Wybuch pandemii to potężny cios dla światowej gospodarki, który spowodował gwałtowny spadek popytu konsumenckiego – w Polsce setki tysięcy osób mogą stracić pracę, zaś milionom na śmieciówkach i samozatrudnieniu drastycznie spadają zarobki. Jednocześnie gospodarka popadła w kryzys podaży, bo sfera usług i przemysł zamarły. Skali i czasu trwania przestoju nie da się przewidzieć, ale przypuszcza się, że jego skutki będą dotkliwsze niż po krachu finansowym w 2008 r., a nawet wielkiej depresji lat 30. XX w.
Dziennik Gazeta Prawna
Wielki kryzys nadszarpnął wiarę w ekonomistów, bo proponowane przez nich rozwiązania nie przynosiły spodziewanych rezultatów. Doświadczenie depresji, odczuwanej również w Polsce, wywarło wpływ na wielu tutejszych naukowców, którzy po II wojnie stworzyli tak zwaną polską szkołę ekonomii. Zaskakujące jest to, że światowej sławy naukowcy – jak Michał Kalecki, Oskar Lange, Włodzimierz Brus czy Tadeusz Kowalik – bardziej znani są za granicą niż w ojczyźnie. Zwłaszcza Kalecki w ostatnich dekadach zdobył reputację jednego z najwybitniejszych ekonomistów XX stulecia.


W szczycie wielkiego kryzysu Kalecki wydał pracę „Próba teorii koniunktury” (1933 r.), w której sformułował wiele idei spopularyzowanych później przez Johna Maynarda Keynesa. Do czasu tej publikacji ekonomiści uważali, iż poziom wydatków firmy uzależniony jest od zysków. Kalecki zaprzeczył tej teorii, stwierdzając, że w przypadku niepełnego wykorzystania potencjału produkcyjnego zysk brutto zależy od wysokości wydatków i konsumpcji w gospodarce. Z punktu widzenia Kaleckiego najważniejszym czynnikiem napędzającym rozwój były inwestycje zwiększające moc nabywczą w całej gospodarce.
Pamiętając lekcję kryzysu lat 30., Kalecki uznał za priorytetowy cel dążenie do pełnego zatrudnienia. Pomysły, jak to osiągnąć, zawarł w najbardziej znanej ze swoich prac: „Politycznych aspektach pełnego zatrudnienia” (1961 r.). Postulował w niej, iż wobec wahania prywatnych inwestycji w cyklu koniunkturalnym rząd powinien zagwarantować zatrudnienie poprzez wydatki na „inwestycje publiczne (np. budowę szkół, szpitali i dróg) lub subsydiowanie masowej konsumpcji (zasiłki rodzinne, obniżki podatków pośrednich i bezpośrednich lub utrzymywanie niskich cen podstawowych towarów)”. Działania te zwiększają popyt na produkty i usługi zarówno bezpośrednio – dzięki inwestycjom, jak i pośrednio – w wyniku zwiększenia wydatków konsumpcyjnych. To z kolei pobudza prywatny biznes i łagodzi wiele skutków kryzysu właściwych gospodarce rynkowej.
Czego dziś możemy nauczyć się od Kaleckiego?
Trwający kryzys gospodarczy jest powiązany z pandemią zagrażającą życiu i zdrowiu znacznej części społeczeństwa. Priorytetem państwa jest zainwestowanie znacznych środków w system ochrony zdrowia. Rozwój infrastruktury systemu opieki zdrowotnej, zwiększenie zatrudnienia i wzrost płac personelu medycznego, zakup i dystrybucja sprzętu (testów, respiratorów, maseczek ochronnych itd.) to najpilniejsze zadania. Jest to szczególnie ważne w Polsce, gdzie system opieki zdrowotnej cierpi z powodu wieloletniego niedoinwestowania – wydatki na służbę zdrowia wynoszą zaledwie 6,5 proc. PKB, przy unijnej średniej powyżej 9 proc. To oznacza, że w Polsce na opiekę zdrowotną wydaje się rocznie 731 euro na mieszkańca, gdy średnia UE wynosi 2905 euro. Mówiąc prościej, bez niezwłocznego i poważnego zwiększenia nakładów na służbę zdrowia system szybko się zawali i nie będzie w stanie poradzić sobie z rosnącą liczbą zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2.
