PO, N i PSL chcą odrzucenia projektu powołującego komisję weryfikacyjną ws. reprywatyzacji w stolicy - któremu zarzucają niekonstytucyjność. Stosunek do komisji to prawdziwy test na uczciwość całej klasy politycznej - mówił w Sejmie wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.

Sejm przeprowadził w piątek pierwsze czytanie rządowego projektu zakładającego powołanie komisji weryfikacyjnej. Wniosek opozycji o odrzucenie projektu będzie głosowany na następnym posiedzeniu Sejmu, w połowie grudnia. Projekt popiera PiS, dla którego jest to "przywrócenie Polakom elementarnego poczucia sprawiedliwości".

"Stosunek do tej komisji to jest prawdziwy test na uczciwość całej klasy politycznej - kto chce wyjaśnić aferę reprywatyzacyjną, a kto chce chronić układu i cwaniactwa" - mówił Patryk Jaki, który prezentował projekt. Dodał, że jest on gwarancją, iż państwo "dorwie grupę cwaniaków", którzy brali udział w aferze reprywatyzacyjnej. Zdaniem Jakiego afera miała miejsce przy "całkowitym bezwładzie instytucji państwa". "A można by powiedzieć, że niektóre instytucje nawet brały w tym udział. Bo przecież nie mogłaby się odbyć żadna afera reprywatyzacyjna bez stołecznego ratusza, w którym rządzi przedstawiciel poprzedniego obozu władzy" - dodał.

Powołując komisję przywracamy Polakom elementarne poczucie sprawiedliwości i chcemy odbudować zaufanie do samorządu warszawskiego oraz skuteczności państwa - powiedział Jarosław Krajewski (PiS). "Jestem przekonany, że to będzie początek dobrych zmian w Warszawie" - ocenił. Mówił, że ma nadzieję, iż powołanie komisji będzie końcem bezkarności sprawców i bezsilności warszawiaków, którzy nie mogli liczyć na wsparcie ze strony warszawskiego ratusza.

"Ta komisja nie ma prawa funkcjonować legalnie" - ocenił Robert Kropiwnicki (PO). Projekt nazwał "potworem legislacyjnym". Podkreślał, że walka z procederem dzikiej reprywatyzacji jest słuszna, ale "trzeba robić to tak, by było to legalne", nie można zaś tego robić tylko "ku radości ludzi i gawiedzi wszelakiej". Według niego komisja wkraczałaby w kompetencje sądu. "Zupełnym kuriozum" nazwał możliwość wstrzymywania procesów, także w Sądzie Najwyższym. "Chcecie pod przewodnictwem ministra, z udziałem posłów, wkraczać w decyzje sądu. Chcecie w jednym organie pomieszać trzy władze, a to jest elementarne naruszenie zasad państwa prawa" - ocenił.

"Nie można dzisiaj dzikiej reprywatyzacji wyjaśniać dziką komisją" - powiedział poseł N Paweł Pudłowski. W ocenie jego klubu projekt jest niekonstytucyjny. On również krytykował możliwość zawieszenia przez komisję każdego postępowania sądowego, w tym przed SN. Dodał, że dobrym rozwiązaniem byłaby sejmowa komisja śledcza.

Projekt to całkowicie partyjno-rządowa inicjatywa, a jego zapisy są niezgodne z konstytucją - ocenił Tomasz Rzymkowski z klubu Kukiz'15. "Komisja łączy w sobie praktycznie wszystkie możliwe gałęzie władzy, które przewiduje konstytucja przy jednoczesnym braku podmiotowości, niezawisłości i podmiotowości" - dodał. On też mówił o potrzebie komisji śledczej.

Komisja to tak naprawdę przyznanie się do bezsilności i atrapa - ocenił Piotr Zgorzelski (PSL). "Projektu ministra sprawiedliwości konstytucjonaliści nie nazywają komisją weryfikacyjna, tylko otwarcie mówią, że jest to trybunał ludowy, komisja z wielkimi uprawnieniami" - powiedział. Wyraził zaniepokojenie zbyt dużymi - jego zdaniem - kompetencjami, jakie ustawa przyznaje komisji. "Ustawę reprywatyzacyjną klub PiS może przyjąć w ciągu jednej nocy" - dodał.

"Funduje się nam +czerezwyczajkę+" - oceniali w pytaniach do Jakiego posłowie PO. Mówili też, że stołeczne działki oddawano w sposób kontrowersyjny także wtedy, gdy prezydentem Warszawy był Lech Kaczyński.

Odpowiadając na pytania, Jaki mówił, że komisja weryfikacyjna zajmie się całą sprawą szybciej niż ewentualna komisja śledcza. Dodał, że skoro prawo wpisów w księgach wieczystych mają np. urzędy skarbowe, to czemu nie może mieć ich ta komisja. "Żadna nieruchomość nie została zwrócona decyzją sądu, tylko decyzją administracyjną, a sądy przyznawały odszkodowania" - tak Jaki replikował na zarzuty, by komisja wkraczała w kompetencje sądu.

Projekt ustawy o "szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich wydanych z naruszeniem prawa" przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości. Rząd przyjął projekt pod koniec listopada.

Komisja będzie mogła np. utrzymać w mocy decyzję reprywatyzacyjną (uznać słuszność zwrotu nieruchomości), uchylić decyzję reprywatyzacyjną i podjąć decyzję merytoryczną, która pozwoli odebrać bezprawnie pozyskaną nieruchomość. Ponadto komisja będzie mogła też uchylić decyzję reprywatyzacyjną i przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi, który ją wydał, wraz z wiążącymi wskazaniami co do dalszego postępowania albo stwierdzić wydanie decyzji reprywatyzacyjnej z naruszeniem prawa, jeśli wywołała nieodwracalne skutki prawne. W takiej sytuacji komisja będzie mogła nałożyć na osobę, która skorzystała na wydaniu decyzji reprywatyzacyjnej, obowiązek zwrotu nienależnego świadczenia w wysokości odpowiadającej wartości bezprawnie przejętej nieruchomości. Komisja będzie miała też prawo wstrzymywania postępowań innych organów, np. sądów oraz dokonywać wpisów w księgach wieczystych.(PAP)