Indyjskie kobiety coraz śmielej kwestionują zwyczaje, które stawiają je niżej od mężczyzn. Tak jest w przypadku Karwa Ćauth - niewinnego święta silnie osadzonego w religii i zwyczajach dyskryminujących kobiety, podczas którego poszczą one w intencji mężów.

Pod koniec października lub na początku listopada, czwartego dnia po pełni księżyca w miesiącu kartik, kobiety w północno-wschodnich Indiach poszczą, by uczcić swoich mężów. Zaczynają o świcie, nakładają hennę na dłonie i stroją się w biżuterię. Odwiedzają krewnych i wymieniają podarki.

Teoretycznie nie powinny pracować. „Trudno sobie wyobrazić, żeby mąż miał sam sobie ugotować wtedy obiad” - śmieje się Sonali, która jest filmowcem i feministką. Mieszka w Delhi, lecz praca prowadzi ją często do odległych wiosek. „Od kilku lat trwa tu dyskusja o święcie Karwa Ćauth i jego patriarchalnej wymowie, postrzeganiu małżeństwa przez hinduizm. Ale to głównie dyskusja wśród lepiej wykształconych elit” - przyznaje, ale podkreśla, że gdzieś trzeba zacząć. A i to nie jest łatwe.

„Niedoczekanie! Nigdy nie pościłam dla męża, chociaż nie tylko takie miał pomysły na nasze małżeństwo” - kręci głową Sarita Ramamurthy. Wyszła za mąż w Bombaju za namową rodziny. Było to typowe małżeństwo aranżowane. Teraz żałuje; wspomina, jak mąż chciał ją zamknąć w domu i ubezwłasnowolnić. „Stał się nagle strasznie zazdrosny o wszystko i o wszystkich. Nie mogłam mieć już własnego życia, swoich przyjaciół, każdy mężczyzna był wrogiem”. Dodaje, że mąż nie był doświadczony seksualnie i również z tego powodu rosła jego frustracja. W końcu postanowiła się rozwieść.

Sarita ma trzydzieści kilka lat, jak sama mówi, jest trochę "przy kości", a przy tym jest pełna energii i pomysłów na życie. Pracowała m.in. w ośrodkach badawczych, dużo jeździ po wioskach Radżastanu i północno-wschodnich Indii. „To bardzo konserwatywny region, patriarchat ma tam silną pozycję” - ocenia. „Tam małżeństwo jest na całe życie. Ale mnie też nie było łatwo. Gdyby nie wsparcie przyjaciół i rodziny, nigdy bym przez to nie przeszła” - podkreśla.

Wspomina, że decyzja o rozwodzie spadła na jej rodziców niczym grom z jasnego nieba. Mąż na złość jej nie chciał się rozwieść i sprawa ciągnęła się przez kilka długich lat. „Mężczyznom łatwiej się rozwieść, sędziowie są wyraźnie przeciw kobietom” - dodaje.

Sąd Najwyższy stanu Karnataka niedawno orzekł rozwód z winy kobiety, ponieważ nie chciała mieszkać z teściami. Sędziowie w wyroku napisali, że takie postępowanie to przejaw „zachodniego myślenia obcego indyjskiej kulturze i wartościom”.

We Wryndawanie, położonym 180 km na południe od Delhi, mieszka 6 tys. wdów, które po śmierci męża zostały wygnane przez teściów. Kobiety, które według konserwatywnej interpretacji hinduizmu nie mają prawa ponownie wyjść za mąż, żebrzą w okolicznych świątyniach boga Kryszny. To jedno z nielicznych miejsc, które mogą je przygarnąć. Urodzony w pobliskim lesie Kryszna jest przecież bogiem miłości, również tej rozpustnej, a jako młodzieniec nad brzegami rzeki podrywał pasterki.

„Kiedy jej mąż umrze, (wdowa) może pościć ile zapragnie, żywiąc się kwiatami, korzeniami i owocami, ale nie może nawet wypowiedzieć imienia innego mężczyzny” - komentuje hinduistyczny kanon Manu wybitna badaczka tej religii Wendy Doniger w książce „Hindusi. Alternatywna historia”.

Zadaniem żony jest niestrudzone służenie mężowi niczym bogu, nawet jeśli on zachowuje się niemoralnie i ją zdradza. Karą za opuszczenie męża jest reinkarnacja w ciele nękanego przez choroby szakala. Doniger zwraca uwagę, że inne święte pisma hinduizmu traktują kobiety łaskawiej, dając im nawet pewną swobodę materialną, a sama Mahabharata podaje przykłady poliandrii, gdzie nieustraszone królowe mają wielu mężów.

Sarita zwraca jednak uwagę, że współczesne Indie niechętnie zmierzają w tę stronę. Mimo publicznej debaty o gwałcie i powszechnym potępieniu tego problemu przez polityków kraj wciąż nie uznaje kategorii gwałtu w małżeństwie.

Minister ds. kobiet i rozwoju dzieci Maneka Sanjay Gandhi twierdzi, że gwałt małżeński nie może istnieć w takim kraju jak Indie, gdzie społeczeństwo szanuje świętość małżeństwa. „To jest dowód na to, że należy rozmawiać nawet o takich niewinnych świętach jak Karwa Ćauth” - podkreśla Sonali.