Przedsiębiorcy, którzy założyli działalność w 2020 r., skarżą się na ustalone zasady pomocy. Eksperci krytykują rządzących, rzecznik MSP apeluje, a władza uważa, że wszystko jest w porządku

Wczoraj weszło w życie rozporządzenie w sprawie wsparcia uczestników obrotu gospodarczego poszkodowanych wskutek pandemii COVID-19 (Dz.U. z 2021 r. poz. 152). Biznes może też ubiegać się o wsparcie z Tarczy Finansowej. Szkopuł w tym, że stworzone warunki utrudniają uzyskanie pieniędzy przez osoby, które założyły swoją działalność w 2020 r. (np. na początku roku, nie spodziewając się jeszcze wybuchu pandemii).
Oczekiwania kontra rzeczywistość
W takiej sytuacji jest choćby Wojciech Komorowski, nasz czytelnik. Planował otwarcie lokalu gastronomicznego na 17 marca 2020 r. Pierwszy lockdown mu to uniemożliwił. W maju, na krótko, udało się otworzyć biznes. Ale znów, z powodu kolejnego lockdownu, trzeba było zamknąć. Komorowski starał się uzyskać rządowe wsparcie, ale okazało się, że przytłaczająca większość programów pomocowych zawiera kryterium spadku przychodów. Młody przedsiębiorca zaś nie miał jak go wykazać, bo nie zarabiał na biznesie w zasadzie w ogóle.
‒ Dochodzi do sytuacji, że jako uczestnik konkurencji gospodarczej już po lockdownie staniemy na straconej pozycji, ponieważ firmy gastro z najbliższej okolicy w większości dostaną pomoc rządu, co spowoduje ich przewagi konkurencyjne. Trzeba tutaj dodać, że nasza roczna firma nie może liczyć na żaden kredyt obrotowy, w związku z czym pozostają nam własne oszczędności, których nie mamy, bo zostały zjedzone przez kilkumiesięczne zamknięcie ‒ nie kryje rozżalenia czytelnik. I dodaje, że jedyną realną pomoc na razie udzieliło miasto ‒ jako wynajmujący w pierwszym lockdownie umorzyło czynsz. Z kolei w drugim znacznie obniżono, a następnie umorzono firmie opłatę za koncesję na sprzedaż alkoholu.
W podobnej sytuacji znalazł się inny czytelnik, który 1 lutego 2020 r. otworzył klub fitness. Bardzo szybko przestał mieć możliwość wykonywania działalności. Wsparcie, które otrzymał od państwa (włączając w to ulgi od lokalnego samorządu), za niemożność prowadzenia biznesu wyniosło… 7 tys. zł.
Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii kłopotu jednak nie widzi. W odpowiedzi na nasze pytania wskazało, że wsparcie przysługuje również przedsiębiorcom, którzy rozpoczęli działalność dopiero w 2020 r. i prowadzili ją na dzień 30 listopada 2020 r.
„Takie osoby, zamiast porównywać swój przychód do odpowiedniego miesiąca w roku poprzedzającym, mogą wziąć pod uwagę (w zależności od formy wsparcia) miesiąc, jeden z dwóch miesięcy, lub jeden z trzech miesięcy poprzedzających miesiąc złożenia wniosku (w zależności od instrumentu pomocowego) i porównać uzyskany przychód do miesiąca poprzedniego” ‒ wskazuje resort.
Tyle że to ‒ co stwierdził już także rzecznik małych i średnich przedsiębiorców ‒ rozwiązanie wadliwe.
‒ Wykazanie spadku przychodów między miesiącami, w których obowiązywały ograniczenia działalności gospodarczej, nie jest uzasadnione, bo jak ma porównać przychód stycznia do grudnia zamknięta firma, która ma zero przychodu w obu miesiącach? – zastanawia się Adam Abramowicz, rzecznik MSP. Skierował on właśnie w tej sprawie pismo do wicepremiera Jarosława Gowina.
Forma dyskryminacji
O tym, że przepisy są wadliwe i w praktyce wykluczają przedsiębiorców istniejących od 2020 r. z systemu państwowego wsparcia, przekonują również prawnicy.
