Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów będzie mógł nakładać kary pieniężne na organizacje pracodawców za koordynowanie antykonkurencyjnych porozumień.

Przewiduje to opublikowany właśnie projekt nowelizacji ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1076 ze zm.). Projektodawca (którym jest prezes UOKiK) przekonuje, że to po prostu wykonanie unijnej dyrektywy 2019/1, przedstawiciele organizacji pracodawców twierdzą, że urzędnicy chcą rozwiązać problem, który nie istnieje, a eksperci wskazują, że rodzime przepisy wcale nie będą jedynie wdrożeniem unijnych regulacji.
Kartele od rana
Projekt przewiduje możliwość nakładania kar pieniężnych na związki przedsiębiorców w przypadku, gdy dane naruszenie prawa konkurencji jest związane z ich działalnością. Taka kara nie będzie mogła przekroczyć 10 proc. sumy całkowitej obrotu każdego z członków tego związku prowadzącego działalność na rynku, którego dotyczyło to naruszenie, w roku obrotowym poprzedzającym rok nałożenia kary.
W projekcie przewidziano także regulację, zgodnie z którą w sytuacji niewypłacalności związku przedsiębiorców wezwie on swoich członków do wniesienia wkładów w celu pokrycia kwoty kary. W przypadku gdy wkłady te nie zostaną wniesione w terminie wyznaczonym przez prezesa UOKiK w kwocie pokrywającej w całości wysokość kary, będzie on mógł żądać uiszczenia kary od każdego z przedsiębiorców, którego przedstawiciele wchodzili w skład organów decyzyjnych tego związku.
Co kluczowe – potwierdził nam to UOKiK – w zakres pojęcia „związek przedsiębiorców” wejdą m.in. organizacje pracodawców.
Oznacza to, że UOKiK będzie mógł najpierw dokonać przeszukania np. w siedzibie Konfederacji Lewiatan, BCC czy ZPP, a następnie – jeśli uzna, że podmioty te miały wiedzę o np. zmowie cenowej swoich członków – nałożyć na nie wielomilionową karę.
– Nie wiem jak inni prezesi organizacji pracodawców, ale ja zajmuję się tworzeniem karteli od rana do wieczora – kpi Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP.
Dodaje, że przepis powinien być dla przedstawicieli biznesu neutralny, gdyż urzędnicy – nawet jeśli postanowią sprawdzić aktywność organizacji – szybko dostrzegą, że przedsiębiorcy naprawdę nie informują swoich przedstawicieli o antykonkurencyjnych porozumieniach.
Więcej obaw ma Arkadiusz Pączka, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich. Jakkolwiek bowiem zgadza się, że przynajmniej w polskich realiach między bajki można włożyć opowieści o tworzeniu zmów i karteli przez organizacje pracodawców, to po wejściu w życie nowych przepisów zwiększy się ryzyko utrudniania życia biznesowi. Nie można bowiem, jego zdaniem, wykluczać prowadzenia długotrwałych postępowań wyjaśniających, wszczynanych np. wskutek zawiadomień od sygnalistów, a nawet przypadków nałożenia kary.
Arkadiusz Pączka uważa, że w toku konsultacji publicznych trzeba będzie wyjaśnić także relację między proponowanymi przepisami a art. 3 ustawy o organizacjach pracodawców (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1809), zgodnie z którym związki pracodawców, ich federacje i konfederacje są samorządne i niezależne w swej działalności statutowej od organów administracji rządowej, samorządu terytorialnego oraz innych organizacji.
Kłopotliwe pojęcie
Ale może projektodawca nie miał wyjścia i po prostu prawodawca unijny wymaga od nas przepisów, które mogą być negatywnie odbierane przez biznes? Profesor Mariusz Bidziński, radca prawny i wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy, odpowiada jednak jednoznacznie: „Nie, nikt od nas tego nie wymaga”.
Zwraca uwagę, że pojęcie związku przedsiębiorstw rzeczywiście występuje w prawodawstwie unijnym od dawna i doczekało się bogatego orzecznictwa. Pewnym kłopotem może być przeniesienie go na grunt polski, na którym dotychczas ustawodawca nie używał tego terminu.
– W związku przedsiębiorstw chodzi jednak o działania o bardziej korporacyjnym charakterze, działalności nakierowanej na korzyści jednej określonej grupy. Nie powinno się zatem za związek przedsiębiorstw – bądź jak to określa nasz projektodawca: związek przedsiębiorców – uznawać organizacji reprezentujących przedsiębiorców z bardzo różnych branż – uważa ekspert.
Jego zdaniem tworzy to ryzyko trudnego do zaakceptowania działania, gdy centralny organ administracji państwowej, jakim jest prezes UOKiK, będzie prowadził postępowanie w sprawie zmowy na jednym rynku i zacznie zabezpieczać dokumenty będące w posiadaniu szefów organizacji pracodawców dotyczące zupełnie innego rynku, nieobjętego postępowaniem.
– Szczerze mówiąc, nie widzę żadnego uzasadnienia, by organizacje pracodawców miały odpowiadać przed prezesem UOKiK, w tym być narażone na kary pieniężne. Ani nie wynika to wprost z unijnej dyrektywy, ani nie mamy żadnego przykładu, ażeby jakąkolwiek rolę w kreowaniu antykonkurencyjnego procederu odgrywali przedstawiciele pracodawców – wskazuje prof. Mariusz Bidziński.
Doktor Szymon Syp, partner w kancelarii B2RLaw Jankowski, Stroiński, Zięba & Partners, zaznacza jednak, że w praktyce wcale tak wiele się nie zmieni i w szykowanych regulacjach chodzi przede wszystkim o doprecyzowanie przepisów dotyczących związków przedsiębiorców.
– Przypominam, że na podstawie tych obecnie obowiązujących ukarano już np. Krajową Radę Notarialną. Już dziś zgodne z prawem byłoby np. przeszukanie w siedzibie organizacji pracodawców. To, co się realnie zmieni, to doprecyzowanie sposobu ustalania kar dla związków przedsiębiorstw – mówi dr Syp.
Ale, jak zaznacza, tylko w przypadkach, w których prezes UOKiK dowiedzie istnienia antykonkurencyjnej praktyki.
Bardziej prokonsumencki niż antymonopolowy
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach