- Trump nie wie, gdzie leży Polska? To bzdury. Zapewniam, że orientuje się, gdzie są co bardziej intratne nieruchomości w Warszawie i w innych miastach Polski. Proszę się nie pozwalać ogłupiać. Trump doskonale zdaje sobie sprawę także z tego, kto jest waszym sąsiadem na wschodzie, jak ważne jest bezpieczeństwo waszego kraju - uważa Rita Cosby, amerykańska dziennikarka CBS.
Magdalena i Maksymilian Rigamonti w Dzienniku Gazecie Prawnej / Dziennik Gazeta Prawna

Była pani w Trump Tower?

Tak, wiele razy. Jeśli chce pani zapytać o złoto, to tak, jest tam bardzo dużo złota.

Klamki też są złote?

Tak. I wszędzie są emblematy Trumpa, jego logo. To bogacz, obrzydliwie bogaty bogacz, a proszę – jednak spodobał się zwykłym Amerykanom. Potrafił z nimi rozmawiać. Wchodził do gett, rozmawiał z ludźmi.

I mówił, że zabierze im ubezpieczenie zdrowotne.

Przecież kilka dni temu wycofał się z tego.

Bo się wystraszył.

Nie, bo zrozumiał, że ono jest wielu ludziom potrzebne. Dlatego powiedział, że utrzyma pewne elementy ubezpieczenia, które wprowadził Barack Obama.

Czyli Trump to zwykły populista.

Nie, to nie to. On tak samo rozmawia z rolnikiem, jak z wielką gwiazdą czy znanym politykiem. To facet, o którym rolnik czy taksówkarz myśli: o, z nim, z Donaldem, to mógłbym się napić piwka.

On wie, że pani jest teraz w Polsce?

Wie.

Wie, że będzie pani rozmawiać z prezydentem Andrzejem Dudą.

Oczywiście.

Pani jest w połowie Polką, prawda?

I to w tej lepszej połowie.

I nie przeszkadza pani, że w 1980 r. wykorzystał nielegalnych polskich imigrantów do budowy Trump Tower? I że im nie płacił?

Znam tę historię. Ale słyszałam, że w całej sprawie dużą winę ponosi polski kontrahent Trumpa, właściciel firmy angażującej pracowników. Rozmawiałam z Donaldem wiele razy o Polsce, on zna historię waszego kraju, docenia odwagę Polaków, wie o powstaniu warszawskim, o moim ojcu, który walczył w tym powstaniu.

A wygląda na takiego, który nie wie, gdzie leży Polska.

Zapewniam, że orientuje się, gdzie są co bardziej intratne nieruchomości w Warszawie i w innych miastach Polski. Proszę się nie pozwalać ogłupiać. Trump doskonale zdaje sobie sprawę z tego, kto jest waszym sąsiadem na wschodzie, jak ważne jest bezpieczeństwo waszego kraju.

Ale dogaduje się z Władimirem Putinem.

Na pewno będzie więcej z nim rozmawiał niż Obama, ale nie pozwoli mu działać przeciwko Polsce. Tak, już słyszałam o drugiej Jałcie. To bzdury. Trump ma wielkie ego i nie pozwoli się ograć Putinowi.

Czy pani przyjechała do nas jako nieformalny wysłannik Trumpa?

Przyjechałam na organizowany przez PiS Kongres 590, ale też po to, by rozmawiać z polskimi politykami, również jako dziennikarka. Być może jestem w wyjątkowej sytuacji, bo jestem i Amerykanką, i w części Polką, a do tego mam kontakty na najwyższych poziomach politycznych w obydwu krajach. Być może uda mi się też sprawić, by relacje naszych dwóch krajów były silniejsze.

Może pani napisać SMS-a: Donald, kiedy spotkasz się z Andrzejem?

Jeśli będzie trzeba – tak. Choć przede wszystkim jestem dziennikarką, ale jeśli jako nieoficjalny ambasador prezydenta Trumpa mogę przysłużyć się zacieśnieniu polsko-amerykańskich relacji, to zrobię to. Wiem, że w tym momencie, w obliczu tego, co robi Putin, to, co się dzieje z powodu Państwa Islamskiego, nasze relacje są najważniejsze w historii.