‒ Przypomnę, że w swoim czasie rząd sam namawiał przedsiębiorców do przebranżowienia się i zakładania nowych firm. Okazuje się zaś, że ci przedsiębiorcy są traktowani gorzej niż inni. Są wyłączeni z programów pomocowych, choć logicznie patrząc to właśnie tym, którzy rozpoczynają działalność, pomoc byłaby najbardziej potrzebna. Stąd pytanie do rządzących, czy udzielamy pomocy wszystkim przedsiębiorcom, czy też uznajemy, że jest pewna grupa, która na tę pomoc nie zasługuje ‒ wskazuje Krzysztof Komorniczak, współzałożyciel firmy konsultingowej ECDP Group.
Równie krytyczna wobec działań rządzących jest Paulina Grochowska, radca prawny w kancelarii Chmaj i Wspólnicy. Prawniczka podkreśla, że wszelkie działania pomocowe ze strony państwa muszą być jednakowe dla wszystkich podmiotów o takiej samej lub zbliżonej wielkości. Innymi słowy, zarówno mikroprzedsiębiorcy, jak i mali przedsiębiorcy powinni uzyskiwać tożsame możliwości ochrony bez względu na okres działania.
‒ Przyjęcie zatem, że podmiot funkcjonujący na rynku np. sześć miesięcy, któremu państwo de facto nielegalnie zakazuje prowadzenia działalności (wymóg ustawy i określonych okoliczności, które są niespełnione), nie ma prawa do jakiegokolwiek wsparcia, jest bezsprzecznie naruszeniem praw przedsiębiorców do równego i niedyskryminacyjnego traktowania ‒ przekonuje mec. Grochowska. I retorycznie pyta, czy skoro mamy równych i równiejszych przedsiębiorców, to być może zasadnym jest również różnicowanie ich obciążeń podatkowych ‒ być może podmioty, które prowadzą działalność krócej niż np. sześć miesięcy i nie są objęte ochroną państwa, nie powinny łożyć na to swoich środków i nie powinny płacić podatków?
Barbara Szczepkowska, radca prawny, doradca restrukturyzacyjny i partner w kancelarii act BSWW legal & tax, także nie ma wątpliwości, że uzależnienie pomocy od spadku dochodów rok do roku (w niektórych przypadkach miesiąc do miesiąca, ale w okresie lockdownu) w praktyce wyłączyło przedsiębiorców, którzy rozpoczęli działalność w 2020 r. z najbardziej efektywnych rządowych programów pomocowych. Mecenas Szczepkowska spostrzega, że jednym z celów programów wsparcia jest rekompensata za administracyjne ograniczenia działalności gospodarczej przyjęte dla zapobieżenia rozpowszechnianiu się koronawirusa. Świadczy o tym chociażby dobór przedsiębiorców (branż) otrzymujących finansowanie z Tarczy Finansowej.
‒ Ograniczenia dotykają jednak wszystkich przedsiębiorców, tj. nie tylko tych działających na rynku przed 2020 r. Wyłączenie nowych przedsiębiorców z programów pomocowych, czyli swoista dyskryminacja, może w tym przypadku budzić pewne wątpliwości co do zgodności ze szczególnym statusem wolności prowadzenia działalności gospodarczej ujętym w art. 20 konstytucji oraz konstytucyjnym zakazem dyskryminacji ‒ art. 32 ust. 2 konstytucji ‒ zauważa prawniczka.
Jednocześnie jednak Barbara Szczepkowska uważa, że nowi przedsiębiorcy nie mają skutecznych środków dla dochodzenia wypłaty dofinansowania. Dochodzenie w tym przypadku odszkodowania za tzw. zaniechanie prawodawcze, związane z niewłaściwym ukształtowaniem programów pomocowych, byłoby niezwykle trudne.
O wsparcie dla młodego biznesu spytaliśmy też Kancelarię Prezydenta RP. Andrzej Duda bowiem już niemal rok temu zapowiedział, że postara się zadbać o tę grupę osób. Odpowiedzi jeszcze nie otrzymaliśmy.©℗
Tarcza finansowa 2.0 dla mikrofirm