Przyszłość wielu z nich coraz częściej będzie wystawiana na próbę. Szklane kineskopy, telefony analogowe, klisze do aparatów fotograficznych – jeszcze dwie, trzy dekady temu były w niemal każdym domu, a dziś są ciekawostką dla hobbystów, młodszym pokoleniom znaną tylko z muzeów techniki.
Dominuje telefonia komórkowa, zamiast aparatów fotograficznych najłatwiej również użyć komórki, a telewizory oparte są na nowoczesnej technologii LED. Jeśli chodzi o dostęp do informacji, to medioznawcy wieszczą również rychły koniec tradycyjnej telewizji. W jej miejsce coraz mocniej wchodzą serwisy VoD (ang. Video on Demand – wideo na żądanie), takie jak Netflix czy HBO GO, które pozwalają oglądać dokładnie te treści, które wybierzemy, zamiast poprzecinanych reklamami seriali. Zmienia się również sposób konsumpcji mediów.

Permanentny huragan

Podobnych przykładów wiele jest w przemyśle. Cicha rewolucja odbywa się na naszych oczach np. w sektorze surowcowym i energetyce. Mimo że według wypowiedzi wszystkich polskich polityków Polska pod względem produkcji energii bazuje na węglu, to jednocześnie wydobycie tego surowca w kraju spadło do poziomu z lat 50. Lukę wypełnia węgiel z importu, głównie rosyjski.
Powszechnie wiadomo, że energetyka oparta na paliwach kopalnych to branża schyłkowa. Bo jest mało efektywna. Nawet najbardziej wydajne bloki w elektrowniach są w stanie wykorzystać ok. 43 proc. energii pierwotnej zawartej w paliwie. I nie ma technologicznych perspektyw na przełom. Tymczasem na horyzoncie rośnie wielki konkurent – energetyka odnawialna, która staje się coraz bardziej atrakcyjna cenowo w stosunku do starej energetyki. Kiedy nastąpi przełom, który tę drugą zmiecie z powierzchni ziemi? Nie wiadomo. Prąd z wiatru i słońca pod względem kosztów krańcowych jest najtańszy, jednak można czerpać go tylko w odpowiednich warunkach. A wciąż nie mamy wystarczająco efektywnej technologii magazynowania. Jest to jednak kwestią czasu, bo największe potęgi gospodarcze świata – USA, Niemcy czy Chiny – wydają na badania i rozwój w tym obszarze miliardy dolarów.
W momencie pojawienia się magazynów energii dotychczasowe systemy, oparte na wielkich centrach wytwórczych, które dostarczają prąd do klientów sieciami, zaczną się rozpadać.
– Ożywcza bryza zmienia w ostatnich latach tradycyjną energetykę. Jej problemem jest jednak to, że w światowej energetyce nowych rozwiązań rozproszonych wieje już permanentny huragan – komentuje Paweł Smoleń, wieloletni menedżer sektora energetycznego, który kierował m.in. Vattenfall Heat Poland i PGE. – Jeśli energetyka konwencjonalna nie opracuje nowej, atrakcyjnej i masowej oferty dla klientów indywidualnych oraz małych i średnich przedsiębiorstw, to w najbliższej dekadzie straci połowę albo więcej rynku – uważa nasz rozmówca.

Fala uderzeniowa

Rewolucja następuje również w transporcie. Znikają kolejne kolejowe połączenia regionalne i PKS-y. Nie wytrzymały konkurencji z importowanymi i coraz tańszymi samochodami osobowymi. A przemysł motoryzacyjny nie powiedział ostatniego słowa. Wciąż przybywać będzie aut na prąd czy skroplony gaz. Mówi się również o wodorze.
Cyfryzacja, sztuczna inteligencja, big data – te terminy prowadzą do erozji kolejnych branż. Innowacje to już codzienność w handlu, bankowości i przemyśle. Tradycyjna poczta? Jeszcze niedawno wielką nowością wydawały się paczkomaty. Dziś Amazon testuje i wdraża dostarczanie przesyłek za pomocą dronów.
Eksperci są zgodni, że czasy, w których zakładało się jedną firmę i można było prowadzić ją w niezmienionej formule do emerytury, odchodzą do przeszłości. Codziennością w biznesie staje się zmiana, a sukces odnoszą ci, którzy są w stanie stale przeobrażać się najnowszych trendów.
„Firmy będą musiały dostosować się do wyzwań postępu technologicznego lub zaryzykować zniknięcie z rynku” – możemy przeczytać w raporcie „The future of industries: Bringing down the walls” opublikowanym przez globalną firmę doradczą PwC. Autorzy raportu wskazują, że jesteśmy w biznesie świadkami prawdziwej fali uderzeniowej, a zmiany technologiczne jeszcze nigdy w historii nie następowały tak szybko. Poprzednie rewolucje przemysłowe koncentrowały się na konkretnych technologiach – wodzie i parze w pierwszej rewolucji przemysłowej, elektryczności w drugiej, elektronice i technologiach informacyjnych w trzeciej. Teraz transformacja obejmuje równolegle wiele technologii. Dlatego kolejne przełomowe momenty będą następować raz na kilka lat, nie dekad.
W naszych warunkach transformację utrudnia to, że w „ciężkich” branżach dużą rolę odgrywa własność państwa. Wracając do przykładu górnictwa, można postawić tezę, że gdyby nie znajdowało się w rękach Skarbu Państwa, to byłoby dziś albo zrestrukturyzowane i o wiele bardziej rentowne, albo dawno już by nie istniało, tak jak np. zlikwidowany w okresie transformacji przemysł hutniczy. Restrukturyzację utrudniają silne związki zawodowe, które pilnują swojej pozycji, szantażując kolejne ekipy rządzące głośnymi protestami i odebraniem poparcia w wyborach. Aby utrzymać sektor wydobywczy, sięgnięto po pieniądze z energetyki, które stały się kroplówką ratującą kopalnie przed bankructwem. Mocy wytwórczych od tego nie przybyło. Uszczuplono za to zasoby gotówki, którą można byłoby wykorzystać na innowacje.