Sformułowania typu "polskie obozy śmierci" fałszują historię, z ofiary robią sprawcę - mówił wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, przedstawiając w Sejmie rządowy projekt nowelizacji ustawy o IPN, wprowadzający kary za stosowanie określenia "polskie obozy". Nowoczesna chce odrzucenia projektu w pierwszym czytaniu.

W środę późnym wieczorem Sejm debatował nad dwoma projektami nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Jeden z nich - rządowy - przewiduje karę do 3 lat więzienia za użycie sformułowania "polskie obozy śmierci"; drugi projekt - poselski - karze za negowanie zbrodni wołyńskiej.

"+Polskie obozy śmierci+ - zbyt często takie sformułowania pojawiają się w zagranicznych mediach i prasie. Niektóre organizacje pozarządowe wskazują, że co drugi dzień pojawiają się tego typu sformułowania, które fałszują historię (...) z ofiary robią sprawcę" - mówił w imieniu wnioskodawców wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.

Zgodnie z treścią projektu, każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie, dokonane przez III Rzeszę Niemiecką, lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - podlega karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat 3. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".

Nie byłoby przestępstwem popełnienie tych czynów "w ramach działalności artystycznej lub naukowej". Nowy przepis stosowany będzie zarówno wobec obywateli polskich, jak i cudzoziemców. Odszkodowanie lub zadośćuczynienie przysługują Skarbowi Państwa.

"Tworzymy nowy szeroki katalog ochrony dobrego imienia Rzeczpospolitej Polskiej" - podkreślił Jaki. Uzasadniał, że dotychczasowe działania aparatu państwa w tym zakresie były nieskuteczne. Za takie uważa upominanie zagranicznych mediów, gdy używały one sformułowania "polskie obozy śmierci". Przypomniał, że Polska należała do ofiar II wojny światowej; polscy żołnierze walczyli w tej wojnie od pierwszego dnia do ostatniego. Mówił, że w czasie wojny zrabowano polski majątek narodowy, wymordowano elity.

"Zaprzeczanie Holokaustowi jest karalne we wszystkich krajach Unii Europejskiej" - przypomniał Jaki. "Tworzymy katalog narzędzi, który pozwoli walczyć z takimi publikacjami. Do tej pory nie było w Polsce twardej legitymacji procesowej w tej sprawie" - podkreślił.

Zdaniem Krzysztofa Lipca (PiS) proponowane przepisy dają prawne możliwości ochrony interesu narodowego. "Takie wypowiedzi, informacje pochodzą ze źródeł zagranicznych, powielane przez prasę i telewizję. Powstaje sfałszowanie historii, które godzi w dobre imię i interes Polski. To rozwiązanie daje prawne możliwości ochrony w tym kontekście interesu narodowego" - mówił.

Józef Brynkus (Kukiz'15) domagał się doprecyzowania treści projektu. Podkreślił, że zbędny jest fragment poświęcony "działalności artystycznej i naukowej". Jego zdaniem stworzy to "parasol ochronny dla ideologów i hochsztaplerów".

Krzysztof Mieszkowski z Nowoczesnej nazwał projekt "surrealistycznym nieporozumieniem". Odnosząc się do proponowanej w projekcie kary, pytał wnioskodawców: "Czemu tylko trzy lata? Czemu nie dożywocie?". Nowoczesna wniosła o odrzucenie rządowego projektu w pierwszym czytaniu. Głosowanie nad tym wnioskiem zaplanowano na czwartek rano.

Drugi z projektów, nad którym debatowano w środę w Sejmie, przygotowany przez posłów klubu Kukiz'15, umożliwia wszczynanie postępowań karnych wobec osób, które zaprzeczają zbrodniom ukraińskich nacjonalistów i formacji kolaborujących z III Rzeszą na obywatelach II Rzeczypospolitej na Wołyniu i we Wschodniej Małopolsce. Projekt wprowadza możliwość prowadzenia postępowania karnego wobec osoby zaprzeczającej sprawstwu tych zbrodni oraz określa definicję zbrodni wołyńskiej.

Jak uzasadniał Tomasz Rzymkowski z Kukiz'15, celem proponowanej zmiany jest "ograniczenie publicznego głoszenia kłamstw na temat zbrodni ludobójstwa na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej w przestrzeni obowiązywania polskiego prawa". "Szkodliwość bezkarnego publicznego zakłamywania historii, zwłaszcza w tak tragicznym aspekcie jakim był akt eksterminacji ludności polskiej, żydowskiej, czeskiej, ormiańskiej i ukraińskiej nie budzi wątpliwości" - powiedział wnioskodawca projektu.

Mówił, że prezentowanie ukraińskich zbrodniarzy, "wybielanie" działań OUN-UPA należy do "priorytetów ukraińskiej polityki historycznej". Zarzucał władzom ukraińskim przekłamywanie historii i czczenie zbrodniarzy, co prowadzi do napięć polsko-ukraińskich.

Zgodnie z projektem "zbrodniami nacjonalistów ukraińskich i ukraińskich formacji, kolaborujących z III Rzeszą (...) są czyny popełnione przez ukraińskich nacjonalistów w latach 1925-1950, polegające na stosowaniu przemocy, terroru lub innych form naruszania praw człowieka wobec jednostek lub grup ludności, a w szczególności wobec ludności polskiej".

W projekcie zawarto także, że zbrodnią nacjonalistów ukraińskich jest również "udział w eksterminacji ludności żydowskiej oraz ludobójstwie na obywatelach II Rzeczpospolitej Polskiej na terenach Wołynia i Małopolski Wschodniej".

Reprezentujący PO Marcin Święcicki argumentował, że zbrodnie ukraińskie nie zostały przemilczane w Instytucie. Przypominał o portalu internetowym, licznych publikacjach IPN i ponad 30 postępowaniach wytoczonych przez Instytut ws. zbrodni wołyńskiej. "To propozycja nie daje nowych możliwości prawnych" - mówił, dodając, że jej celem jest upokorzenie Ukraińców. Zarzucił projektowi szafowanie nieostrymi kategoriami jak "dobre imię narodu polskiego".

Grzegorz Furgo (Nowoczesna) wyraził poparcie dla projektu, podkreślając jednocześnie, że wymaga on dopracowania.

Poselski projekt został skierowany do prac w sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka. (PAP)