Poznaliśmy już projekt budżetu na 2025 roku. Tym samym znamy propozycję podwyżek dla budżetówki. Rząd chce, by wzrosły one jedynie o wskaźnik inflacji, która w 2025 roku ma wynieść 5 proc. Związkowcy alarmują, że już teraz w budżetówce występują problemy kadrowe, które będą się nasilać.
O podwyżce dla budżetówki w wysokości wskaźnika inflacji mówiono od czerwca. Wówczas rząd prognozował, że wyniesie ona 4,1 proc. Propozycję tę stanowczo odrzucały związki zawodowe, ale i strona pracodawców, która postulowało wzrost płac na poziomie 10 proc.
Propozycje związków zawodowych
Z kolei związki zawodowe: Forum Związków Zawodowych, NSZZ „Solidarność”, Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych ustaliły, że
- wzrost wynagrodzeń w gospodarce narodowej powinien wynosić nie mniej niż 9,44%;
- wzrost wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej powinien wynosić nie mniej niż 15%;
- wzrost minimalnego wynagrodzenia za pracę powinien wynosić w 2025 roku nie mniej niż 8,14% (o 350 zł);
- wskaźnik waloryzacji emerytur i rent powinien wynosić nie mniej niż średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług w 2024 roku, o którym mowa w art. 89 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 roku o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz. U. z 2023 r. poz. 1251), zwiększony o co najmniej 50% realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia za pracę w roku 2024.
Podwyżki dla budżetówki
Minister Finansów, Andrzej Domański, po fali krytyki sugerował, że podwyżka może wynieść więcej. – Jest dla mnie kluczowe, aby realna wartość wynagrodzeń w sferze budżetowej była co najmniej utrzymana. Dlatego, mając na względzie propozycje partnerów społecznych Rady Dialogu Społecznego oraz przebieg negocjacji w trakcie prac Zespołu ds. Budżetu, Wynagrodzeń i Świadczeń Socjalnych Rady, zaproponuję Radzie Ministrów potencjalną zmianę, czyli podwyższenie wskaźnika, uwzględniając bezpieczeństwo – przekazał minister finansów podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego w lipcu.
Minister był krytykowany za to, że płaca minimalna w 2025 roku w porównaniu do 2024 roku ma wzrosnąć o 7 proc. (z 4300 zł brutto do 4626 zł brutto), a rząd na wypłaty dla swoich pracowników chce przeznaczyć tylko 4,1 proc.
Związkowcy nie kryją niezadowolenia propozycjami podwyżek przedstawionymi w tym tygodniu. Uważają 5 proc. podwyżki za daleko niesatysfakcjonujące. - Biorąc pod uwagę skumulowane tempo wzrostu płacy minimalnej i skumulowane tempo wzrostu wynagrodzeń w budżetówce uważamy, że propozycja podwyżek w wysokości 5 proc. w 2025 roku jest niesprawiedliwa i krzywdząca. Taka polityka grozi katastrofą kadrową wśród pracowników budżetówki. Odpływ pracowników już widać, zwłaszcza wśród pracowników wymiaru sprawiedliwości i cywilnych pracowników służb mundurowych - mówi Grzegorz Sikora, rzecznik prasowy FZZ.
Związkowa Alternatywa, w przesłanym komunikacie pisze: Z olbrzymim rozczarowaniem przyjęliśmy deklaracje ministra finansów, Andrzeja Domańskiego o planowanej podwyżce płac w sferze budżetowej o zaledwie 5%. Wejście w życie tej propozycji oznaczałoby realne zamrożenie płac w budżetówce. To ciąg dalszy destrukcji administracji państwowej. Odrzucamy tę ofertę jako całkowicie nieakceptowalną. Już teraz ma miejsce odpływ wykwalifikowanej kadry z kluczowych instytucji państwowych, gdyż płace w administracji publicznej są bardzo niskie i niekonkurencyjne względem sektora prywatnego".
- Jeśli płace dla budżetówki wzrosną o 5 proc., a płaca minimalna - o 7 proc., zwiększy się niebezpieczeństwo spłaszczenia płac, czyli mówiąc kolokwialnie ci, którzy zarabiają najniższe wynagrodzenie, będą gonić tych, którzy zarabiają więcej, bo są na wyższych stanowiskach, czy mają większy staż pracy. Taka sytuacja przyczynia się do demotywowania tej drugiej grupy i ucieczki doświadczonych pracowników na przykład do sektora prywatnego. Dlatego związki zawodowe postulowały znacznie wyższy wzrost płac w budżetówce - o 15 proc. - dodaje Barbara Michałowska z Biura Komunikacji NSZZ "Solidarność".
Podwyżka płacy minimalnej - co dalej?
Tymczasem podwyżka minimalnego wynagrodzenia 2025 może być jeszcze wyższa, co oznacza jeszcze większy rozjazd między podwyżkami wynagrodzeń w budżetówce a minimalnym wynagrodzeniem. W czerwcu rząd założył, że skoro prognozowana inflacja wyniesie w przyszłym roku 4,1 proc., to minimalne wynagrodzenie wzrośnie tylko raz, od 1 stycznia. Teraz jednak zaprezentował budżet ze wskaźnikiem wzrostu inflacji o 5 proc.
Według ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, jeśli prognozowana inflacja na kolejny rok wyniesie co najmniej 5 proc. ustala się wówczas dwa terminy zmiany wysokości minimalnego wynagrodzenia oraz wysokości stawki godzinowej: od dnia 1 stycznia i od dnia 1 lipca. Tak było m.in. w 2024 roku.
Rząd do 15 września powinien ustalić, ile będzie wynosiła płaca minimalna w 2025 roku. Według nieoficjalnych doniesień serwisu Prawo.pl, ministerstwo zastanawia się, czy podniesienie prognozy inflacji powinno automatycznie wpłynąć na podniesienie płacy minimalnej w 2025 roku. Jeśli tak, nowa stawka powinna wzrosnąć o niespełna 50 zł.
W toku prac pojawił się także projekt zmian ustawy o wynagrodzeniu mimimalnym, który zakłada, że najniższe pensje będą stanowiły 55 proc. średniego wynagrodzenia za pracę. Dochodzenie do tego pułapu ma być stopniowe, ale oznaczałoby, że w 2025 roku wynagrodzenie minimalne powinno wynosić 4 718,45 zł brutto, a więc wzrosnąć o 9 proc. , czyli prawie dwukrotnie więcej niż płace w budżetówce.