Opublikowany w środę dekret prezydencki ogranicza nieco przywileje, jakimi cieszą się byli prezydenci Francji. Koszt utrzymania trzech żyjących byłych szefów państwa przekracza rocznie 10 milionów euro.

W dotychczasowym systemie byli prezydenci mają prawo na koszt państwa do umeblowanego apartamentu i biur, dwóch służących, dwóch agentów ochrony, limuzyny z szoferem i siedmiu współpracowników; ponadto dostają roczną dotację w wysokości 65 tys. euro, zwrot kosztów ochrony i wydatków reprezentacyjnych, na podróże, prasę czy benzynę.

Wszystkimi tymi przywilejami byli mieszkańcy Pałacu Elizejskiego będą teraz mogli się cieszyć przez pięć lat od zakończenia kadencji, przy czym w odniesieniu do obecnych byłych prezydentów: Valery'ego Giscarda d'Estaing, Jacques'a Chiraca i Nicolasa Sarkozy'ego termin ten biegnie od wejścia w życie środowego dekretu.

Po tym okresie przywileje będą mniejsze: byli prezydenci będą mieli prawo do jednego służącego, jednego ochroniarza i trzech współpracowników.

Wydatki z publicznej kasy na utrzymanie byłych prezydentów Francji są od lat krytykowane zwłaszcza podczas kampanii wyborczych. Prezydent Francois Hollande już w 2014 roku zamówił raport Trybunału Obrachunkowego (odpowiednik izby kontroli), by oszacować koszty i zaproponować kierunek zmian.

W kwietniu jeden z posłów Partii Socjalistycznej podał oficjalne dane, według których najkosztowniejszy dla państwa jest najstarszy były prezydent, czyli Giscard d'Estaing, na którego podatnik płaci rocznie 2,5 mln euro. Sam roczny koszt ochrony jego posiadłości w dolinie Loary to 1,3 mln euro. Mniej kosztuje pilnowanie majątku Chiraca w departamencie Correze - nieco ponad pół miliona. Z kolei Sarkozy wydaje najwięcej na personel: 1,2 mln euro rocznie. (PAP)