W Łodzi powstanie centrum serwisowe śmigłowców produkowanych w Mielcu i Świdniku; jego utworzenie znajdzie się w kontrakcie na zakup 21 śmigłowców dla polskiej armii – poinformowali we wtorek premier Beata Szydło i szef MON Antoni Macierewicz.

"Chcę bardzo jasno powiedzieć, że dla zakładów łódzkich, w których jesteśmy w tej chwili, jest dobra perspektywa, perspektywa wielu lat spokojnej pracy i rozmowy w Mielcu i Świdniku potwierdziły, że będzie kooperacja, że będzie współpraca, że polski sprzęt wojskowy, który będzie służył polskiej armii tutaj, w Łodzi, będzie konserwowany, remontowany" – powiedziała premier, która we wtorek – razem z ministrem obrony i wiceministrem rozwoju Radosławem Domagalskim-Łabędzkim odwiedziła Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 (WZL) w Łodzi.

"Tworzymy skonsolidowany system doposażenia i zabezpieczania sprzętu dla polskiej armii" – zapewniła Szydło.

Jak mówiła premier, sprzęt musi być nowoczesny, bezpieczny i skuteczny. Powtórzyła swe deklaracje z poniedziałku, przedstawione w zakładach w Mielcu i w Świdniku, że ważne jest, aby był on kupowany na korzystnych ekonomicznie warunkach. "Postępujemy tak, jak postępują wszystkie państwa, które kierują się interesem narodowym" – powiedziała.

Jak zaznaczył szef MON, ministerstwo traktuje zakłady lotnicze w Łodzi jako te, które gwarantują bezpieczeństwo przemysłowe i obronne, jeżeli chodzi o polskie helikoptery. "Będziemy negocjowali i rozstrzygali zamówienia zarówno w Świdniku, jak i przede wszystkim w Mielcu, ale bez WZL nr 1 w Łodzi tamte rozmowy nie miałyby sensu" - dodał.

Według Macierewicza, obecnie w Łodzi remontowane są Mi-8 oraz Mi-24 i Mi-17. "Do 2020 r. jest zagwarantowana praca w oparciu o dotychczasowe kontrakty. Będziemy rozwijali tę działalność, także poprzez rozmowy z ukraińską Motor Siczą, której silniki będą montowane na tych helikopterach" - podał.

"Centrum serwisowe w Łodzi będzie integralnym elementem kontraktu na nowe helikoptery, które zasilą polską armię; w 2016 r. dostarczone zostaną dwa śmigłowce, w 2017 r. - osiem, a potem – 11. Sukcesywnie następne dostarczane (będą) zarówno przez Mielec, jak i przez Świdnik. To sprawia, że Łódź ma zagwarantowana i pracę i trwałe miejsce w polskim systemie obronnym dotyczącym śmigłowców" - podkreślił Macierewicz.

Szef MON zaznaczył, że – po rozmowie z prezesem łódzkich WZL nr 1 – doszedł do wniosku, iż już w przyszłym roku będzie konieczne zatrudnienie w Łodzi co najmniej 100 nowych pracowników.

Przed tygodniem Ministerstwo Rozwoju, które prowadziło rozmowy offsetowe z Airbus Helicopters, poinformowało, że "Polska uznaje za zakończone negocjacje umowy offsetowej" ws. Caracali.

"Strona rządowa nie zerwała procesu negocjacji, tylko zakończyła ten proces w momencie, w którym uzyskaliśmy absolutną pewność, że kontynuowanie dalszych rozmów z grupą Airbus Helicopters jest bezprzedmiotowe" - zaznaczył Domagalski-Łabędzki.

Jak dodał, zakończenie takiego procesu negocjacji nie trwa jeden czy dwa dni. "To jest pewien proces, który poprzedzało uzgodnienie pewnej agendy czy harmonogramu końcowych rozmów czy ustalenia protokołu rozbieżności z grupą Airbus Helicopters" - powiedział.

Minister obrony podkreślił, że strona polska nie mogła sobie pozwolić na przeciąganie negocjacji z Airbus Helicopters. "Polska armia potrzebuje jak najszybciej nowoczesnych helikopterów" - powiedział.Zaznaczył, iż musieliśmy mieć "absolutną gwarancję", że nie będzie ryzyka, by zakłady w Łodzi zostały przejęte przez obcy kapitał. "To jest fundament dla polskiego przemysłu helikopterowego dla polskiego przemysłu śmigłowcowego. Mamy gwarancje, zarówno ze Świdnika, jak i z Mielca, że tu powstaną zakłady serwisowe, naprawcze dla całego polskiego przemysłu śmigłowcowego" - powiedział Macierewicz. "To jest decyzja, która na przyszłość gwarantuje Polsce nowoczesny przemysł, którego istotą będą tutaj usytuowane zakłady naprawcze, zakłady modernizacyjne, zakłady serwisowe" - dodał.

Caracal, produkcji Airbus Helicopters, został wybrany do końcowych rozmów w przetargu na wielozadaniowe śmigłowce dla polskiego wojska w kwietniu ub. roku. Wartość zamówienia miała wynosić 13,5 mld zł. Negocjacje umowy offsetowej – jej część miała być realizowana w WZL nr 1 - rozpoczęły się 30 września ub. roku. Jej zawarcie było warunkiem podpisania kontraktu na dostawę 50 maszyn.

Decyzja o wyborze tego śmigłowca wzbudziła wówczas sprzeciw PiS i związków zawodowych działających w zakładach, których oferty zostały odrzucone – PZL Mielec, należących do amerykańskiej korporacji Sikorsky z maszyną Black Hawk, i PZL Świdnik - będących własnością Leonardo Helicopters proponujących maszynę AW149.

We wtorek w liście otwartym do premier Szydło prezes Airbus Helicopters Guillaume Faury zapewnił, że firma nie działała w złej wierze i jest rozczarowana decyzją Ministerstwa Rozwoju. Podkreślił, że Airbus Helicopters chciał stworzyć w Polsce 3,8 tys. miejsc pracy, m.in. w Łodzi, Radomiu i Dęblinie.

Natomiast dyrektor generalny Airbus Group Tom Enders w oświadczeniu, do którego we wtorek dotarła agencja AFP, zapowiedział, że koncern będzie domagał się odszkodowania za zerwanie przez polski rząd negocjacji ws. zakupu 50 śmigłowców Caracal.