Polski rząd zareagował na pandemię względnie wcześnie (w porównaniu z innymi państwami europejskimi): zamknięto szkoły i uczelnie, przywrócono kontrole na granicach oraz wprowadzono dystansowanie społeczne. Na ogół społeczeństwo wykazało się imponującą dyscypliną, dając państwu czas na uporanie się z wirusem. Skala pandemii wymaga utrzymywania dystansowania społecznego, choć szersza dostępność testów oraz maseczek ochronnych może pozwolić na stopniowe wznawianie działalności gospodarczej i społecznej, gdy tylko fala zachorowań zacznie spadać.
Dystansowanie społeczne da się utrzymać przez dłuższy czas, jeśli znacząca część społeczeństwa będzie miała możliwość przeżyć, nie zarabiając. Dlatego rząd powinien pomóc tym, którzy zostali bez pracy. Władze powinny również pokryć koszty zatrudnienia osób zagrożonych utratą pracy, jednocześnie dobrze wynagradzając pracowników kluczowych sektorów, które pomagają wszystkim przeżyć (pracowników służby zdrowia, służb sprzątających, kierowców transportu, sprzedawców w sklepach itd.). Zgodnie z poglądami Kaleckiego te działania przyniosą wymierne korzyści gospodarcze, dzięki podtrzymaniu popytu. Pomoc jest szczególnie ważna w Polsce, gdzie tak wiele osób jest zatrudnionych na umowy tymczasowe lub samozatrudnionych, a świadczenia społeczne, w tym zasiłki dla bezrobotnych, są niskie i często niedostępne dla osób ich potrzebujących.
Kolejnym ważnym zadaniem rządu przez najbliższe kilka miesięcy jest ochrona małych i średnich firm przed bankructwem. Muszą znaleźć się pod parasolem ochronnym, by móc jak najszybciej wrócić do działalności. Nasze ulubione lokalne sklepy i punkty usługowe mogą w najbliższych miesiącach po prostu zniknąć i pozostaną tylko wielkie firmy oraz korporacje międzynarodowe. To oznacza, że po zakończeniu kryzysu grozi nam jeszcze większa monopolizacja znacznych obszarów życia gospodarczego i społecznego. Nie służy to rozwojowi zdrowej gospodarki rynkowej, której fundamentami są przedsiębiorczość oraz uczciwa konkurencja. Kalecki, Lange i inni ekonomiści przestrzegali przed skłonnością kapitalizmu do monopolizacji, obserwując upadek wielu przedsiębiorstw i sfer usług w czasie kryzysu lat 30.
Skala obecnego zagrożenia dla społeczeństw i gospodarek świata wymaga zmiany sposobu myślenia ekonomicznego, podobnej do teorii sformułowanych przez Kaleckiego i innych ekonomistów po wielkiej depresji. Nadrzędnym celem jest ochrona zdrowia i jakości życia ludności, zwłaszcza osób najsłabszych. Koronawirus pokazał, na ile nasze życie i praca zależą od życia i pracy innych, szczególnie od tych wykonujących najbardziej niezbędne zadania. Wydatki państwa powinny być skierowane na zaspokojenie najważniejszych społecznych potrzeb, a nie ochronę zysków największych firm, banków i sektora finansowego.
Kalecki pisał, że państwo powinno przede wszystkim finansować inwestycje i subsydiować konsumpcję za pomocą zwiększenia długu publicznego i deficytu budżetowego (w Polsce oba te wskaźniki są na bardzo niskim poziomie), a nie podatków, które obniżają ogólny efektywny popyt. W przeciwieństwie do obowiązującej wówczas teorii ekonomicznej Kalecki uważał, że deficyt budżetowy i dług publiczny nie obciążają przyszłych pokoleń, tylko zwiększają ogólny ekonomiczny i społeczny dobrobyt. Wybór jest jasny. Czy bardziej zależy nam na tym, by zostawić naszym dzieciom i wnukom sprawną służbę zdrowia czy zbilansowany budżet? Czy można dalej akceptować to, że Polska ma jedne z najwyższych w Europie wydatków na armię, jednocześnie tak mało wydając na opiekę zdrowotną i pomoc społeczną? Czy priorytetem jest ochrona zysków wielkich korporacji, czy ochrona zdrowia i jakości życia ludzi?
Kiedyś ucznia i kolegę Michała Kaleckiego, Tadeusza Kowalika, zapytano o to, czy Polskę stać na państwo opiekuńcze. Odpowiedział krótko: „Polski nie stać na rezygnację z państwa opiekuńczego”.