Czyli przyjechała tu pani z misją.

Polska to dla mnie priorytet. I Donald Trump o tym wie. Jeśli będę musiała do niego zadzwonić i powiedzieć: Donald, nie zapominaj o Polsce, to zrobię to bez wahania.

Czy on jest przewidywalny?

Dobre pytanie.

No i?

Znam go od wielu lat, już grubo ponad 20.

I...

W wielu sprawach jest. Wiem, gdzie jest jego serce, co myśli. To patriota, facet, który wie, co jest dobre dla Ameryki.

Wyrzucenie nielegalnych imigrantów, przepędzenie muzułmanów, mur na granicy z Meksykiem.

Zdarzało się, że w czasie kampanii mówił rzeczy nieprzemyślane.

Teraz pójdzie po rozum do głowy?

Teraz wie, że w wielu kwestiach potrzebne są kompromisy, tak jak choćby w sprawie ObamaCare. Inny przykład? Z jednej strony uważa, że błędem było wysyłanie naszych żołnierzy do Iraku czy Libii, mówi, że będzie ostrożny przy podejmowaniu decyzji o wysyłaniu wojska w różne rejony świata. Z drugiej – wierzy w armię, bezpieczeństwo Ameryki i jej sojuszników. To są dla niego priorytety. Pytała pani o jego nieprzewidywalność. On przez całą kampanię był nieprzewidywalny dla samych republikanów, mówił rzeczy, które im się po prostu nie podobały, choćby te dotyczące gejów i środowiska LGBT.

Przecież to homofob.

Bzdura. Przecież on w czasie kampanii powiedział, że homoseksualiści i wszyscy przedstawiciele ruchów LGBT powinni mieć takie same prawa, jak inni obywatele USA. Wie pani, że wielu gejów głosowało na Trumpa. On ich do siebie przekonał. A republikańscy politycy, no cóż, nie wygwizdali go, lecz też wielu z nich publicznie mówiło, że nie akceptują poglądów Trumpa.

Jest tak niestabilny w poglądach, że może zmienić zdanie i w kwestii gejów.

Nie sądzę.

W kwestii aborcji zmienił, teraz jest przeciw.

I powiedział, że sędzią Sądu Najwyższego mianuje człowieka, który jest pro-life. Tym sprawił, że wielu konserwatywnych wyborców się do niego przekonało.

I po to, by utrzymać przewagę republikanów w SN. Kobiety też na niego głosowały?

Też.

O aktorce i dziennikarce Rosie O’Donnell mówił, że jest tłustą świnią, o Megyn Kelly, dziennikarce, która prowadziła debatę kandydatów republikańskich, że to „tępa lala”, której krew menstruacyjna wypływa wszystkimi otworami.

Rozmawiałam z Rosie O’Donnell i to ona pierwsza zaczęła bardzo ostro atakować Trumpa.

Ale nie można tak mówić o innych ludziach.

Nie bronię Trumpa. Czułam obrzydzenie, kiedy zobaczyłam nagranie, na którym mówił, że „łapie kobiety za c…y”. Jego słowa na temat kobiet budziły we mnie wstręt. Myślę, że wszystkie kobiety były oburzone.

To dlaczego na niego głosowałyście?

Dziwiłam się, że w czasie kampanii nie powiedział, jak wiele kobiet na wysokich stanowiskach pracuje w jego firmach, jak kochają swojego szefa. U Trumpa pracuje więcej kobiet na wysokich stanowiskach niż w większości amerykańskich korporacji. Mógł powiedzieć, że nie jest przeciwko kobietom.

Nie mówił. Słyszeliśmy tylko te seksistowskie teksty?

Nie będę go bronić. Powiedział kilka głupich rzeczy. W większości głosowały na niego białe kobiety. Ale latynoski też. Wolały Trumpa niż Clinton. Z prostego powodu: Clinton nie była przejrzysta, wiele kobiet jej po prostu nie zaufało.

Trump jest mniejszym złem?

