego wyścigu z czasem, jaki miał miejsce w związku z wyznaczaniem terminu wyborów prezydenckich pod wypływem zamieszania spowodowanego wyjątkowymi okolicznościami pandemii COVID-19, i daleko idące konsekwencje ewentualnego wykroczenia przez SN poza wskazany termin stwierdzenia ważności wyborów zmuszają do wnikliwszej, zdecydowanie wykraczającej poza ramy artykułu prasowego, analizy tego zagadnienia. W tym miejscu przypomnieć można jedynie, że termin do stwierdzenia przez SN ważności wyborów posłów i senatorów został ustalony w kodeksie wyborczym na 90 dni. Jest więc on trzy razy dłuższy niż ten dla stwierdzenia ważności wyboru prezydenta. Podejmując uchwałę o nieważności wyboru parlamentarzysty, SN stwierdza wygaśnięcie jego mandatu, które następuje w dniu ogłoszenia uchwały SN (art. 244 par. 2, 3 i 6). Objęcie mandatu parlamentarnego przez osobę wybraną następuje więc przed stwierdzeniem ważności tego wyboru. Parlamentarzysta sprawuje swój mandat w sposób ważny i skuteczny do czasu ogłoszenia uchwały SN. W konsekwencji nie można też kwestionować ważności działań Sejmu i Senatu podjętych przy udziale tych jego członków, których wybór został uznany za nieważny. Inaczej mówiąc, do momentu stwierdzenia nieważności wyboru poseł/senator bierze udział w pracach izby (w tym współtworzy jej decyzje), a następcze wygaśniecie jego mandatu (wskutek stwierdzenia nieprawidłowości wyboru) nie ma znaczenia dla prawnej oceny decyzji podejmowanych z jego udziałem. Powyższe dotyczy także sytuacji, w której SN stwierdza nieważność wyborów do Sejmu/Senatu.
Wydaje się, że wskazane byłoby przynajmniej rozważenie możliwości wprowadzenia do procedury wyboru prezydenta konstrukcji analogicznej do tej obowiązującej w wyborach parlamentarnych. Tym bardziej że u początków przemian ustrojowych były one właściwie tożsame. O ważności wyboru posłów decydował Sejm (art. 110 ordynacji wyborczej do Sejmu RP, Dz.U. z 1991 r. nr 59, poz. 252), zaś wyboru prezydenta Zgromadzenie Narodowe (art. 76 ustawy o wyborcze Prezydenta RP, Dz.U z 1990 r. nr 67, poz. 398) po rozpatrzeniu przez SN protestów wyborczych. Dopiero przekazanie do SN pełni kompetencji w tym zakresie doprowadziło do zróżnicowania w szczegółach obu procedur. Ich ujednolicenie byłoby bez wątpienia korzystne dla spójności samego kodeksu wyborczego. Należy również przypomnieć, że to właśnie wybory prezydenckie budzą największe emocje społeczne, co znajduje wyraz w największej liczbie składanych protestów wyborczych (np. w 1995 r. było ich blisko 600 tys., a w 2020 r. prawie 6 tys.).
Ważność decyzji
Oczywiście kluczowe znaczenie dla rezultatów proponowanej analizy będą miały ustalenia dotyczące prawnej dopuszczalności pozbawienia urzędu prezydenta na skutek stwierdzenia nieważności jego wyboru już po rozpoczęciu kadencji oraz przyjęcia, że do tego momentu jego decyzje są w pełni wiążące. W tym kontekście wypada zwrócić uwagę, że ranga, konsekwencje i znaczenie rozstrzygnięć jednoosobowego organu, jakim jest Prezydent RP, są mimo wszystko nieporównywalne do decyzji współtworzonych przez członka organu kolegialnego, jakim jest parlament. Jednak porównywanie stwierdzenia nieważności wyborów do Sejmu/Senatu z nieważnością wyboru prezydenta jest już w zupełności uzasadnione. Podkreślić także należy, że Konstytucja RP nie wyklucza takiego rozwiązania. Stwierdza ona jedynie, że marszałek Sejmu tymczasowo wykonuje obowiązki prezydenta Rzeczypospolitej w razie stwierdzenia nieważności wyboru prezydenta (art. 131 ust. 2 pkt 3). Jej przepisy nie przesądzają więc kategorycznie, czy owo stwierdzenie nieważności wyboru ma następować wyłącznie przed objęciem urzędu przez głowę państwa, czy również po nim.
Wprowadzenie „sejmowej konstrukcji” do procedury stwierdzania ważności wyboru prezydenta musiałoby zapewne prowadzić do weryfikacji ustaleń dotyczących charakteru zawitego terminu podejmowania rozstrzygnięcia przez SN. Konstytucja nie ustanawia bowiem przesłanki wcześniejszego zakończenia kadencji Prezydenta RP z powodu braku stosownej uchwały SN. Również w tym względzie warto, jak się wydaje, powrócić do zagadnienia rozstrzygniętego już przed laty. Z jednej strony bowiem przesądzenie zawitego charakteru ww. terminu ma niewątpliwie walor wiążący i dyscyplinujący SN. Z drugiej jednak, opóźnienie SN o jeden dzień nawet z obiektywnych przyczyn niweczyłoby cały proces wyborczy, a – rozważając rzecz czysto hipotetycznie – swoista obstrukcja SN mogłaby doprowadzić do zakwestionowania woli suwerena nawet w sytuacji, w której przebieg wyborów nie budziłby zastrzeżeń.