Jest. Wie pani, zdarzało się, że kobiety, z którymi rozmawiałam, mówiły, że głosowały na Trumpa z obrzydzeniem, ale ważniejsze dla nich było to, co mówi o ekonomii i bezpieczeństwie państwa. On mówił do ludzi: co macie do stracenia, głosujcie na mnie. Widzieli, że w gospodarce dzieje się nie najlepiej, że jest problem z uchodźcami, z islamistami. I mając to na uwadze, byli w stanie przymknąć oko na te jego seksistowskie teksty. Duża część Amerykanów czuła się podobnie, jak duża część Polaków przed wyborami 2015 r. Czuli, że nie mają głosu, że politycy się nimi nie interesują. Środek Ameryki, nazywany sercem kraju, był kompletnie zaniedbany. Dla tych ludzi Waszyngton, politycy stamtąd to establishment, który się nimi nie interesował.

Kilka lat temu Trump oświadczył, że gdyby startował na prezydenta, to tylko z ramienia Partii Republikańskiej. Bo ci uwierzą we wszystko, co się powie w Fox News, telewizji sprzyjającej republikanom.

Myślę, że Trump zadarł ze wszystkimi mediami, nawet z telewizją Fox, choć i tak najbardziej mu sprzyjała. Wiedział, co robi, bo kiedy źle się wypowiadał o mediach, jego popularność rosła. Kiedy krytykował establishment też. To, że gwiazdy Hollywood były przeciwko niemu, też działało na jego korzyść. W sondażach skoczyło mu również wtedy, kiedy część polityków republikańskich się od niego odcięła. Pokazywał, że nie dba o to, żeby być partyjnym kandydatem.

Nie będą chcieli go zniszczyć, doprowadzić do tego, by zrezygnował?

Już podczas kampanii czekali, aż się potknie. A teraz ogrzewają się w jego politycznym słońcu. Mają swojego republikańskiego wiceprezydenta, którego moim zdaniem będą szykować do wyborów prezydenckich za osiem lat. Na razie są w komfortowej sytuacji, mają władzę, większość w Kongresie. I wszyscy są do niego przytuleni, nie zrobią nic, żeby niszczyć Trumpa. Wiedzą, że mogą teraz przepchnąć każdą ustawę.

O, to jak u nas w Sejmie.

Podobnie.

Społeczeństwo też podobnie podzielone.

Emocje są bardzo silne w obu krajach. Napięcie jest wielkie. Ale do wojny domowej nie dojdzie. Zresztą, trzeba uważać z tym słowem.

Amerykanie protestują z powodu wygranej Trumpa.

Część Amerykanów. Jeśliby wygrała Clinton, to inna część też by protestowała. Tak, zgadzam się, że Polska i Ameryka są podzielone. Zresztą z wyborami prezydenckimi też mieliśmy podobnie jak u was. W żadnych sondażach Trump nie miał szans, Duda przecież też. Nikt w nich nie wierzył. W USA niektóre stacje nie chciały ogłosić wyników wyborów. Czekały do momentu, aż Trump wyjdzie na scenę i wygłosi zwycięską mowę. Ja go nie lekceważyłam, bo wiedziałam, jak sfrustrowani są Amerykanie, jak wściekli na dotychczasową władzę. Kiedy patrzę na protesty na ulicach, to dziwię się, że obecny prezydent Barack Obama ich nie potępia.

Zwolennicy jego partii protestują, to jak ma potępiać.

Gdyby nie dochodziło do aktów przemocy, to wszystko byłoby w porządku, mamy wolność słowa, można mówić, co się myśli. Ale protesty zaczynają być niebezpieczne. Trump ma trudne zadanie, musi próbować zakopać podziały, być prezydentem wszystkich.

Jak? Przecież mówił, że Meksykanie to gwałciciele i bandyci.

Ale potem powiedział, że ma wielki szacunek dla imigrantów, którzy przyjeżdżają do Stanów legalnie.

Ależ pani jest dyplomatyczna.

Już mówiłam, że w kampanii powiedział wiele głupich, nieprzemyślanych rzeczy. On zdaje sobie sprawę, że teraz jest wymarzona szansa dla republikanów.

Dla pani też?

Nie jestem zainteresowana funkcją rzecznika prasowego Białego Domu. Kiedy prezydentem był Bill Clinton, byłam dziennikarką w Białym Domu, od lat zajmuję się polityką, ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to, co się działo w Stanach podczas ostatniej kampanii, było dla mnie najważniejszym doświadczeniem dziennikarskim w życiu.

Mówi się, że gdyby nie Rita Cosby, to Trump miałby mniejszą szansę na wygraną.

Mam nadzieję, że będę miała tak z każdym następnym prezydentem. Mówiłam już, że znam Trumpa od dawna. Ale znam też Clinton i Billa Sandersa. Znam osobiście każdego z kandydatów na prezydenta, z każdym rozmawiałam i każdego pokazałam opinii publicznej bardzo obiektywnie.

Kiedy pani idzie na kolację do Białego Domu?

Na razie prezydentem jest jeszcze Obama. W styczniu będę wiedziała więcej. Przez to, że Trump nie był zwyczajnym, takim niepoprawnym politycznie kandydatem, to i ta prezydentura nie będzie zwyczajna.

Otacza się ludźmi takim jak Steve Bannon. To rasista, biały nacjonalista.

Proszę nie wierzyć we wszystko, co piszą w mediach. Trump otacza się ludźmi z różnych środowisk. Z jednej strony jest Bannon, którego znam, a który jest wielkim patriotą, z drugiej ludzie o zdecydowanie bardziej liberalnych poglądach, jak przewodniczący Komitetu Republikanów – Reince Priebus. Wiem, że Bannon jest krytykowany, szczególnie w Europie, ale on jest specem w kwestiach bezpieczeństwa kraju i przez całą kampanię doradzał Trumpowi. Na pewno od niego w dużym stopniu będą zależały sprawy bezpieczeństwa kraju i armii. On jest byłym oficerem.

I nie jest rasistą?

Z moich doświadczeń wynika, to jest człowiek, który wierzy w Amerykę.

Murzynów lubi czy nie?

Nie pytałam, ale wierzę, że lubi.

Gejów?

Wierzę, że nie będzie się wtrącał w sprawy gejów, mniejszości, Afroamerykanów. Główne decyzje i tak będzie podejmował Trump.

Doradzała mu pani, żeby nie szalał, nie wygadywał bzdur w czasie kampanii?

Czasami mówiłam: Donald, byłeś dziś bardzo interesujący, mam nadzieję, że będziesz bardziej skoncentrowany na sprawach, o których chcesz powiedzieć. A on na to: moja żona i dzieci mówią mi to samo.

Pani zna tę rodzinę?

Znam. Tak samo długo jak Trumpa. Spotykamy się również prywatnie.

Jest pani przyjaciółką domu?

Znam jego, jego dzieci.

Byłe żony też.

Tak.

Jedna z nich, Ivana, chce być ambasadorem USA w Czechach. Bo tam się urodziła.

I wcale się nie zdziwię, kiedy Donald jej to zaproponuje. Rzadko się zdarza, żeby byłe żony, zwłaszcza milionerów, dobrze mówiły o eksmężach. O Trumpie mówią tylko dobrze. On angażuje swoją rodzinę w politykę. Znam jego dzieci, są bardzo pracowite, twardo stąpające po ziemi, pieniądze ich nie zepsuły.

On się maluje na co dzień czy jest tak dziwnie opalony?

Na żywo wygląda normalnie, te kółka wokół oczu są tylko wtedy, kiedy jest w telewizji. Nie wiem, czy to make up.

Włosy ma prawdziwe?

Prawdziwe, sprawdzałam. Ale pani mnie tak pyta, jakbym dawała jakieś ulgi Trumpowi. Otóż zapewniam, że traktowałam go tak samo ostro jak innych polityków.

Rita Cosby, amerykańska dziennikarka, współpracowała z telewizją Fox News i MSNBC, dziś pracuje przy programie telewizji CBS „Inside Edition”